Rozdział 38

720 44 0
                                    

Minęły już trzy tygodnie odkąd Frisk jest w śpiączce. Jestem z nią praktycznie cały czas, czasami tylko patroluję miasto i sprawdzam czy demony napewno odpuściły sobie przeszukiwanie tego miejsca. Muszę być gotowa na wszelkie niebezpieczne sytuacje. Alphys pracuje z ogromną determinacją, chce zrobić to jak najszybciej, bym mogła zabrać Frisk w bezpieczne miejsce. Dobrze że mam tak wysoką rangę wśród demonów, muszą słuchać moich rozkazów. Mimo tego wszystkiego i tak bardzo martwię się o Frisk, jeśli ją znajdą mnie pewnie uznają za zdrajcę, a anielicę będą chcieli natychmiast zabić. Może powinnam skontaktować się z Moirą, władczynią demonów i spytać czemu nie raczyła poinformować mnie o tym że szukają ostatniego anioła. Jestem od niej potężniejsza więc zawsze mogę wyzywać ją na pojedynek, zabić i przejąć władzę. Tak działa polityka wśród demonów, brutalna ale i tak sprawiedliwa. W tej właśnie chwili stoję obok Alphys i obserwuję jak potworzyca używa różnych maszyn do usunięcia ostatnich blizn brunetki. Powiem szczerze że widzę ogromne postępy. Gdy Frisk się obudzi to założę się że będzie skakać z radości. Ona zawsze cieszy się z byle powodu.

-Nie będzie żadnych efektów ubocznych? - spytałam.

-Jej skóra wyjątkowo dobrze współpracowała ze wszystkim co robiłam, więc raczej nie. Myślałam że zajmie to znacznie więcej, a nie minął nawet miesiąc. - powiedziała.

-Ale nadal będzie nieprzytomna?

-Tak, a i gdy się obudzi prawdopodobnie będzie osłabiona przez kilka dni. Będziesz musiała na nią bardzo uważać.

-Oczywiście.

Nagle usłyszałam głośny trzask drzwi, ktoś wbiegł do pomieszczenia z krzykiem:

-Demony przy głównej bramie! Chcą z tobą rozmawiać!

Rozpoznałam głos Asriela, odwróciłam się w jego stronę.

-Wiesz czego chcą? - spytałam.

-Nie mam pojęcia...

-Zostań tutaj, pilnuj Frisk. Jakby coś się działo daj mi znak. - powiedziałam szybko.

Wybiegłam z domu Alphys, niemal od razu rozprostowałam swoje skrzydła. Byłam na miejscu zaledwie minutę później. Dość efektownie wylądowałam przed czterema demonami. Nie złożyłam skrzydeł by dać wyraźny znak, że nie jestem zadowolona z obecności zwiadowców. Demony stanęły na baczność, jeden z nich wystąpił przed swoich towarzyszy.

-Czego znowu? - warknęłam w typowy dla mnie sposób.

-Chcieliśmy tylko zameldować że na północy nic nie znaleźliśmy. Teren całkowicie czysty. - odezwał się jeden z demonów.

-Cudownie. To wracać do roboty. I jeszcze jak wrócicie do stolicy, niech jeden z was powiadomi Moirę, że moja cierpliwość jest na wyczerpaniu.

Zwiadowcy wyraźnie się spięli, dobrze wiedzieli jak zazwyczaj kończą się moje napady wściekłości.

-Rozkaz generale! - krzyknęli zgodnie.

Odwrócili się na pięcie po czym wzbili się w powietrze. Obserwowałam ich zanim nie zniknęli na horyzoncie, dopiero wtedy odetchnęłam z ulgą. Zdążyłam się odwrócić gdy poczułam jak coś się do mnie przytula. Nieźle się zdziwiłam gdy zobaczyłam Frisk, która dziwnie się trzęsła. Jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, brunetka osunęła się bezwładnie, zdążyłam ją złapać zanim upadła na ziemię. Od razu zbadałam jej oddech i puls, na szczęście wszystko było dobrze. I właśnie wtedy zaczęłam się zastanawiać stąd ona się tu wogóle wzięła.

-Chara! Całe szczęście że Frisk tu jest! Wybiegła tak nagle... - usłyszałam krzyk Asriela, obok niego biegła Alphys.

Wzięłam anielicę na ręce, brunetka nadal była bezwładna.

-Co się stało? Przecież powinna być jeszcze nieprzytomna.

-Nagle zaczęła się trząść, dosłownie w tej samej chwili gdy wybiegłaś. Zerwała się z łóżka i pobiegła za tobą. Nie mam pojęcia dlaczego tak się stało. - powiedziała Alphys.

-Wszystko z nią dobrze? Daj mi sprawdzić. - dodała.

Położyłam dziewczynę na ziemi, jej głowę ułożyłam na swoich udach. Alphys podeszła do nas, sprawdziła oddech, puls i jeszcze kilka innych rzeczy. Dopiero gdy upewniła się że wszystko jest w porządku, pozwoliła mi znowu podnieść Frisk.

-Nie zapadła z powrotem w śpiączkę. Jest po prostu nieprzytomna. Za kilka godzin powinna się obudzić. Dotychczas nie spotkałam się z czymś takim, niezwykłe. - mówiła.

-Bardzo ci dziękuję Alphys. Pieniądze zostawiłam ci na biurku.

-Mówiłam ci przecież że nie chcę za to zapłaty. - potworzyca uśmiechnęła się przyjaźnie.

-A ja mówiłam że i tak zapłacę. Jeszcze raz dziękuję. - powiedziałam.

-Wezmę ją do pałacu, dobrze? - dodałam.

-Oczywiście, a i informuj mnie na bieżąco! Zrobiłam sobie teczkę co do spraw karanami i chcę ją uzupełnić.

-Dobrze, możesz później też popytać Frisk.

Pożegnałam się z Alphys, po czym poszłam razem z Azzym w kierunku pałacu.

KaranamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz