— Czy ty jesteś normalna?! Chica wyraźnie ci powiedziała, żebyś nie szła do nich, a ty nastraszyłaś ją i poszłaś do nich! Może powiesz mi jeszcze, że się z którymś z nich całowałaś, co?!
Tak, Marionetka była wkurwiona.
I nawet nie starała się tego ukrywać, więc nic w tym dziwnego, iż parę osób stanęło w drzwiach od jadalni. Oczywiście Ann ich zauważyła. I oczywiście musiała im pomachać z tym swoim nieprzyjemnym uśmieszkiem.
— Słuchasz ty mnie w ogóle?!
Szarooka odwróciła głowę w stronę Kukiełki, zaś obojętność znów zawitała na jej twarzy.
— A to ja miałam ciebie słuchać?
Krzyk desperacji, wkurzenia i zmęczenia wydarł się z gardła Mari, natomiast czarnowłosa prychnęła rozbawiona. Udawanie głupa zazwyczaj nie jest mądre, jednak teraz sprawdziło się to idealnie. Nie dość, że ma się z czego śmiać, a raczej prychać, to dodatkowo tym samym znalazła sobie osobę do denerwowania. Plus - Cienie też korzystają z całej tej sytuacji, bo teraz mają, i raczej będą miały dalej, z kim porozmawiać po ludzku.
Czy to już się zalicza pod "Win, win situation"?
— Słuchaj — zaczęła Ann, podparwszy brodę o rękę, która zaś była podparta o stolik — Gdyby ten kurczak od siedmiu boleści wspomniał mi dlaczego, cytując, "mam trzymać się od nich z daleka", to bym nie musiała sama pójść do Cieni, by się przekonać, czemu są tacy o wielce groźni, ale cóż... wyszło, jak wyszło, więc nie rozumiem, czemu masz takie wielkie pretensje do mnie — powiedziała, a obojętność w jej głosie była aż przerażająca.
Marionetka po jej wywodzie przywaliła z całej siły w stolik, przez co szarooka wzdrygnęła się ledwo zauważalnie.
— Mam takie pretensje, bo MOGŁA STAĆ CI SIĘ KRZYWDA!
I w tym momencie Ann zamarła. Ona... Ona się martwiła? Ale czemu? Przecież nie znają się. Nie są rodziną, przyjaciółkami, nawet znajomymi. Dodatkowo jej pierwsze wrażenie nie było zbyt... dobre, więc tym bardziej nie rozumiała tej troski. Było to coś nowego. Ktoś przejmował się jej bezpieczeństwem. Jakby, miała kilku, dosłownie kilku, przyjaciół, którzy parę razy pokazali, że zależy im na jej zdrowiu, ale nic poza tym.
Temu też słowa Kukiełki były dla Ann wręcz chorobliwie dziwne i szokujące.
Zaś Mari zauważyła to.
— C-co? — zapytała głucho lisiasta, tymczasem jej uszy lekko opadły.
Oczy bladoskórej złagodniały, kiedy napotkały zagubione oczęta Ann.
— Po prostu nie chcę, aby coś ci się stało, a Shadow'y... Oni mogą cię nawet zabić.
Szarooka zaśmiała się krótko. Tyle jednak starczyło, żeby Kukiełka dostała takich ciarek, jak nigdy. Bo tak, ona nawet nie mogła mieć normalnego śmiechu, tylko jakiś wzięty z czeluści piekieł.
— I tak już jestem martwa, dodatkowo zapewniam cię, że umiem o siebie zadbać — powiedziała Ann śmiertelnie poważnie, patrząc z tym swoim błyskiem w oczach na twarz Mari.
Puppet wpierw spojrzała na nią sceptycznie, lecz po chwili odwróciła się od niej, ciężko wzdychając.
— Uważaj na siebie.
I z tymi słowami czarnowłosa ruszyła ku wyjściu, ignorują stojące tuż koło niego osoby.
*
Była taka jedna rzecz, która sprawiała, iż Ann czuła się, jakby była normalną dziewczyną, bez żadnych problemów.
Malowanie.
CZYTASZ
Ann [FNaF ff]
Hayran Kurgu• Text to speech jest włączony, ale lepiej, by słuchały go tylko odważne osoby lmao Ann to typ osoby, z którą trudno się kolegować, nie mówiąc już o przyjaźni. Chorobliwa obojętność w nieodpowiednich momentach, bycie wrednym dla praktycznie każdego...