[3] M#rzyn z piekarnika i Sfajczone złoto, czyli strasznie dziwna rozmowa [3]

1.6K 96 77
                                    

Mangle pobyła jeszcze trochę w pokoju szarookiej, po czym stwierdziła, że ma parę spraw do załatwienia, więc, ku wielkiej uciesze czarnowłosej, wyszła z pomieszczenia. A jako iż Ann nie chciało się dalej malować, to stwierdziła, że pójdzie pozwiedzać.

I w taki oto sposób znalazła się w swoim Disneylandzie.

Dokładniej mówiąc, był to jakiś pokój artystyczny, w którym było wszystko, czego lisiasta potrzebowała do szczęścia. Różne przybory rysownicze, sztalugi, szkicowniki, miejsce do rzeźbienia i potrzebne do tego materiały oraz narzędzia, pełno instrumentów począwszy od skrzypiec, a kończąc na pianinie...

A po tym pamiętnym dniu, kiedy dostała od Gwiazdora rózgę, myślała, że marzenia się nie spełniają.

Pomieszczenie ogólnie było strasznie duże. Co prawda nie było aż tak wielkie, jak jadalnia, ale na spokojnie zmieściłyby się tu wszystkie osoby, które dotychczas poznała. Ann z nieukrywaną satysfakcją zamknęła za sobą drzwi, po czym zaczęła dotykać wszystkiego, jakby co najmniej dotykała najdroższych klejnotów. Kiedy dotarła do pianina, zatrzymała się gwałtownie, wpadając na pewien pomysł.

Dawno tego nie robiła, lecz raczej nie wyszła aż tak z wprawy.

Usiadła ledwo słyszalnie na krzesełku, a następnie dała swoje dłonie nad klawisze. Zaczęła grać losową melodię, próbując sobie przypomnieć jakąkolwiek piosenkę, którą dałabym radę zagrać. W pewnym momencie zaczęła grać znajomą nutę, zaś lekki uśmiech wpełzł jej na twarz.

"Take a moment to think of just
Flexibility, love, and trust"

Tak, standardowo zaczęła nucić ową piosenkę. Co było głupie, bo ktoś w każdej chwili mógł ją usłyszeć i wbić tutaj, ale... no nie mogła się powstrzymać, to było silniejsze od jej inteligencji.

"Here comes a thought that might alarm you
What someone said and how it harmed you"

Swego czasu Ann uważała za kretyńsko durne granie na instrumencie, a po chwili śpiewanie w miejscach publicznych. Znaczy, no, jeżeli robiły to takie szare masy, jak ona sama, to to było kretyńsko głupie, ale jeśli robili to znani, doświadczeni muzycy, to co innego. Miała takie zdanie, gdyż uważała to za poniekąd szukanie atencji na zasadzie "Patrzcie, jaka ja jestem zajebista, podziwiajcie mnie!". Zmieniła jednak swój pogląd po spotkaniu jednego ze swoich przyszłych przyjaciół.

"And, oh, you're losing sight, you're losing touch
All these little things seem to matter so much"

Czarnowłosa strasznie nie lubiła piosenek o miłości. Większość z nich była po prostu dla niej przereklamowana. Właśnie - większość. Miała kilka takich piosenek o tej chemii, które naprawdę lubiła. I ta właśnie grana oraz śpiewana przez nią teraz, była jedną z takowych. Szczerze nie wiedziała, co ją urzekło w niej, lecz nie przeszkadzało jej to zbytnio.

"Take a moment, remind yourself
To take a moment and find yourself
Take a moment and ask yourself
If this is how we fall apart"

Gdy skończyła refren i miała zaczynać kolejną zwrotkę, ktoś zaczął powoli klaskać. Ann gwałtownie wstała z krzesła, rozglądając się uważnie. Drzwi były wciąż zamknięte oraz nikogo nie było w pokoju, przez co szarooka poczuła strach, który szybko zamaskowała obojętnością.

Co do jasnej cholery?

Zaczęła bacznie wszystko oglądać, w tym będące tu ciemne miejsca. Ich akurat było tutaj mnóstwo.

Shad?

— Ha, mówiłem ci, że pomyli cię z tym chuderlawym emosem — wypowiedział za nią nieznany jej głos.

Ann [FNaF ff]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz