Rozdział XVII

4.7K 250 77
                                    

Ledwo zdążyłem dojść na przystanek i od razu podjechał po mnie autobus. Szybko zlokalizowałem Verę, siedzącą z tyłu, po czym podszedłem do niej.

- Trzeci dzień bez kontaktu z ukochanym, co?

- Mhm - westchnąłem - Nie wytrzymuję. Pisałem, nie odpisywał. Dzwoniłem, nie odbierał. Próbowałem pogadać, unikał mnie. Nadal mnie unika. Nie wiem, jak ja mam mu to wytłumaczyć.

- Zerwij z Amber. Po prostu. Zrób to wreszcie. Pokaż mu, że ci na nim zależy.

- Tylko, że... na Amber też mi zależy. Jak na przyjaciółce, to fakt, ale zależy. Nie chce jej krzywdzić.

- Masz wybór - skrzywdzić Amber, która i tak z tego co widzę ma w dupie ten związek i potrzebuje tylko ramienia, na którym może się wypłakać, albo skrzywdzić Alexa, którego kochasz, który kocha ciebie i którego jesteś, do cholery, chłopakiem!

- Ciszej trochę! Jeszcze ktoś usłyszy.

- Przecież my wręcz szepczemy. Tu gada z 70 osób, nikt na nas nie zwraca uwagi.

- Po prostu... nie wiem. Musi się kiedyś do mnie odezwać.

- Pytanie brzmi "kiedy?". Może jutro, a może za miesiąc. A może odezwie się po to, żeby ci powiedzieć, że wszystko spieprzyłeś i nie chce już z tobą być.

- Wiem, wiem, wiem... Muszę z nim porozmawiać dzisiaj.

- Super, tylko jak chcesz to zrobić? On nie chce się do ciebie odzywać.

Zacząłem się zastanawiać, po czym uśmiechnąłem się do Very.

- Mam do ciebie małą prośbę...

---

Minęła pierwsza lekcja. Alex stał przy sali, rozmawiając z Maxem. Spoglądałem na niego co chwilę. Chciałem do niego podejść, przytulić się, porozmawiać, szczególnie, że nie miałem z nim kontaktu od trzech dni, ale miałem plan.

Kątem oka zobaczyłem Verę wychodzącą z sali. Puściłem jej oczko, po czym ona odwzajemniła to samo. Dziewczyna podeszła do chłopaków, przywitała się z nimi i odezwała do Ricka.

- A właśnie, laska od francuskiego cię szukała.

- Mnie? Po co? Gdzie ona w ogóle jest?

- Nie wiem po co, ale wiem, że jest w bibliotece.

- Bibliotece? Przecież to na drugim końcu szkoły.

- No to chyba ominie cię przerwa - spojrzała się na mnie i skinęła lekko głową.

Wiedziałem co robić. Poszedłem do najbliższej łazienki, do której nigdy nikt nie chodził. Kiedyś była tam palarnia, ale od kiedy jakaś woźna tam wparowała i zobaczyła kilkanaście osób z papierosami, nikt tam już nie przebywa. Idealne miejsce na rozmowę z Alexem.

Po drodze usłyszałem rozmowę Very i mojego chłopaka.

- Ej, wiesz, że podobno ktoś wyważył drzwi w kiblu obok geograficznej?

- Serio? Nie wiedziałem. Pójdę zobaczyć.

Alex skierował się w stronę toalet, a ja zamknąłem drzwi i stanąłem obok umywalek.

Chłopak wszedł do łazienki i, nie zauważając mnie, poszedł prosto do kabin.

- Wszystkie drzwi są ok...

- Cześć - powiedziałem podchodząc do niego powoli.

Alex spojrzał się na mnie i chwilowo się uśmiechnął, po czym głęboko westchnął i zrobił poważną minę.

Alone Together [bxb]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz