Rozdział 48

676 41 0
                                    

P.O.V Chara

-Jesteś już gotowa? - spytałam.

Frisk pokiwała głową i uśmiechnęła się ciepło.

-Bezpiecznej podróży. - powiedziała Toriel.

Moja mama stała za nami, przyszła nas pożegnać. Frisk podbiegła do niej i przytuliła się do potworzycy.

-Dziękujemy za wszystko! - pisnęła.

Patrzyłam na to z lekkim uśmiechem na ustach, Frisk jest taka urocza.

-Nie ma problemu kochanie. Musicie częściej nas odwiedzać.

Brunetka odsunęła się od Toriel i uśmiechnęła się do niej radośnie. Po chwili podeszła do mnie i złapała mnie za dłoń. Pociągnęłam ją w stronę miasta. Musimy najpierw przez nie przejść. Frisk rozglądała się dookoła, trzymałam ją blisko siebie. Gdy po dłuższym spacerze nareszcie wyszłyśmy z miasta, od razu ściągnęłam kurtkę, którą miałam obwiązaną w pasie. Pomogłam anielicy założyć kurtkę, ciągle była na nią znacznie za duża. Założyłam kaptur na jej głowę, szare futerko którym był obszyty kaptur, zasłoniło oczy Frisk.

-Chcesz żebym cię uśpiła? - spytałam.

-Poproszę! - powiedziała radośnie.

-Masz dzisiaj bardzo dobry humor. - zauważyłam.

Anielica energicznie pokiwała głową. Kąciki moich ust mimowolnie lekko się uniosły. Przysunęłam się do dziewczyny po czym delikatnie pocałowałam ją w czoło. Brunetka osunęła się na mnie bezwładnie. Wzięłam ją na ręce, zanim Frisk zasnęła zdążyła wyszeptać:

-Dobranoc...

Sekundę później oparła głowę o moją klatkę piersiową i zasnęła z błogim uśmiechem na ustach. Od razu wzbiłam się w powietrze. Chciałam dotrzeć do domu najszybciej jak to możliwe. Na szczęście po drodze nikogo nie spotkałam, a wiatr był bardzo sprzyjający. Po zaledwie dwóch godzinach byłam już na miejscu. Moja posiadłość znajduje się tak głęboko w lesie że trudno się do niej dostać i bardzo dobrze. O to mi właśnie chodziło gdy wybierałam miejsce w którym zamieszkam. A że jako generał armii demonów zarabiam masę kasy za sam fakt że żyje, to mogłam sobie pozwolić na wszystko. Dodatkowo wszyscy wiedzą, że jak tylko będę chciała to zrzucę Moirę z tronu i urządzę wszystkim piekło na ziemi. Szczególnie jeśli skrzywdzą Frisk. Obiecałam sobie że nie pozwolę żeby cokolwiek się jej stało. Może trzebaby było uciszyć niektóre demony należące do rady. Chociaż może lepiej zrobić to w ostateczności. Teraz muszę dopilnować by nikt nie znalazł Frisk. Ostrożnie wylądowałam w centrum mojego ogrodu. Było już ciemno. Chociaż jesień powoli zaczęła przejmować kontrolę nad przyrodą to i tak było bardzo ciepło. Powolnym krokiem udałam się w stronę mojej posiadłości. Jednak coś mnie zatrzymało, tym czymś był wkurzony Flowey, który pojawił się nie wiadomo skąd.

-Gdzie żeście były?! Myślałem że coś was już zeżarło! - warczał.

-Nie szczekaj tak chwaście, bo obudzisz Frisk. - mruknęłam.

Kwiat spojrzał na mnie z pod byka. Obdarzyłam go równie jadowitym spojrzeniem.

-Chcesz coś jeszcze? - spytałam.

-Owszem!

-Szybko bo nie mam czasu.

-To nie tak że jeśli jesteś partnerką Frisk to wszystko ci wolno! Rządzisz się jeszcze bardziej niż zwykle! - bulwersował się.

Uśmiechnęłam się szyderczo, anielica nadal spokojnie spała na moich rękach.

-Nie bądź taki zazdrosny chwaście.

-Nie jestem zazdrosny tylko zdegustowany!

-Zdegustowany hm? Dlaczego?

-Bo boję się ze zrobisz coś Frisk! Cholera jedna wie co ty potrafisz!

-Bardzo zabawne. To może ty jeszcze się pobulwersuj, a ja już pójdę.

Flowey tylko fuknął na mnie. Przewróciłam oczami i odwróciłam się na pięcie. Po krótkiej chwili weszłam do mojej posiadłości, powitał mnie mój lokaj. Poinformował mnie że w czasie mojej nieobecności była tu Aisha i prosiła o to bym skontaktowała się z nią kiedy już wrócę.

-Wiesz może czego chce? - spytałam.

-Nic nie chciała powiedzieć, oprócz tego że to bardzo ważne. - powiedział potwór.

Skinęłam głową, gestem kazałam mu wrócić do wcześniejszych zajęć, a sama udałam się do mojego pokoju. Gdy byłam już na miejscu, położyłam anielicę na moim łóżku i zdjęłam z niej kurtkę. Okryłam ją kołdrą, a sama poszłam wziąć szybki prysznic. Gorąca woda zawsze mnie odpręża. Po kilkunastu minutach wyszłam z łazienki mając na sobie jedynie bieliznę. Frisk nadal spała, jej skrzydła okryły jej ramiona. Pstryknięciem palców zmieniłam jej ubrania na luźną koszulę nocną. Magia jest taka przydatna. Sama zarzuciłam na siebie czarną bluzkę i położyłam się obok Frisk. Przez chwilę wpatrywałam się w sufit. Frisk w tym czasie zdążyła odwrócić się na drugi bok, twarzą do mnie. Wyglądała na bardzo zrelaksowaną. Objęłam ją w tali i przyciągnęłam brunetkę do siebie. Już odruchowo okryłam ją skrzydłem. Wpatrywałam się w nią dopóki sama nie zasnęłam.

KaranamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz