Rozdział 12

937 52 18
                                    

P.O.V Chara

Frisk wtuliła się we jeszcze bardziej, cały czas płakała. Nie odzywałam się, niech uwolni te wszystkie negatywne emocje. Po kilku minutach brunetka trochę się uspokoiła, złapałam ją za ramiona i odsunęłam ją od siebie. Frisk unikała mojego wzroku, patrzyła na swoje dłonie.

-Frisk? Spojrzysz na mnie? - spytałam.

Dziewczyna niepewnie spojrzała mi w oczy. Ostrożnie starłam palcami łzy z jej policzków.

-Już nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził. - powiedziałam.

Brunetka zapłakała jeszcze głośniej i znowu mnie przytuliła.

-Jeszcze nikt... Nie był dla mnie t-tak dobry jak ty... D-dziękuję... Bardzo dziękuję... - szeptała.

Nie wiedziałam co powiedzieć więc po prostu milczałam. Cały czas głaskałam Frisk po głowie. Brunetka po dłuższej chwili podniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się lekko.

-Już lepiej? - spytałam.

Dziewczyna pokiwała głową, odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy.

-Zjedz śniadanie, chcę ci coś pokazać. - powiedziałam.

Anielica uśmiechnęła się promiennie, podałam jej tacę z jedzeniem. Brunetka od razu wzięła marakuję, chyba je polubiła.

-Lubisz marakuje co? - uśmiechnęłam się lekko.

-Yhm! Są takie dobre! - pisnęła.

-Musisz spróbować też innych owoców. Ale nie jedz już cytryn.

Frisk spojrzała na mnie przymrużonymi oczami.

-Nie wiedziałam co to jest, to nie moja wina!

-Tak oczywiście, nawet nie wiesz jak mnie to rozbawiło. Miałaś cudowną minę.

Dziewczyna zamachała skrzydłami w geście protestu.

-Okej, okej zmieńmy temat. Nadal nie wiem ile masz lat.

Brunetka spojrzała na mnie zaskoczona ale po chwili odpowiedziała:

-Mam siedemnaście lat.

Zatkało mnie, spodziewałam się że Frisk jest młoda ale żeby aż tak?

-A ty? - spytała.

-Um... Tylko nie mów że jestem stara, jak na demona jestem bardzo młoda. Mam trzysta czterdzieści pięć lat.

Anielica pisnęła cicho. Spojrzałam na nią rozbawiona.

-Czyli naprawdę demony są nieśmiertelne? - spytała.

-No tak... Anioły też.

-Jestem nieśmiertelna?! - pisnęła.

-Tak jesteś, tak samo jak ja.

-Wow! Myślałam że tylko mnie tak straszą. - powiedziała.

-No już spokojnie. Nie mogę pojąć że jesteś taka mała. Przecież jesteś jeszcze dzieckiem.

-Nie jestem dzieckiem! - pisnęła oburzona.

Jej skrzydła rozprostowały, po czym złożyły się. Brunetka wyglądała na zirytowaną.

-Masz tylko kilkaset lat więcej ode mnie! To jeszcze nic nie znaczy!

-Dobrze, przestań się już denerwować... Dzieciaku.

Uśmiechnęłam się złośliwie, Frisk zaczerwieniła się ze złości.

-A nie będę się z tobą kłóciła! Mów na mnie jak chcesz!

-Już ja ci wymyślę takie przezwisko.

Brunetka wzięła z talerza kilka winogron i na raz wpakowała sobie wszystkie do ust.

-Mmm... To też jest dobre. - powiedziała.

Nie droczyłam się z nią gdy jadła śniadanie. Gdy skończyła jeść podeszła do szafy i wzięła kilka ubrań. Poszła do łazienki, mówiąc przy tym że idzie się przebrać. Czekałam na nią kilka minut, Frisk bardzo szybko potrafi się ogarnąć. Dziewczyna wyszła z łazienki, miała na sobie krótkie spodenki i niebieską bluzkę z krótkim rękawem. Podeszła do mnie i uśmiechnęła się lekko. Poczochrałam ją po włosach na co Frisk zareagowała cichym piskiem.

-Chodźmy już. - powiedziałam.

Dziewczyna posłusznie podreptała za mną. Widziałam że po drodze rozgląda się na wszystkie strony.

-Lubisz czytać? - spytałam w pewnym momencie.

-Tak! Chociaż czytałam tylko kilka książek to bardzo to lubię!

-To świetnie. - powiedziałam.

Stanęłam przed ogromnymi dwuskrzydłowymi drzwiami. Popchnęłam je, moim oczom ukazała się tak dobrze mi znana ogromna biblioteka. Frisk przeszła przede mnie, jej oczy dosłownie zabłyszczały z radości.

-Jak... Pięknie! - pisnęła.

-Możesz przeczytać co chcesz, kiedy tylko chcesz. - powiedziałam patrząc na nią z uśmiechem.

-Naprawdę? Dziękuję!

Frisk zaczęła biegać pomiędzy  regałami z książkami. Patrzyłam na nią opierając się o ścianę. Czułam się wyjątkowo dobrze z samą sobą gdy sprawiłam radość tej małej istotce.

KaranamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz