Rozdział 18

1.6K 90 11
                                    


Wasze komentarze to największa motywacja!

 

Ziele różanecznika. Łza syreny. Łodyga krwawnika. Sproszkowany ametyst. Kora czeremchy. Krew smoka. Korzeń lukrecji. Starty róg buchorożca. Proszek z muchy siatkoskrzydłej. Płatki czerwonej malwy. Liście dziewanny. 

Hermiona wzięła głęboki wdech, tak, że aż zabolały ją płuca. Czuła się osłabiona. Mimo że nie zrobili jej żadnej krzywdy fizycznej, nadal była wycieńczona emocjonalnie. Przysięga wieczysta skłaniała ją jednak do pracy. Faktem było to, że wcale nie musiała jej podejmować. Gdyby jednak po prostu zrobiła eliksir, mogłoby to okazać się zbyt podejrzane, a wtedy Draco...

- Stop - mruknęła sama do siebie, zerkając na ostrze, leżące na środku blatu. Wiszące lampy naftowe, upiornie odbijały w nim swoje oblicze. 

Gryfonka wzięła nóż do ręki, pierwszy raz nie chcąc go zniszczyć. Wiedziała, że jeśli teraz go użyje, już na zawsze będzie związana z jego skutkami ubocznymi. Cena była jednak zbyt mała w stosunku do bezpieczeństwa społeczeństwa czarodziejów i Dracona.

Ostrze nie było zwykłym nożem. Jego szklana powierzchnia wykonana była z czystego diamentu, wyszlifowanego tak dokładnie, że wydawał się niemal lodem. 

Nałożone na niego magiczne więzy sprawiały, że pozwalał warzycielom używać go jako swego rodzaju katalizatora. Łączył moc czarodzieja z eliksirem, za pomocą krwi. Każda ciecz miała jednak swoją cenę. Nigdy jednak nie wiadomo było, co okaże się zapłatą. Hermiona słyszała o przypadkach, gdy mistrzowie eliksirów tracili wzrok czy węch - zmysły niezbędne do poprawnego warzenia substancji. 

- Nie myśl za dużo - znowu szepnęła. - To nie czas ani miejsce, będziesz martwiła się później. 

Po czym błyskawicznym ruchem prawej dłoni przecięła lewy nadgarstek, pozwalając by szkarłatna ciecz wlała się do czystego kociołka przed nią. 
Rana zapiekła niemiłosiernie, jednak Hermiona zignorowała ból i  od razu sięgnęła po leżący najbliżej różanecznik. Oderwała cztery różowe płatki, które na tle jej osocza, wyglądały niemal jak łzy. Następnie dodała jedną łzę syreny oraz ametyst, co sprawiło, że eliksir  zmienił barwę na intensywny błękit. Kora czeremchy i krew smoka były następne, jednak Hermiona musiała poprzedzić ich dodanie kilkoma zaklęciami wiążącymi. 

Pot ściekał po jej skroni, kiedy wyciskała korzeń lukrecji. Czuła jak jej magia ucieka, wnikając w eliksir. Wszystko szło tak jak powinno. 
Wsypała powoli jedną miarę startego rogu i proszku z muszek. Ciecz zabulgotała, jednak brązowowłosa nie dała jej się dłużej zagotowywać i natychmiast zdjęła eliksir z palnika. Ostatnie w kolejce były płatki malwy i liście dziewanny - obie substancje miały zapewniać trwałość działania.

I na tym warzenie eliksiru powinno się skończyć. Jednak Hermiona Granger musiała iść o krok dalej. 

Czuła, że nie jest obserwowana. Sate dobrze ufał wieczystej przysiędze. Wiedział, że kobieta musi stworzyć prawidłowo działającą substancję. Przyrzeczenie nie mówiło jednak nic o późniejszych skutkach zażycia płynu.

- Błagam zadziałaj - szepnęła, wyciągając spod pasa od majtek malutką, święcącą kulkę. Serce gwiazdy, błyszczało, dając kobiecie choć złudny cień nadziei. 

Hermiona wrzuciła obiekt do eliksiru patrząc, jak najbardziej nieodgadniony składnik w mgnieniu oka roztapia się. Mistrzowie nie lubili pracować z Sercem. Nigdy nie wiadomo było, czy składnik zadziała tak jak powinien. Gwiazdy bywały przewrotne, nie warto więc było ryzykować.  Zazwyczaj nie było jednak potrzeby dodawania jej - stabilizowała działanie eliksiru, lecz za chwilową poprawą działania, posiadała także paskudne skutki uboczne. Działając na układ nerwowy - hamowała działanie neuronów, które po krótkim czasie umierały. Człowiek odchodził bez żadnych objawów zewnętrznych. 

Zimne jak jego oczy | ✔  Dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz