Rozdział 22

785 56 7
                                    

-Sto czterdzieści dwa, sto czterdzieści trzy, sto czterdzieści cztery, sto czterdzieści pięć... I nareszcie sto czterdzieści sześć. - mówiłam.

Kopniakiem wyważyłam drzwi do sali, wpadłam do pomieszczenia i na dzień dobry zastrzeliłam trzech ochroniarzy. Przy życiu pozostawiłam jedynie mężczyznę wyglądającego na około trzydzieści lat.

-Witam, Doktor Smith jak sądzę. - warknęłam.

Mężczyzna spojrzał najpierw na mnie a później na wycelowaną w niego broń.

-Sześć osiemnaście dziewięć dziewiętnaście jedenaście. Mówi ci to coś? - spytałam.

-Obiekt eksperymentów. Najwytrzymalsze stworzenie na ziemi.

-Wiesz dlaczego tu jestem? - warknęłam.

Mężczyzna nie odezwał się, cały czas patrzył na trzymany przeze mnie pistolet.

-Napewno masz nagrania ze wszystkich waszych "eksperymentów" na Frisk. Pokaż mi je.

-To tajne...

-Mam odstrzelić ci ten tempy ryj?

Zanim się obejrzałam mężczyzna wpisał coś na komputerze, uruchomił jakieś nagrania i odsunął się od urządzenia. Podeszłam do komputera i odtworzyłam pierwszy film. Wystarczyło kilka sekund bym z żądzy mordu kilkakrotnie strzeliła w pierś mężczyzny. Gdy ten wykrwawiał się leżąc na podłodze ja oglądałam dalej kolejne nagrania. Było ich blisko trzysta, więc każde oglądałam zaledwie po kilkanaście sekund. Sprawdzali czy Frisk przeżyje między innymi powieszenie, strzały w różne części ciała, wybuchy bomb, wyładowania elektryczne, biczowanie, podtapianie. Aż w końcu trafiłam na to nagranie którego szukałam. Pierwszy eksperyment na Frisk. Patrzyłam jak jakaś kobieta wrzuca małą brunetkę do pokoju. Wyglądała mi na co najwyżej pięć lat. Miała malutkie białe skrzydełka, włosy sięgały jej prawie do pasa. Dziewczynka podniosła się z ziemi i rozejrzała się po pomieszczeniu. Kilka sekund później do pokoju wszedł jakiś mężczyzna. Frisk odwróciła się w jego stronę.

-Proszę pana co się dzieje? Gdzie ja jestem? - spytała.

-Eksperyment pierwszy, sprawdzę odporność obiektu na trucizny.

Wyciągnął z kieszeni kilka zabezpieczonych strzykawek. Anielica cofnęła się kilka kroków. Patrzyłam jak mężczyzna podchodzi do dziewczynki i brutalnie powala ją na ziemię. Wykręcił jej jedną rękę na co brunetka krzyknęła krótko. W ciągu kilkunastu sekund kilka razy wbił igłę w jej szyję, zmieszał ze sobą kilka trucizn. Frisk krzyczała z bólu, machała skrzydłami na wszystkie strony. Nagle naukowiec złapał za lewe skrzydło dziewczynki, usłyszałam głuchy trzask. Wzdrygnęłam się na ten dźwięk, Frisk przestała krzyczeć. Tylko płakała, skuliła się w kłębek i okryła się zdrowym skrzydłem.

-Przeklęte stworzenia. - warknął mężczyzna.

Zatrzymałam nagranie i zacisnęłam powieki. Wzięłam kilka głębokich wdechów i szybkim krokiem wyszłam z pomieszczenia. Pomiędzy moimi palcami zabłyszczały jaskrawe iskry. Użyłam całej swojej energii by wywołać pożar o takiej sile żeby po tym budynku nie został nawet ślad. Szłam przez płomienie, co jakiś czas słyszałam wrzaski ludzi palonych żywcem. Dawno nie czułam takiego psychicznego zadowolenia z tego co zrobiłam.

*  *  *

Wróciłam do mojej posiadłości przed piątą nad ranem. Wszyscy nadal spali co było mi bardzo na rękę. Weszłam do mojego pokoju. Frisk spała w bardzo dziwnej pozycji ale wyglądało na to że jest jej wygodnie. Pstryknięciem palców zdjęłam z niej zaklęcie, jednak brunetka nadal spała. Postanowiłam iść pod prysznic, w końcu byłam cała uchlapana od krwii. Zrzuciłam z siebie ubrania i wzięłam szybki prysznic. Włosy klejiły mi się od krwi, trochę zajęło zanim je całkowicie umyłam. Przebrałam się w jakieś losowe luźne ubrania i wyszłam z łazienki. Frisk w tym czasie zdążyła zmienić pozycję, teraz była lekko skulona. Podeszłam do łóżka i położyłam się obok niej. Nieźle się zdziwiłam gdy dziewczyna niemal natychmiast przysunęła się do mnie i wtuliła się we mnie. Jej skrzydła zakryły moje ramiona, jakby Frisk znowu próbowała mnie obronić. Nie zapomnę tego dnia w którym zaryzykowała swoje życie by mnie ochronić. Ostrożnie objęłam Frisk i przykryłam ją skrzydłem. Miękkie białe piórka kompletnie nie pasowały do moich błoniastych skrzydeł. A jednak tak bardzo się ze sobą zżyłyśmy. Nie wyobrażam sobie że Frisk mogłaby tak po prostu zniknąć. Nie wyobrażam sobie bez niej życia... A jeśli ja naprawdę...? Spojrzałam na śpiącą dziewczynę, ostrożnie pogłaskałam ją po policzku. Frisk mruknęła cicho i uśmiechnęła się lekko przez sen. Zauważyłam że też lekko się zarumieniła. Poczułam przyjemne ciepło w okolicach serca, sama się uśmiechnęłam. Przytuliłam Frisk jeszcze bardziej i zamknęłam oczy. Nie wiem jakim cudem i za jakie grzechy ale:

~Kocham tą małą anielicę...

KaranamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz