11

274 20 3
                                    

Wyglądał na złego...

-Puszczaj!! -Zacząłem krzyczeć i rzucać się we wszystkie strony

Ezarel tylko milczał. Ale nie dałem za wygraną. Uderzyłem go z pięści w krocze, krzyk był natychmiastowy.
Puścił moją nogę, po upadku na ziemię zacząłem uciekać jak najszybciej mogłem.

Schowałem się w swoim pokoju. Nie ma opcji aby tu wszedł.
A przynajmniej... Tak myślałem.

Usłyszałem kroki zbliżające się w stronę mojego pokoju.

-Cholera.

Szybko wskoczyłem pod łóżko. Wyglądałem jakbym był potworem spod łóżka.

Nagle drzwi się otworzyły. Mogłem widzieć tylko nie wyraźny zarys nóg.

-Nevra?

~To nie głos Ezarela... ~ Pomyślałem i szybko wskoczyłem spod łóżka.

-VALKYON!- Rzuciłem się na niego z uściskiem -Musisz mi pomóc! Ezarel mnie goni! On chce mnie zjeść!

-Zjeść?

-Okej może trochę przesadziłem. Ale on mnie udusi! Pomóż!

-Skoro tak ci zależy. Chodź. -Po tych słowach wybiegł z pokoju a ja za nim.

Wybiegliśmy z kwatery głównej i z ogrodu. Po czasie wbiegliśmy na plażę o której nie miałem pojęcia.

-Woooo

-Ładnie, co? - Powiedział trochę zdyszany, nie byłem zdziwiony, że się zmęczył. Jak można biegać ze zbroją??

-Ładnie! -Krzyknąłem ściągając buty w biegu do wody

-Tylko uważaj!

-Ja zawsze! - Śmiałem się bawiąc się wodą. Sięgała mi do kolan, świetne uczucie w ciepły dzień!

-Jak myślisz. Znajdzie nas?

-Nie wiem, mam wodę! òwó - Bawiłem się dalej chlapiąc wszystko dookoła, przypadkowo nawet pochlapałem białowłosego. -Oops...

-Nevra igrasz z ogniem.

-Nie, raczej nie.

-Jesteś tego pewien? -Powoli ściągał buty idąc do mnie

-Tak! To ja jestem tym zwinn--

Nagle mnie podniósł i wrzucił na głębszą wodę.

Szybko się wynurzyłem z krzykiem
-NIE BYŁEM GOTOWY!!

Widziałem tylko jak stał i trzymał się za brzuch ze śmiechu. Po chwili też zacząłem się śmiać.

Tak minęły godziny, na zabawie w wodzie jak małe dzieci.

P. W. Valkyona

Wczesnym wieczorem wróciłem z Nevrą do zamku niosąc go na plecach. Był jakiś wyczerpany. Ciekawe czy coś wogóle dziś jadł...

Kierowałem się prosto do jego pokoju.

-Witaj, Valkyon

-Hm? -Odwróciłem się i zobaczyłem Leiftana -Ah, witaj Leif, potrzebujesz czegoś?

-Nie, nie. Tylko się witam. - Spojrzał na mnie i kontynuował - Niesiesz Nevrę czy mi się tylko wydaje?

-Nie wydaje, zmęczył się dosyć więc stwierdziłem, że najlepiej będzie jeżeli go odłożę do łóżka oraz dam coś do zjedzenia.

-Uprzejmie z twojej strony. -Posłał mi uśmiech i odszedł po tych słowach.

Chwilkę skip time

Położyłem Nevrę do łóżka i kazałem mu chwilkę poczekać na prosiłek. Wychodząc z pokoju zamknąłem drzwi.

Akurat minąłem Ezarela w drodzę do spiżarni.

-Ezarel?

-Słucham cię. - Odwrócił się pisząc coś w swoim zeszycie.

-Mógłbyś zrobić coś na przekąskę dla Nevry?

-Oszalałeś. Nie będę dla tego krwiopijcy nic robił.

-A jakbym dał ci coś w zamian?

-Teraz mówisz do rzeczy.

-Dałbym ci ze dwa słoiki miodu, co ty na to?

-Trzy i stoi.

-No to trzy.

Po moich słowach skierował się do spiżarni -ALE NIE BYLE JAKIE!

-Wiem wiem. -Odszedłem do siebie.

P. W. Ezarela

Zacząłem robić jedzenie dla wampira. Co on myśli, że będę mu dawał jeść? Jest prawie dorosły. Sam by mógł.

Ale oczywiście postarałem się aby wyglądało pięknie. Nie można jeść czegoś co wygląda jak... Shit.

Wziąłem tacę i skierowałem się do jego pokoju. Jak wszedłem ujrzałem śpiącego Nevre. Jasne. Czemu by nie. Ja się tu produkuje a ten śpi.

Podszedłem kładąc tacę na półeczce obok łóżka.

-Nevra wstawaj... -Delikatnie złapałem go za ramię ale nie było reakcji. Westchnąłem.

Spojrzałem ja jego twarz. Idealnie gładka porcelanowa cera, niewiarygodne... Nikt nie ma idealnej cery. Oprócz mnie. Ja mam cudowną.

Patrzyłem się tak jeszcze przez chwilę. Nagle skurwysyn otworzył oczy. Szybko się wyprostowałem.

-Hm..? Gdzie Valkyon? - Przetarł oczy

-Nie ma, mam dla ciebie jedzenie. - Wziąłem tacę i położyłem mu na kolanach kiedy usiadł.

-Nie jestem głodny

-Jedz i nie marudź. Nie widziałem cię abyś jadł od... 3 dni. Głodzisz się?

-Nie głodzę. Nie mam apetytu.

-Musisz jeść. Inaczej nam zejdziesz. - Złapałem widelec nadziewając jedzenie na niego i zblizylem do ust wampira. -Otwórz usta.

Pokiwał tylko głową...
Sam mu postanowiłem otworzyć. Złapałem go jedną ręką za policzek a kciuk włożyłem między jego kły otwierając mu usta.

-Od razu lepiej.- Dałem mu jedzenie.

Połknął krzycząc - Zwariowałeś!

-Nie zwariowałem. Jeżeli nie zaczniesz jeść to będę cię tak karmić.- Posłałem mu zabójcze spojrzenie.

Sam zaczął jeść. Na całe szczęście...

~~~~~~~
Y. Elo.
Sorki, że nie pisałam ale nie mogłam, I mean, serio. Liceum to nie przelewki. Zwłaszcza na tym kierunku który wybrałam....
Japierdole.

Niespodziewana Miłość - Ezarel×Nevra [Eldarya]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz