Rozdział 25

1.5K 84 7
                                    

UWAGA! Sprawdź, czy przeczytałaś/eś poprzedni rozdział, gdyż zostały one wstawione w krótkim odstępie czasu! ♥


- Adhara, natychmiast odsuń się od drzwi - usłyszała stłumiony głos Dracona, a zaraz po nim prawie niesłyszalne jęknięcie małej dziewczynki. 

- Ale może już się obudziła, proszę pozwól mi sprawdzić! 

- Nie ma mowy, a teraz wracaj do pokoju.

Głosy zaczęły się oddalać, zostawiając Hermionę samą w dużym, białym pomieszczeniu. Łóżko, na którym leżała, było wręcz zbyt wygodne, a promienie słońca przyjemnie pieściły jej twarz. Może gdyby nie potworny kac, byłaby w stanie cieszyć się zaistniałą sytuacją.

Ale nie. Głowa pulsowała jej bólem, gardło piekło od braku wody, a w brzuch piekł od wypitego wczoraj alkoholu. No i zostawały jeszcze wspomnienia wczorajszego wieczoru, gdzie przy tych wszystkich ludziach zatańczyła niemal sensualny taniec, a potem prawie pocałowała Theodora Notta, żeby zrobić Malfoy'owi na złość.

- Merlinie... - mruknęła, po czym z niechęcią wstała z łóżka. 

Ubrała swoje sandałki na delikatnym obcasie i wczorajszą, bordową sukienkę, po czym wyszła z pokoju, szukając drogi do wyjścia.

Malfoy Manor nie wyglądało tak jak kiedyś. Zniknęły stare, straszące obrazy i dziwne, czarnomagiczne artefakty. Przestrzeń zdawała być się większa, czego zasługą były drewniane panele i jasnokremowe ściany. Gdzieniegdzie były widoczne kwiaty i lampy, które zapewne po zmierzchu dawały ciepłe światło.

Wreszcie Hermiona trafiła do głównego holu, z którego prosto mogła wydostać się na zewnątrz. Gdzieś w jej podświadomości, czuła, że powinna chociaż podziękować za gościnę, jednak wstyd zbyt bardzo palił ją od środka.

- Zostań chociaż na śniadaniu, mamy bułeczki cynamonowe - niemal podskoczyła, gdy głos Dracona dobiegł ją z boku. 

- Wystraszyłeś mnie - skomentowała, nie patrząc na niego.

- Daj spokój Granger, Adhara ucieszy się, że zjesz z nami posiłek. Nie przestaje o tobie mówić, macie ten sam kujoński umysł.

- Nawet nie mam rzeczy na przebranie, lepiej będzie jeśli już pójdę...

- Ciocia! - piskliwy głos dobiegł ją najpierw, a zaraz potem małe ciałko wtuliło się w jej udo. - Chodź! Zostawiłam ci najładniej wyglądającą bułeczkę! No i mamy dżem z malin!

Hermiona niezręcznie się uśmiechnęła, po czym dała się pociągnąć dziewczynce, mijając uśmiechniętego Dracona.

- Usiądź koło mnie - zakomendowała mała, odsuwając dębowe krzesło od stołu. - Tato, tym razem musisz usiąść gdzieś indziej.

- Da się zrobić - stwierdził ze śmiechem Draco i usiadł na przeciwko nich. - Herbaty? Czy może soku jabłkowego? 

- Wody - poprosiła Hermiona, niekomfortowo wyciągając kubek w jego stronę.

Blondyn pokręcił zabawnie głową, po czym sam nalał jej pełną szklankę. 

- Kac morderca... - nie dokończył jednak, ponieważ Hermiona zgromiła go spojrzeniem. 

- Ty też wczoraj byłaś na tym spotkaniu co tata i ta ładna pani? - zapytała Adhara, na co Hermiona uniosła wyżej brwi.

- Jaka ładna pani? - zapytała, podejrzewając, że chodziło o Daisy.

- Kto ma ochotę na dżem? - przerwał im Draco, z zakłopotaniem podsuwając im kilka słoiczków. - Jedz Adie - niedługo przyjcie po ciebie ciocia. 

Zimne jak jego oczy | ✔  Dramione ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz