Rozdział 26

1.5K 87 6
                                    

- Moja ciężarna narzeczona wariuje, Theo! Przesadziłeś! - Harry wpadł do rezydencji Notta, nawet nie siląc się o pukanie do drzwi. 

- Ymm... Potter.

Harry stanął w pół kroku w końcu podnosząc wzrok. Widok, który zastał, sprawił, że cofnął się w tył.

- Hermiona?! - zapytał ze zdziwieniem.

- Cześć Harry - kobieta podniosła jedną brew, spoglądając na aurora znad parującego kubka herbaty. 

Miała na sobie golf, który definitywnie był kilka rozmiarów na nią za duży, a Harry mógłby przysiąc, że ostatnio widział w nim Notta. Do tego siedziała swobodnie na dywanie, a za jej plecami Theodore rozłożył się na sofie.

- Co jest grane? - zapytał Potter, podchodząc do nich niepewnie. - Nie chciałem przeszkadzać, ale Ginny zaczyna się denerwować i nie wiedziałem...

- Spokojnie, twoja zguba jest bezpieczna - skomentował Nott, wsadzając lewą nogę na stolik. - Dosiądziesz się? Mamy japońską, zieloną herbatę!

- Podziękuję - mruknął, niezręcznie pocierając łokieć dłonią. - Muszę wracać, przekażę Ginny, że z tobą wszystko okey Miona. Miłego wieczoru.

Hermiona i Theo wymienili roześmiane spojrzenia, obserwując jak Harry niezręcznie próbuje się wycofać. Wybraniec nie zdążył jednak do końca wyjść z pomieszczenia, kiedy cała trójka usłyszała charakterystyczny dźwięk kominka, a zaraz po tym Draco Malfoy pojawił się w salonie.

- Nott! - zawołał na wejściu, jednak kiedy jego oczy dojrzały najpierw stojącego Harry'ego, a potem wygodnie siedzącą Hermionę, jego oczy nieznacznie się zmrużyły.

- Co jest z wami dzisiaj - skrzywił się właściciel posiadłości, ściągając nogę z blatu i siadając prosto na kanapie. - Nawet nie można w spokoju wypić herbaty.

- Jeszcze przed chwilą mnie na nią zapraszałeś - mruknął Harry.

- To było z grzeczności - skomentował Theo, nawet na niego nie patrząc, na co oberwał oburzonym wzrokiem Hermiony.

- Nie ważne, wpadnę innym razem - stwierdził Draco.

- Nie trzeba - Hermiona wstała, rozciągając ręce w górę. Harry zauważył, że blondyn o sekundę za długo zawiesił spojrzenie na podwiniętym rąbku jej swetra. - Dzięki Theo - dodała, pochylając się i całując mężczyznę w policzek. - Golf oddam kiedy indziej. 

Po czym ruszyła do kominka, rzucając na odchodne:

- Pa Harry!

Zignorowany Draco przewrócił oczami, po czym ruszył do barku Notta i wyciągnął whisky.

Theodore zaśmiał się pod nosem. 

- Siadaj Draco, jak tam minęła ci końcówka wczorajszego wieczoru? - zapytał, szczerząc zęby.

- Nie pierdziel - blondyn odwrócił się w jego stronę. Jego włosy były widocznie nieuczesane, a na sobie miał zwyklą, czarną polo koszulkę. Czarnowłosy musiał przyznać, że definitywnie nie był to częsty widok u Malfoy'a. 

- Po co te nerwy? Czyżby coś się stało? - drażnił go dalej, na co Harry przewrócił oczami i oparł się o ścianę. Czuł, że nie powinien jeszcze wracać do domu, gdy dwaj mężczyźni najwidoczniej mogli zaraz skoczyć sobie do gardeł. 

Draco pokręcił głową, siadając na fotelu na przeciwko Theo. Oparł łokcie na udach, a szklankę odłożył na stolik. 

- Nie sądzisz, że przeginasz, Nott? - zaczął poważnie. - Nie mieszaj w twoje brudne gierki innych. To, że sobie coś ubzdurałeś, nie znaczy, że masz prawo to udowadniać.

Zimne jak jego oczy | ✔  Dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz