Ann szła powoli ciemnym korytarzem pizzeri, starając się iść jak najbardziej naturalnie, co nie było takie proste, gdyż zżerał ją stres. Przez to zdenerwowanie trzymała ona mocno jedną ze swoich dłoni, zaś przez łeb przelatywały jej różne myśli związane z tym, co zamierzała zrobić. Obecnie czuła się o wiele lepiej niż wtedy, kiedy się obudziła po incydencie z Tochi, lecz wciąż dopadały ją małe bóle.
Ann słyszysz mnie?, wymówił zmartwiony głos Night'a w jej głowie.
Czarnowłosa na chwilę się zatrzymała i natychmiastowo złapała się za łeb. Od momentu jej przebudzenia za każdym razem jak Nightmare, czy też ktokolwiek inny o takich zdolnościach, komunikował się z nią w ten sposób, to dostawała nagłej, mocnej, ale nie długiej migreny. Oczywiście nikt o tym nie wiedział, bo uznano, że taki sposób rozmawiania w takiej sytuacji będzie dobry, więc lisiasta była gotów znieść te bóle dla dobra sprawy.
Tia, odpowiedziała mu ponuro, po chwili ponownie ruszając w drogę.
Rozglądała się w celu znalezienia tych pamiętnych, metalowych drzwi. Miała plan, żeby odkręcić wszystko to, co spierdoliła, który był bardzo ryzykowny, o czym chętnie i nieraz przypomniała jej reszta zamieszanych w to animatroników, lecz jednocześnie oni sami nie mieli lepszego pomysłu, jak ogarnąć całą tę sytuację, więc przystawali na to, co ona wymyśliła.
Wpierw musiała znaleźć Ennard'a, który prawdopodobnie siedział w pokoju, gdzie pierwszy raz się spotkali. Nie chciała widzieć się z nim, najlepiej to by było, gdyby mogła o nim zapomnieć, wprawdzie nie było to możliwe. Kiedy teraz miała świadomość tego, jak bardzo był on zły czuła wobec niego niechęć, wręcz obrzydzenie, złość...
I ten pierdolony strach.
Heh, naprawdę była żałosna.
Ann wprawdzie musiała zdusić swoje negatywne uczucia wobec Ennard'a, bo w końcu musiała odwalić tę całą szopkę dla Toy Chici.
Oczywiście pod warunkiem, że nie będzie z nim Scrap Baby, gdyż jeżeli jednak będzie, to szarooka zostanie zmuszona do tego, by szybko się wycofać i jakoś inaczej pokombinować.
Po pewnym czasie swojej wędrówki lisiasta dostrzegła swój cel. Prędko podbiegła do metalowych drzwi, po czym, kiedy już stała tuż przed nimi, zaczęła się wgapiać w nie, ponownie układając sobie w głowie wszystko to, co zamierzała zrobić, jeśli spotka tylko Ennard'a, i jeżeli w ogóle on tam będzie. Wiedziała w miarę, jak się zachowywać oraz co mówić, drzwi może otworzyć przy pomocy swojej mocy, tak jak pokazał jej to Night, po tym, jak skończyli planować w biurze Marionetki, albo może po prostu przeteleportować się do środka pokoju, choć dobrze by było, gdyby nie musiała w żaden sposób używać swoich nadnaturalnych zdolności, bo wciąż nie jest w pełni sił, bić się potrafi, więc nawet gdyby doszło do konfrontacji, powinna dać sobie radę...
Oh
Po tym wszystkim będzie się pewnie czuła obrzydliwie, ale mus to mus.
Westchnęła ciężko, a następnie, gdy miała już wchodzić przez drzwi, to...
— Czekaj! — zawołał z oddali głos należący do osoby, której najmniej się tutaj spodziewała zobaczyć.
Szarooka prędko zwróciła się w stronę, z której ktoś do niej zawołał, by chwilę później ze zirytowaniem skupić swoją uwagę na zmierzającą ku niej Mangle.
— Co ty tu robisz? — syknęła przez zęby, kiedy białowłosa stanęła koło niej z nietęgą miną.
Czarnowłosa nie ukrywała, że nie była zadowolona z tego, iż akurat ona tutaj była, bo w rzeczywistości nie chciała, żeby przeszkadzała jakkolwiek swoją obecnością.
CZYTASZ
Ann [FNaF ff]
Fanfiction• Text to speech jest włączony, ale lepiej, by słuchały go tylko odważne osoby lmao Ann to typ osoby, z którą trudno się kolegować, nie mówiąc już o przyjaźni. Chorobliwa obojętność w nieodpowiednich momentach, bycie wrednym dla praktycznie każdego...