Rozdział 13

1.8K 93 7
                                    

Czuła tępy ból głowy i smród wilgoci. Jej dłonie były ciasno związane jakimś ostrym sznurkiem, a na oczach założoną miała nieprzyjemną szmatę. Ciężkie powietrze nie pozwalało jej na głęboki oddech, więc  jedynie cicho sapała, próbując nie panikować.

Odkąd się obudziła, nie słyszała żadnych dźwięków, wskazujących na to, że ktoś był w pobliżu. Wiedziała jednak, że nie została porwana żeby gnić w czyjejś piwnicy. Wrogowie mieli w tym swoje plany, a ona najwidoczniej była im do czegoś potrzebna. 

Hermiona zagryzła wargę, próbując się nie rozpłakać. Nie mogła się poddać, chociaż jedyne czego chciała to zatopić się w rozpaczy.

Stało się.

 Kroki były wyraźne i z każdą sekundą coraz bardziej rozbrzmiewały echem. Wytężyła słuch i spięła całe ciało, by jak najbardziej być gotową do walki. Mięśnie paliły ją żywym ogniem, ale czuła, że musi być czujna.

Dźwięk czyiś ciężkich buciorów zatrzymał się tuż przed nią. Słyszała oddech nieznajomego i to, że pochyla się bardzo blisko niej.

- Wstajemy, księżniczko - usłyszała męski głos, by zaraz po tym ktoś pociągnął za przepaskę na jej oczach.

Zadrżała bojąc się otworzyć oczy. Nie dane jej było jednak pozostać w spokoju. Została pociągnięta do góry i bez najmniejszej delikatności powleczona w nieznanym jej kierunku.

- Śmierdząca czarownica - mruknął oprawca, wzmacniając uścisk na jej ramieniu. - Ale spokojnie, jeszcze trochę i będziesz martwa.

Hermiona spodziewała się wszystkich emocji, jakie nastaną w niej po takich słowach. Jednak kiedy obojętność opanowała jej umysł, wiedziała jak bardzo źle z nią było.

Merlinie. Była gotowa na śmierć.

- Nic nie mówisz? - mężczyzna prychnął. - Może to i lepiej, nie muszę znosić tego skrzeczenia.

Hermiona zdecydowała się unieść oczy, by móc przyjrzeć się osobie, która ją prowadziła. Był obrzydliwie blady, a czarne, zmierzwione włosy sterczały w różnych kierunkach.

I dopiero wystające w przebrzydłym uśmiechu kły, sprawiły, że zrozumiała powagę sytuacji.

Hermiona Granger była cholernie inteligentną czarownicą. Mimo tego jak jej psychika była zniszczona przez wojnę i jak bardzo starała się pogrzebać wszelkie emocje, nadal potrafiła czuć współczucie. 

W tamtym momencie właśnie to ogarnęło cały jej umysł. I bynajmniej nie było to współczucie skierowane do jej własnego losu. 

To był czas, w którym przejęła się całym czarodziejskim światem. Harry'm, który zapewne pogrzebany jest pod stertą presji społeczeństwa. Ginny i Adharze, które leżały już tyle czasu bez życia.  Yasei, który chyba najwyraźniej wykrzesał z siebie jakieś nieodkryte emocje względem niej.

I o Draconie, który właśnie tracił ostatnią pozytywną część swojego życia.

Kiedy zamknęła oczy, a później powoli je otworzyła, nie była już tą samą Hermioną Granger, pozwalającą na ciągnięcie jej po zimnej podłodze lochów. Stała się na nowo wojowniczką, pokonującą Voldemorta. Mistrzynią eliksirów, która zamierzała zrobić wszystko co w jej mocy, by uratować bliskich.

*** 

Oddział aurorów stał w ustalonym szyku bojowym. Harry Potter zajmował miejsce na jego czele. Jego twarz była poważna i zacięta, a dłoń zaciskała się  na różdżce z całą mocą. 

Zimne jak jego oczy | ✔  Dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz