Rozdział 20

854 56 10
                                    

P.O.V Frisk

Kolejny raz widziałam to samo, zamykałam oczy by nie musieć na to patrzyć. Słyszałam uderzenia siekiery, która rozcinała skórę i kości. Słyszałam moje własne wrzaski, szyderczy śmiech, a później dźwięk upadającego na podłogę bezwładnego ciała. Mojego ciała. Potem tylko płacz i kolejne krzyki rozpaczy.

-Błagam! Przestań! - krzyknęłam.

Gwałtownie otworzyłam oczy i podniosłam się z łóżka. Od razu spojrzałam przez ramię. Gdy zobaczyłam lekko trzęsące się białe skrzydła odetchnęłam z ulgą. To był tylko koszmar, kolejne okropne wspomnienie. Podciągnęłam kolana pod brodę i skuliłam się najbardziej jak było to możliwe. Bałam się, bałam się tak bardzo tego wszystkiego. Po moich policzkach znowu spłynęły łzy. Zanim się obejrzałam zaniosłam się głośnym płaczem. Moje skrzydła drżały z przerażenia. Czemu akurat mi musieli to zrobić? Czym im zawiniłam? Czemu musieli zabrać mi moje skrzydła? Ciemność, która mnie otaczała wydawała się próbować ukryć mnie przed wszelką krzywdą. Moje skrzydła mimowolnie raz po raz, ocierały się o moje ramiona, jakby chciały potwierdzić że nadal ze mną są. Powoli wstałam z łóżka. Położyłam bose stopy na zimnej podłodze. Wstałam i poprawiłam luźną koszulę nocną, cała się trzęsłam, cały czas płakałam. Wyszłam z pokoju i szybkim krokiem, prawie biegiem udałam się w kierunku komnat należących do Chary. Gdy byłam już na miejscu, delikatnie zapukałam do drzwi i spuściłam głowę. Po kilkunastu sekundach otworzyła mi je Chara. Nie wyglądała jakbym ją obudziła. Miała zirytowany wyraz twarzy, ale gdy tylko mnie zobaczyła zmieniło się to na ogromne zdziwienie.

-Frisk? Dlaczego nie śpisz? - spytała.

Podniosłam na nią wzrok, dziewczyna lekko uchyliła usta gdy zobaczyła jak bardzo przerażona jestem.

-B-bardzo przepraszam ż-że ci przeszkadzam, a-ale miałam okropny koszmar i n-nie mogę spać... - wyszeptałam.

Zanim się obejrzałam dziewczyna wzięła mnie na ręce. Przytuliła mnie do siebie i podeszła do łóżka. Drzwi za nami same się zamknęły. Chara posadziła mnie na swoich kolanach i zaczęła delikatnie gładzić mnie po włosach. Trochę mnie to uspokoiło.

-Frisky mój aniele, ty mi nigdy nie przeszkadzasz, mów co się stało. - powiedziała.

-M-moge pokazać? N-nie potrafię o t-tym mówić...

Jąkałam się jak nie wiem co, ale byłam przerażona do tego stopnia, że nie potrafiłam nad tym panować.

-Pamiętaj że do niczego cię nie zmuszam. - powiedziała.

Lekko pokiwałam głową, wtuliłam się w nią i podniosłam lewą rękę. Delikatnie dotknęłam jej skroni. Dziewczyna zamknęła oczy, przypomniałam sobie o tamtym wydarzeniu bez najmniejszego problemu, gorzej było nie zacząć krzyczeć ze strachu. To zdecydowanie najgorsze wspomnienie w moim życiu. Tak brutalnie odrąbali moje skrzydła, jakbym wyrządziła im jakąś okropną krzywdę. Nigdy nie zapomnę mojego przerażenia gdy obudziłam się, przypięta bokiem do kamiennej płyty, pamiętam jak zobaczyłam pierwszy błysk siekiery. Później zamknęłam oczy, nie chciałam patrzeć na tego który chce mnie znowu skrzywdzić. Wtedy nawet nie wiedziałam o co chodzi, miałam tylko dwanaście lat. Byłam tylko dzieckiem, które nie miało pojęcia czym jest i dlaczego wszyscy tak bardzo go nienawidzą. Chara objęła mnie w tali, czułam jak jej mięśnie się spinają. Znowu zaczęłam płakać. Gdy wspomnienie nareszcie się skończyło prawie zemdlałam ze strachu. Dziewczyna mocno mnie przytuliła. Schowałam twarz w jej bluzce i na dobre się rozpłakałam. Czułam że Chara jest wściekła, tylko nie rozumiałam dlaczego.

-Jakim prawem...? Jak oni śmieli tak cię skrzywdzić? - warknęła.

Słyszałam że ledwo co powstrzymuje się od wybuchu gniewu. Skuliłam się i jeszcze mocniej się w nią wtuliłam. Poczułam jak skrzydła dziewczyny otaczają mnie, poczułam się znacznie bezpieczniej. Odprężyłam się, starałam skupić myśli na tym że Chara jest blisko mnie, że nic nie grozi ani jej ani mi. Zanim się obejrzałam moje skrzydła powoli zaczęły opadać a ja sama zasnęłam po dłuższej chwili z cudownym uczuciem całkowitego bezpieczeństwa.

KaranamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz