13

260 25 0
                                    

Przerażony upadłem na ziemię chowając głowę za rękoma aby po chwili je zabrać. Zobaczyłem elfa stojącego przede mną. Zagotowało się we mnie.

-Co ty myślisz, że robisz!? - Wykrzyczałem wstając i popychając go. Wpadł prosto w krzaki. Idealnie.

P. W. Ezarel'a

Szeroko się uśmiechałem. Śmiesznie wyglądał z przerażoną miną.
Jednak gdy wylądowałem w krzakach mój uśmiech zniknął.
-Hej! Co robisz! - Starałem się jakoś wstać ale nie było to łatwe.

Spojrzałem na wampira z niekrytym niezadowoleniem. Ten tylko się uśmiechał. Po chwili dodał
-Idę szukać chowańca. I nie chcę ciebie ze mną widzieć. Czy to jest jasne? - Mruknął i odszedł.

Nie ma opcji, że teraz go zostawię!.. Ale najpierw muszę jakoś wstać.

P. W. Nevry

Po moim krótkim przemówieniu, odwróciłem się od niego i zwróciłem się w głąb lasu. Muszę znaleźć jakiegoś chowańca... Lepszego niż mam.

...

Chodziłem tak chyba z godzinę. Naprawdę chowańce tak bardzo nie chcą być oswojone? Bez sens!

Jedno nie dawało mi spokoju. Ciągle słyszałem jak coś za mną idzie. Przez ten czas nie odstępowało mi kroku. Odwróciłem się i znów była pustka. Nikogo nie ma... No dobra. Postanowiłem iść dalej ale nie minęła chwila abym znów usłyszał kroki.
Tym razem nie zamierzałem się odwrócić. Podczas chodzenia wyciągnąłem malutkie lusterko z kieszeni. Powoli i ostrożnie ustawiłem je tak aby nie było widoczne ale abym sam widział co jest za mną.

Zobaczyłem w odbiciu małego szczeniaka. Był chyba czarny z jednym złotym okiem a drugie... Drugie po prostu było. Można chyba tak powiedzieć... Na moje szczęście wiedziałem, że to Gallytrot... Uczyłem się o chowańcach pod nadzorem Kero... Szybko schowałem lustro i ponownie się odwróciłem. Tym razem nie zdążył się schować. Po prostu stał i bacznie mnie obserwował.

Powoli usiadłem na kolanach i wyciągnąłem z kieszeni trochę Gallyfloru...
-Chodź malutki... Mam dla ciebie jedzonko.. - Lekko się uśmiechnąłem.

Minęło kilka minut. Nie miałem zamiaru rezygnować. Po dłuższym czasie, szczeniak podbiegł i zaczął jeść mi z ręki. Trochę nie uważnie ale jadł. Wziąłem go na ręce, nawet się nie zorientował. Ale co tu robił sam...? No cóż, to nie jest ważne.

Skierowałem się w stronę powrotną i zgadnijcie kogo spotkałem. Tak! Spotkałem idiotę. Zaszedł mi drogę i zaczął narzekać jak to mogłem go tak zostawić i tak dalej... Co prawda nie słuchałem a szedłem dalej.

Jak skończył marudzić, zorientował się, że niosę chowańca.

-Co ty do cholery tam masz - Złapał mnie za ramię i stanął a ja razem z nim. -Chowaniec? Jaki on-... DLACZEGO MASZ  GALLYTROTA - Odskoczył ode mnie. Nie za bardzo go rozumiałem.

-O co ci chodzi. - Zmarszczyłem brwi i warknąłem.

-Ty chyba nie wiesz jakie te chowańce są niebezpieczne. Jeżeli dorośnie, może Cię zabić! A tego wolałbym uniknąć!.. Nie żebym o ciebie się martwił czy coś. - Odwrócił się plecami a ja stałem bez wzruszenia i tylko uniosłem brew.

-Przesadzasz. - Mruknąłem i skierowałem się do zamku.

Skip time skarby
P. W. Nadal Nevry

Po wejściu do środka szybko uciekłem do pokoju aby zgubić tego elfa. Na marne. Nie zdążyłem zamknąć drzwi i ten wbił do mnie. Warknąłem i posadziłem malucha na swoim łóżku.

-Czego ty chcesz! - Podszedłem do niego

-Chcę abyś pozbył się tego czegoś!

-Ale on jest łagodny! Nazwę go płomyczek!

-Płomyczek?! Co do kurwy Nevra!

-Tak będzie się wabił!

-To coś Cię zabije jak będziesz spał!!

-Nie zabije!

-To jest maszyna do zabijania idioto!!- I w tym momencie go poniosło.
Poczułem mocne uderzenie w twarz.. Upadłem na ziemię trzymając się za policzek. Skierowałem mój wzrok na Ezarel'a który najwidoczniej nie chciał tego zrobić. Powoli się schylał aby mnie złapać i podnieść czy coś.

Ale tak się nie stało. Gallytrot zaczął warczeć na elfa. Podbiegł i starał się go odgonić. Ezarel wstał i odszedł zamykając drzwi. Spojrzałem na małego i wziąłem go na ręce aby od razu go przytulić... Dlaczego Ezarel jest dla mnie tak kurwa wredny...

P. W. Ezarel'a

Kiedy opuściłem jego pokój, widziałem Leiftan'a idącego w moją stronę. Opuściłem wzrok i udawałem, że nic co przed chwilą się stało nie miało miejsca.

-Co to było Ez? Dlaczego kłóciłeś się z Nevrą? - Spojrzał na mnie a ja nadal unikałam kontaktu wzrokowego

-Po prostu mieliśmy małą sprzeczkę. Nic ważnego.

-Jesteś pewien? Zajrzę do niego

Zaczął iść w jego stronę. Nie mogłem na to pozwolić.

-Nie trzeba! Wogóle to mam do ciebie sprawę... - Złapałem go za ramię i pociągnąłem do laboratorium.

~~~~~~~~
Trochę minimalnie długo mnie nie było
Wynagdzę to wam specjalnym świątecznym rozdziałem
Hehe ^^"
To naraaazie

Niespodziewana Miłość - Ezarel×Nevra [Eldarya]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz