Dziewczyna siedziała na starym krześle, bawiąc się niedawno znalezioną kostką Rubika. Układała sobie w głowie wszystko, co w miarę ogarnęła w swoim nowym "życiu".
Po pierwsze - Nie żyła.
Oczywiście nie była to pierwsza rzecz, jaką zauważyła, gdy się obudziła. Jednak po dłuższej chwili dostrzegła, że mimo iż robiła wdechy i wydechy, to jej klatka piersiowa nie unosiła się. Po sprawdzeniu sobie pulsu wniosek był jeden - nie żyła.
Po drugie - Miała kompletnie inny wygląd.
Dzięki dużemu lustru ledwo wiszącemu na ścianie mogła śmiało stwierdzić, że rysy jej twarzy nie zmieniły się zbytnio, lecz oczy dziewczyny z niebieskich stały się intensywnie szare, tymczasem włosy były w sumie tego samego koloru, ale trochę dłuższe. Dodatkowo prócz swoich normalnych uszu posiadała też lisie, czarne uszka, którymi mogła poruszać, oraz tuż nad tyłkiem wisiał jej bezwładnie lisi, czarny ogon i z nim akurat nie mogła nic zrobić, czy to pomachać nim, czy to nastroszyć. Natomiast obecny ubiór dwudziestolatki składał się z czarnych legginsów, szarego podkoszulka, czarnej, skórzanej kurtki oraz niskich, ciemnych glanów, a była pewna, że wcześniej miała nieco inne ciuchy.
Po trzecie - Nie wiedziała, co się z nią stało.
Nie miała bladego pojęcia, jak się tu znalazła, dlaczego tu się znalazła, czemu wyglądała inaczej... To irytowało ją, bo naprawdę nie lubiła, gdy miała taką pustkę w głowie. Jakby jej coś uciekło ważnego z pamięci, ale wciąż pokazywało, że gdzieś tam istnieje. Wszak nie spieszyła się z szukaniem informacji na temat wydarzeń, które sprawiły, że zaszło tyle zmian. Czemu? Gdyż najzwyczajniej nie wiedziała, jak się za to zabrać.
I dlatego, kiedy "obudziła się", nie wyszła przez jedyne drzwi, jakie były w tym pokoju, tylko zaczęła rozmyślać nad zaistniałą sytuacją, układając kostkę Rubika, która była przy niej, gdy się zbudziła.
Dziewczyna tak siedziała od dłuższego czasu, relaksując się przy odgłosach kapiącej wody, którą o dziwo bardzo dobrze słyszała. Niestety dobrze też słyszała czyjeś kroki prawdopodobnie zbliżające się do pomieszczenia, gdzie się znajdowała. Z westchnieniem zwlokła swój tyłek z krzesła, włożyła kostkę do kieszeni i schowała się w jednej z najgłupszych kryjówek na świecie - za jakąś skrzynią w zaciemnionym rogu. Ktoś wleciał jak torpeda przez drzwi, wywołując w czarnowłosej mały "zawał serca", lecz zachowała ciszę. Z tego, co słyszała, to nieznajoma osoba kręciła się w te i we w te, jakby czegoś szukała.
— Cholera — odezwał się męski głos po dłuższej chwili.
Szarooka zmarszczyła czoło. Czuła się, jakby już raz tego kogoś słyszała. Chwilowe otępienie sprawiło, że nawet nie zauważyła, jak sześcienna zagadka, którą wcześniej bawiła się, wypadła jej z kurtki, robiąc przy tym ledwo słyszalny hałas.
Tyle starczyło, żeby nieznajomy zaczął iść w jej kierunku.
Ze zirytowaną miną postanowiła wyjść zza skrzyni, bo i tak nie miała po co tam dalej siedzieć. Jej tęczówki napotkały zdziwione, błękitne oczy szatyna z niedźwiedzimi uszami.
— Kim jesteś? — zapytał chłopak, kiedy jednak nie uzyskał odpowiedzi, dodał szybko: — Nie musisz się mnie bać.
Dziewczyna prychnęła lekko rozbawiona, po czym spojrzała na nieznajomego wzrokiem mówiącym "Czy ja ci wyglądam na przestraszoną?". Błękitnooki nieco się speszył po wyłapaniu spojrzenia czarnowłosej.
— Jestem Freddy — powiedział szatyn, mimo wszystko podchodząc do niej nieco bliżej.
Ta obserwowała jego każdy ruch z obojętną twarzą. Po krótkim zastanowieniu stwierdziła, że i tak z jej imieniem niewiele zrobi, więc może mu je powiedzieć.
CZYTASZ
Ann [FNaF ff]
Fanfiction• Text to speech jest włączony, ale lepiej, by słuchały go tylko odważne osoby lmao Ann to typ osoby, z którą trudno się kolegować, nie mówiąc już o przyjaźni. Chorobliwa obojętność w nieodpowiednich momentach, bycie wrednym dla praktycznie każdego...