Rozdział XXI

4.5K 200 179
                                    

Siedzieliśmy na ławce już prawie pół godziny. Wiedziałem, że wszyscy pewnie zastanawiali się, gdzie jestem, ale za bardzo mnie to nie obchodziło. Przytulanie się z Alexem było zdecydowanie ciekawszą opcją niż udawanie, że interesują mnie historie życiowe dalekich, pijanych ciotek.

- Wracamy? - zapytał, przerywając całowanie.

- Po co? - westchnąłem - Tu jest mi zdecydowanie lepiej.

- Jesteśmy w końcu na twojej osiemnastce. Wszyscy się pewnie zastanawiają gdzie jesteś.

- Nie interesują mnie wszyscy. Interesujesz mnie ty.

- Jesteś taki uroczy i taki głupi zarazem.

Alex ponownie przysunął do mnie swoje usta i zaczął mnie całować. Chwila ta nie trwała jednak długo. W końcu usłyszeliśmy kilka męskich głosów. Szybko zeskoczyłem z kolan chłopaka i usiadłem obok niego.

- Chyba będziemy musieli stąd iść - powiedziałem szeptem do chłopaka.

- Ktoś tu jest? - usłyszałem łamiący się głos mojego taty.

Odwróciłem się w stronę, z której usłyszałem głos. W kierunku mnie i Alexa szli mój tata, wujek i brat.

- Em... No... My tu jesteśmy - powiedział niepewnie Alex.

- O, Daniel, wszyscy cię szukają! - krzyknął mój wujek, Ron - Uciekłeś z tej sali jakby cię coś poparzyło. Tak słabo cię pocałowała, czy tak cię to podjarało, że aż musiałeś wyjść? - cała trójka się zaśmiała, na co Alexowi zrzedła mina. Chciałem go objąć i jeszcze raz przeprosić, ale nie mogłem przecież zrobić tego na oczach mojej najbliższej rodziny!

- A ty co tu robisz? - zapytał Alexa pogardliwie Jared - Klub dla pedałów to nie tutaj - zaśmiał się szyderczo.

Wspominałem, że podejrzewa Alexa o bycie gejem?

- Ty chyba wiesz o nich najwięcej.

Jared zrobił się cały czerwony. Mój ojciec i wujek tylko się odsunęli. Z początku nie rozumiałem co się dzieje, ale gdy tylko Alex wstał, wiedziałem, że zaraz będę musiał ich rozdzielić.

Jared uderzył Alexa pięścią w twarz. Ten jednak nie powstrzymał się i oddał mojemu bratu. Szybko wywiązała się między nimi bójka.

Byłem przerażony. Bałem się, że któryś zrobi drugiemu krzywdę. Razem z ojcem i wujkiem rzuciłem się w ich stronę i zacząłem ich rozdzielać. Ron odciągnął Jareda od Alexa, a ja odciągnąłem blondyna, który początkowo się wyrywał, ale kiedy tylko zobaczył, że to ja go trzymam, zaczął się uspokajać.

- Odpierdol się od mojego brata! - krzyknął Jared, zamachując się na mojego chłopaka - On w przeciwieństwie do ciebie jest normalny!

- Dobra, spokojnie Jared, chodźmy do środka, ochłoniesz... - uspokajał go mój tata, kiedy mój wujek wręcz wynosił go z powrotem do sali.

Trójka mężczyzn odeszła w stronę sali. Dwójka z nich była cicho, jedynie Jared raz na jakiś czas rzucał losowe obelgi w stronę Alexa. W końcu zauważyłem, jak wchodzą do budynku.

Spojrzałem na chłopaka. Miał lekko zaczerwieniony policzek, w który uderzył go mój brat i trzymał się za rękę.

- Co to miało być? - zapytałem zdenerwowany.

- Twój pierdolnięty brat rzucił się na mnie!

- Nie mów tak o nim, to nadal mój brat.

- Twój brat to zwykły cham, prostak i homofob. Nie broń go.

Alone Together [bxb]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz