Rozdział 26

784 49 6
                                    

P.O.V Chara

-Frisk zostawisz nas same na chwilę? - spytałam.

-Pewnie! Pójdę porozmawiać z Flowey'm! - pisnęła po czym pobiegła jednym z korytarzy.

-Zawsze się ciebie tak słucha? - spytała Aisha.

-Tak. O czym chciałaś porozmawiać?

-O tym... No wszystkim. Ale po pierwsze jak to jest?

Spojrzałam na nią pytająco, nie miałam pojęcia o co jej chodzi.

-Jak co jest? - spytałam.

-No jak to jest kogoś kochać?

-Dziwne ale bardzo miłe uczucie, tyle ci wystarczy. - mruknęłam.

-Coś jak seks czy co?

-A ty znowu o tym. Jesteś jedną z tych które robią to po tysiąc razy dziennie więc nawet mnie nie dotykaj. A tym bardziej nie dotykaj Frisk. - warknęłam.

-Oj no już dobra dobra. Jestem tylko statystycznie normalną demonicą. Nie to co niektórzy. - mówiąc ostatnie zdanie spojrzała na mnie jak na wariatkę.

-Obrzydzasz mnie. - powiedziałam.

-Ciebie wszystko brzydzi.

-Więc ty i ta mała jeszcze nie... No?

-Za kogo ty mnie masz? My nawet nie jesteśmy parą. Wiesz ile ona ma lat?

-Jeszcze nie jesteście? I nie wiem. Sto? Sto pięćdziesiąt? - wyglądała na trochę zmieszaną.

-Pudło. Frisk za kilka miesięcy kończy osiemnaście lat.

-Na moje skrzydła! Taka młodziutka?! Takie są najlepsze! Aż bym chciała...

Warknęłam w jej stronę, dziewczyna uniosła ręce.

-Okej cofam to, wybacz.

-Chcesz ode mnie coś jeszcze? - spytałam zrezygnowana.

-Właściwie to nie. - mruknęła.

-To precz mi z oczu.

-Okej. A tylko jeszcze jedna rzecz... - zaczęła.

Spojrzałam na nią znudzona, demonica uśmiechnęła się szeroko.

-Pilnuj jej, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wiele demonów chciałoby podotykać takiej młodej i pięknej anielicy.

-Dość, idź już precz. - mruknęłam.

Demonica rozpłynęła się w powietrzu. Westchnęłam krótko i poszłam poszukać Frisk. Brunetka jak zwykle siedziała przy Flowey'm. Rozmawiała z nim w najlepsze. Stałam w takim miejscu że ani Frisk ani Flowey nie mogli mnie zobaczyć. Jednak ja słyszałam wszystko o czym oboje mówili.

-Mówię ci przecież że nic mi nie jest, Chara mnie uratowała.

-Napewno? - spytał Flowey.

-Tak! Jest taka kochana!

-Nie zakochaj się. - fuknął Flowey.

-Za późno!

Flowey spojrzał na anielicę zszokowany. Frisk w tym czasie śmiała się radośnie.

-Jeszcze ktoś usłyszy te bzdury! Bądź cicho! - powiedział kwiat.

-To nie żadne bzdury! To prawda! Kocham Charę! - pisnęła brunetka.

~O boże, o cholera jasna...

Może lepiej nie będę się teraz ujawniać. Jeszcze ją wystraszę. Powolnym krokiem wróciłam do swoich komnat. Azzy i mama pewnie się już pakują, wieczorem mają wrócić do siebie. Od dawna planowałam to zrobić ale jakoś nie było okazji. Zrobię to jutro, mam idealną okazję i pewność że Frisk mnie nie odrzuci. Albo co gorsza wystraszy się i ucieknie. Nigdy bym nie pomyślała że wyznanie miłości może być takie stresujące. Denerwuję się jak przed wojną. A raz kozie śmierć. Kto jak nie ja?

KaranamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz