Dziwne uczucie wiążące się z Chicą rosło na sile, co nie podobało się Ann. W sumie nie powinnam nazywać tego per. Dziwne uczucie, gdyż szarooka doskonale wiedziała, co to było, tylko po prostu próbowała zaprzeczyć temu.
Poczucie winy.
Zasrane poczucie winy. Co było dla niej absurdalne. Bo owszem, wiedziała, czym to jest, ba, nawet parę razy odczuwała to coś, ale tylko wtedy, jeśli zrobiła coś naprawdę sukowatego swoim przyjaciołom.
Chica nie była przyjaciółkom.
I jedyne, co zrobiła, to nastraszyła ją.
Oraz też później doprowadziła ją do płaczu, mówiąc jej największy sekret tym tępakom, lecz to raczej nie było aż tak ważne.
Dobra, Ann jest suką i to okropną.
Dziewczyna nie mogąc znieść dalej tego przeklętego uczucia, zdecydowała, że musi zrobić najgorszą rzecz, jaką kiedykolwiek wymyślono, a szarooka uwierzcie lub nie, ale musiała dosyć dużo robić złego, by jakkolwiek dać sobie radę na tym świecie.
Trzeba przeprosić.
Problem jest taki, iż czarnowłosa nie umie przepraszać.
A przynajmniej nie w taki sposób jak inni.
Bo lisiasta przepraszała uczynkami, co praktycznie zawsze działało, gdyż zazwyczaj miała do czynienia ze swoimi przyjaciółmi. Teraz ma na głowie kurczaka na haju, o którym wie jedynie, że łatwo nią manipulować.
I w tym momencie zamarła, wpadając na genialny pomysł.
Tylko iż do wypalenia tego wszystkiego STRASZNIE potrzebuje pomocy od tych dekli z piwnicy. Pędem więc ruszyła ku poszukiwaniom drzwi do ich nory, co w sumie nie zajęło jej długo, bo ta pizzeria miała tak oczywiste rozmieszczenie pokoi, że aż śmieszne. Ostrożnie otworzyła drzwi, by po chwili zobaczyć schody, z których w przyszłości chętnie zrzuci jakichś idiotów.
Czyli w sumie prawie wszystkich mieszkańców tego pierdolnika.
Bez żadnego zawahania się zeszła po schodach, żeby ponownie ujrzeć drzwi, zza których słyszała jakieś głosy, jakby normalnie mieli tam dziką imprezę z o wiele za wysokimi procentami. Tym razem Ann juz mniej pewna siebie weszła.
I to, co zobaczyła, sprawiło, że ryknęła śmiechem brzmiącym prawie normalnie.
Nightmare i ten jego złoto-przypalony kolega, Fredbear, siedzieli sobie przy ścianie, wcinając popcorn. Niedaleko nich Koszmarny Foxy i Koszmarny Freddy, bo czarnowłosa z góry założyła, że skoro przypominają Foxy'ego i Freddy'ego, to pewnie podobnie się do nich nazywają, przy reszcie Koszmarów również tak założyła, robili prawdziwe zapasy w kiślu. Co było dosyć intrygujące, gdyż nigdy w życiu nie widziała takiej ilości tej mazi w jednym miejscu. Po przeciwnej stronie pomieszczenia Nightmare Chica robiła makijaż Nightmare Bonnie'mu. Niedaleko nich z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu Koszmarna Mangle tańczyła kankana, zaś Koszmarny BB nagrywał ją. Koło nich Nightmare Marionetka paliła papierosa przy bardzo małym, aczkolwiek otwartym, oknie, natomiast jakiś dzieciak przypominający mini Springtrap'a siedział jej na kolanach ewidentnie niezadowolony.
Gdy Ann wylądowała na kolanach, umierając wręcz ze śmiechu, Koszmary spojrzały po sobie zdziwione.
— Wszystko dobrze, Ann? — spytał Nightmare, po czym wstał i chciał ruszyć w jej stronę.
Jednak czarnowłosa podniosła rękę na znak, żeby nie podchodził do niej.
— Dajcie... Dajcie mi ze dwie... Dwie minuty — powiedziała, biorąc w międzyczasie duże wdechy, by się uspokoić.
CZYTASZ
Ann [FNaF ff]
Fanfiction• Text to speech jest włączony, ale lepiej, by słuchały go tylko odważne osoby lmao Ann to typ osoby, z którą trudno się kolegować, nie mówiąc już o przyjaźni. Chorobliwa obojętność w nieodpowiednich momentach, bycie wrednym dla praktycznie każdego...