Rozdział 14

1.7K 90 6
                                    

Yasei siekał swoim ostrzem z całą siłą, skumulowaną w jego ramionach. Cięcia były zamierzone, przepełnione bólem i ogromem złości.

Jego przeciwnik jednak był cholernie dobry. Szybko i precyzyjnie blokował każdy ruch mężczyzny, tak, że Yasei ani razu nie dosięgnął go bronią. 

Harry i Dracon walczyli równie zacięcie. Ich zaklęcia śmigały naokoło Japończyka, jednak żadne z nich nie trafiło ich wroga. Sate był nieosiągalny.  Do tego nie musieli długo czekać na pojawienie się wsparcia wampira. Z cienia powoli wyłaniały się dzikiej sylwetki, gotowe rozerwać ich na strzępy, gdy tylko ich pan wyda rozkaz. 

- Plan C - krzyknął Harry, próbując przedostać się bliżej wyjściowych drzwi. 

Yasei niechętnie schował katanę na jej miejsce przy pasie. Po czym złapał z powrotem za swoją różdżkę. Lewą dłoń skierował pod pelerynę, wyjmując z niej złotą fiolkę. Wampiry zasyczały, widząc niespodziewany ruch. To wystarczyło, żeby wzbudzić ich niepewność i podjudzić chęć rzucenia się na przybyszy. W ułamku sekundy Yasei został otoczony, a ich plan wisiał na włosku.

Mężczyzna rozejrzał się dookoła, próbując wychwycić spojrzenie aurorów. Ręce zakończone pazurami, skutecznie umożliwiały mu widoczność. Skupił jednak wzrok i po swojej lewej stronie zobaczył białe, rozczochrane włosy Dracona, który najwyraźniej podejmował dalszą walkę czekając na rozwój sytuacji. 

To nie tak miało być. To on miał się poświęcić. Nie było jednak czasu, a do rzucenia klątwy, potrzebna była przestrzeń, której aktualnie nie miał. 

- Tutaj! - krzyknął z całych sił, wyrzucając fiolkę w powietrze i modlą się do wszystkich japońskich bóstw, by pokierowały ją właściwie. 

Draco zareagował natychmiastowo. Odrzucił wampiry od siebie, tym samym przechwytując małą, szklaną buteleczkę. Uśmiechnął się pod nosem - umiejętności szukającego na coś się przydały. 

Nie było jednak czasu do stracenia. Musiał działać szybko, nie przejmując się konsekwencjami. 

- Finis magicae! - krzyknął, odkorkowując eliksir i pozwalając by zabarwione na purpurowo powietrze opanowało przestrzeń korytarza. 

Nie wiedzieli jak eliksir zadziała na wampiry. Ich plan był maksymalnie nieprzemyślany, ale jednocześnie był ich jedyną szansą na ucieczkę. Eliksir był eksperymentalnym tworem Yasei, a jego działania chwilowo zablokowywało wszelkie magiczne umiejętności u czarodziejów. Według Japończyka na wampiry miało zadziałać jeszcze bardziej radykalnie - miał tymczasowo uśpić ich naturę.

Wampiry stanęły w miejscu, krztusząc się. Ich oczy wyrażały czyste przerażenie, a mimika ociekała brakiem zrozumienia. 

Draco kątem oka dojrzał Harry'ego, pomagającego wstać Yasei. W głębi serca cieszył się, że przynajmniej teraz są względnie bezpieczni. Gdzieś dalej Sate opierał się o ścianę, z wściekłością patrząc na aurorów. 

Draco Malfoy przechylił głowę, czując jak wszystko wokół niego powoli zaczyna wirować. Wiedział jaki jest efekt stania w centrum klątwy. Poświęcił się i teraz nie zamierzał się z tego wycofać. 

Sate odepchnął się od ściany, robiąc chwiejny krok w stronę Pottera. Ostatnim co mógł zrobić Draco było krzyknięcie:

- Uciekajcie! 

Potem padł na ziemię bez świadomości.

*** *** ***

Hermiona została zawleczona do ciemnego pomieszczenia, w którym zapach stęchlizny aż dusił nozdrza. Wampir, który ją prowadził z premedytacją popchnął ją w kierunku stolika, przez co jej biodra boleśnie zderzyły się z blatem. 

Zimne jak jego oczy | ✔  Dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz