Rozdział 57

767 44 21
                                    

Siedziałam na łóżku i wpatrywałam się w śpiącą Frisk. Od kilku godzin czekam aż się obudzi. Była cała posiniaczona, Moira już zapłaciła za to co jej zrobiła. Nie chcę nawet myśleć co by się stało jakbym wtedy nie wpadła do ogrodu. Moira mogła tak bardzo skrzywdzić Frisk. Ale co ją napadło by chciała ją zgwałcić? W sumie to nie ma znaczenia, ważne że ta szmata już nie żyje i nie zagraża mojej dziewczynie. W pewnym momencie moje przemyślenia przerwało ciche mruczenie. Frisk powoli otworzyła oczy, spojrzała na mnie nieprzytomnie.

-Frisky? Słyszysz mnie? - spytałam.

-T-tak... Tylko strasznie boli mnie głowa... - szepnęła.

Brunetka usiadła na łóżku, jej skrzydła były prawie bezwładne. Nie dziwię się że jest taka wycieńczona, pierwsza przemiana zawsze zabiera najwięcej energii. Przysunęłam się do nie, czule ją objęłam.

-Jak się czujesz?

-Bardzo słabo...

Frisk wtuliła się we mnie, postanowiłam przekazać jej trochę energii. Mam nadzieję że się nie wystraszy. Złapałam ją za podbródek po czym przysunęłam się do niej i ostrożnie połączyłam nasze usta. Frisk napewno się tego nie spodziewała ale oddała pocałunek. Czułam przyjemne ciepło na sercu, cieszyłam się że mój aniołek znowu jest ze mną. W pewnym momencie poczułam że brunetka lekko uchyliła usta, chyba chciała bym pogłębiła pocałunek. Oczywiście zrobiłam to prawie od razu. Wsunęłam język pomiędzy wargi dziewczyny, anielica zamruczała z przyjemności. Już dawno zauważyłam że Frisk słodko smakuje, dosłownie jak miód. Ona cała jest słodka. Zaczęłam przekazywać jej moją energię. Pewnie nawet tego nie czuje, jest zbyt zajęta oddawaniem pocałunku. Coraz lepiej jej to idzie, chociaż cały czas jest bardzo nieśmiała. Gdy odsunęłyśmy się od siebie, pogłaskałam brunetkę po policzku i spytałam:

-Już lepiej?

-T-tak, jak ty to...?

-Magia kochanie. - uśmiechnęłam się ciepło.

-Dziękuję.

Frisk znowu się do mnie przytuliła, zaczęłam gładzić ją po włosach.

-Jesteś głodna? Kazałam przygotować twoje ulubione owoce. - powiedziałam.

-Troszkę jestem.

W tej samej chwili do pokoju weszła potworzyca, która pracowała w kuchni. Trzymała dość duży półmisek z owocami.

-Całe szczęście że panienka już się obudziła. Wszyscy się o panienkę martwią. - powiedziała.

-Naprawdę? - spytała zdziwiona Frisk.

-Oczywiście. Przecież panienka jest taką dobrą dziewczyną.

-Proszę niech pani mówi do mnie po imieniu! - Frisk uśmiechnęła się szczerze.

Potworzyca podała mi półmisek po czym wyszła z pokoju.

-Zdrowiej szybko Frisk. - powiedziała.

Położyłam naczynie przed brunetką. Frisk już szukała wzrokiem marakui.

-Częstuj się aniołku. - powiedziałam.

Brunetka wzięła kilka winogron, musiała być bardzo głodna bo zjadła dość dużo. Jak zwykle rozczulała się nad marakują, dobrze wiem jak bardzo je uwielbia.

-Ale pyszne. - mruknęła jedząc truskawki.

Gdy skończyła, pomogłam jej wstać z łóżka. Powoli przeszłyśmy się po pokoju, Frisk czuła się już znacznie lepiej.

-To może ty idź się wykąp. Myślę że przyda ci się relaksująca gorąca kąpiel. - powiedziałam.

Anielica energicznie pokiwała głową. Poszła do łazienki, ja w tym czasie udałam się do jej pokoju, wzięłam stamtąd kilka książek które Frisk już przeczytała i ulubioną sukienkę mojej dziewczyny. Wróciłam do mojej komnaty. Na chwilę weszłam do łazienki, Frisk siedziała już po uszy w gorącej wodzie. Piana prawie całkowicie ją zasłaniała. Dziewczyna podniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się ciepło. Wyglądało na to że wogóle się nie krępuje, nawet w takiej sytuacji.

-Przyniosłam twoją sukienkę. - powiedziałam.

-Dziękuję.

Chciałam wyjść z łazienki ale w tej samej chwili Frisk znowu się odezwała:

-Oh! Chara! - pisnęła.

-Tak skarbie?

Brunetka delikatnie się zaczerwieniła i spytała nieśmiało:

-Chcesz może dołączyć?

KaranamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz