Mieszkanie Hermiony z pewnością można byłoby pomylić z biblioteką; bardzo nieuporządkowaną i mało przyjazną.
Książki zajmowały wszystkie regały, a te które się na nich nie mieściły, leżały w stosach na podłodze.
Mieszkanie znajdowało się w mugolskiej części Londynu. Miało salon, niepraktycznie małą kuchnię, klaustrofobiczną łazienkę, oraz sypialnię, która mieściła w sobie jedynie szafę z ubraniami i duże łóżko.Nie miała stolika, przy którym można było pić kawę, ani sofy, mogącej pomieścić jakichkolwiek znajomych. Dzięki temu, gdy naszły ją głupie myśli, by kogoś zaprosić, od razu rezygnowała. Zdawała sobie sprawę, że byłaby od razu oceniana, a tak, w samotnym, bezpiecznym azylu, była ukryta przed całym złem tego świata.
Nic jednak nie dawało jej ochrony przed niechcianymi myślami, które po powrocie ze szpitala piętrzyły się w jej głowie niebezpiecznie.
Oczywiście próbowała wyprzeć świadomość zbliżającej się wojny czymkolwiek innym, ale znów będąc w centrum wydarzeń, bała się jak cholera. Wszystkie jej nocne koszmary, zdawały się urealniać, a ona była bezsilna.
Hermiona westchnęła, wychodząc spod prysznica i przecierając wilgotne włosy, które już zdążyły się pokręcić. Przespała tylko kilka godzin, teraz więc musiała szybko przygotować się na spotkanie z Harry'm. Zdawała sobie sprawę, że to czego się dowie może być przerażające. Nie było jednak innej drogi, niż stawienie temu czoła.
Ostatecznie wysuszyła różczką włosy, naciągnęła na siebie czarny golf i tego samego koloru spódnicę, wzięła do ręki torebkę i teleportowała się prosto do Ministerstwa.
Ruszyła prosto w stronę biura aurorów, gdy nagle ktoś zatrzymał ją na środku korytarza.
- Dzień dobry, nazywam się Ridley Cardquinn, pracuję jako stażysta...
Hermiona zmierzyła młodego chłopaka wzrokiem. Ulizane, czarne włosy, pergamin i samopiszące pióro w dłoni, oraz zacięty wyraz twarz. Od razu wiedziała z kim ma do czynienia.
- Nie udzielam wywiadów Prorokowi - ucięła, wymijając chłopaka.
- Czy unikanie prasy to forma obrony? - ciągnął czarnowłosy dalej. - Czy zniknięcie Ginevry Weasley jest z czymś powiązane?
Hermiona przystanęła, próbując nie dać po sobie poznać, że słowa chłopaka ją zdziwiły. Znała Harry'ego i była pewna, że nie ujawnił informacji o stanie swojej ukochanej. Skąd w takim razie stażysta proroka to wiedział?
- Jeżeli nie chcesz stracić stażu, odwrócisz się i znajdziesz inną osobę do nękania bzdurami - warknęła, próbując brzmieć groźnie. - Żegnam.
Nie czekając na reakcję chłopaka, szybko odeszła. Dostrzegła jednak, jego zaciśniętą pięść, która mogła znaczyć tylko tyle, że w przyszłości nie da się tak łatwo spławić.
***
- Zaczniesz? - zapytała Hermiona, siedząc już na przeciwko Harry'ego.
- Od czego mam zacząć?
- Powiedziałabym, że od początku, ale nie wiem czy chcę wiedzieć aż tyle. Co wiadomo o tych ludziach?
- Nic - mruknął Harry, zerkając na teczkę, leżącą między nimi. - Zaczęło się od tego, że moi ludzie ginęli, lub wracali z misji z wyczyszczonymi umysłami. Na początku myśleliśmy, że to niepołapani Śmierciożercy, albo ich dzieci, ale szybko okazało się, że to nie oni.
- Jak nie oni, to kto? - Hermiona wyglądała na szczerze zdziwioną.
- Nie wiadomo, nie mamy żadnych poszlak, ani jednego magicznego podpisu, rozumiesz? Jeżeli działają, to bez różdżek.

CZYTASZ
Zimne jak jego oczy | ✔ Dramione ✔
FanficZakończone Niektóre sytuacje sprawiają, że nawet duma musi uklęknąć, a arogancja zostać odrzucona na bok. Szczególnie, gdy na szali stoi ojcowska miłość oraz coraz bardziej mięknące serce. Hermiona Granger wcale nie chciała poświęcić swojego czasu...