Wiem, trochę mnie tu nie było... Za mną bardzo ciężki miesiąc, chyba najgorszy od wielu lat. W związku z tym nie miałam ani grama sił, żeby zabrać się za jakiekolwiek pisanie. Ostatecznie udało mi się coś sklecić, ale póki co idzie mi bardzo, bardzo powoli, nie jestem zatem w stanie określić, ile będę potrzebować czasu na kolejny rozdział.
Wszystkich, którym się dłużyło oczekiwanie – z góry przepraszam.
OSTRZEŻENIE DOTYCZĄCE ZAWARTOŚCI - SEKS Z OSOBĄ MAŁOLETNIĄ
Jego policzki jak balsamiczne grzędy,
dające wzrost wonnym ziołom.
Jak lilie wargi jego,
kapiące mirrą najprzedniejszą.Pieśń nad Pieśniami 5,13
Mroczny księżyc zakradał się poprzez zasłony, rozświetlając jego rozgrzaną skórę. Louis przewrócił się na brzuch; przesunął poduszkę w górę i podłożył ją sobie pod szyję, by głowa mogła spocząć w wygodniejszej, bardziej sprzyjającej zaśnięciu pozycji. Miał nadzieję, że jego ciało zrozumie aluzję i zapadnie w sen.
Prychnął zdenerwowany, gdy po chwili znów wylądował na plecach. Skrzypiące w materacu sprężyny zakłócały nocną ciszę, podczas gdy on patrzył, jak rzucane przez księżycowe światło cienie tańczą na suficie.
Myślał o Harrym.
Owe nocne złudzenia znów zatruwały mu umysł. Jego serce tłukło się boleśnie pod naciskiem oszałamiających wręcz możliwości. Chłopiec znajdował się ledwie kilka kroków stąd, w pokoju, graniczącym z jego pokojem – jego młode, delikatne ciałko i te słodkie, niewinne usteczka. Louis nie potrafił się oprzeć pokusie; dotykał się przez spodnie od piżamy, chwyciwszy penisa pomiędzy kciuk a palec wskazujący.
Zastanawiał się jak brzmiałby Harry, gdyby to on miał go pieścić w taki sposób, jak jego ciało zareagowałoby na takie doświadczenie, na nowe, wciąż niezbadane odczucia. Często zastanawiał się, jak to by było pocałować Harry'ego, jakie byłyby w dotyku jego usta, jak smakowałby jego język. Rozmyślał o skórze Harry'ego, mięciutkiej i pachnącej lawendą, o jego jedwabistych loczkach, co by poczuł, gdyby wcisnął w nie nos, gdyby błądził palcami po tym gładkim, nieskazitelnym ciele. Wyobrażał sobie, że wciąga Harry'ego na siebie, że sunie palcami wzdłuż jego kręgosłupa, że wbija zęby w miejsce, w którym szyja łączy się z ramieniem, jednocześnie poruszając biodrami w górę.
Czuł, jak jego puls przyspiesza, a żołądek pulsuje niewytłumaczalną wręcz ekscytacją; pocierał dłonią swą ukrytą pod materiałem piżamy erekcję, opuściwszy głowę na poduszki. Kurwa, niemal czuł bijące od chłopca ciepło, niemal słyszał jego pełne desperacji jęki...
Już miał wsunąć rękę pod piżamę i chwycić za penisa, wtem jednak cichutki, niemal niesłyszalny pisk przeszył panującą w jego sypialni ciszę.
Zamarł, dysząc ciężko; próbował ukryć to, że nie śpi. Powoli odsunął rękę ze swojego ciała i naciągnął na siebie kołdrę aż po szyję, nasłuchując jakiegokolwiek potwierdzenia tego, że ów dźwięk nie był jedynie wytworem jego chorej, pobudzonej masturbacją wyobraźni. Kilka sekund później usłyszał kolejny, podobny dźwięk – cichy, chropawy jęk, dochodzący z pokoju Harry'ego.
Natychmiast ogarnęła go fala szaleńczej ciekawości. Cholera, czyżby chłopiec nie spał? Czy to możliwe, że usłyszał, jak Louis się dotyka, jak zaspokaja się myślami o nim? Brzmiało to tak, jakby Harry faktycznie nie spał, i – po plecach Louisa przebiegł dreszcz na samą myśl – co jeśli to Harry się dotykał?
Wsłuchał się mocniej, i cóż, tak to właśnie brzmiało – jak chłopiec, którego w środku nocy obudziło uczucie sztywności w piżamie, i który wsunął swoje małe paluszki pod gumkę, by objąć nimi penisa w desperackim pragnieniu zaspokojenia się. Louis jęknął cicho w poduszkę, jego własny członek pulsował boleśnie. Kurwa, na samą myśl o tym...
YOU ARE READING
Lolita » l.s [TŁUMACZENIE PL]
FanfictionPewnego lata w życiu czternastoletniego chłopca stanie się coś, co zmieni go na zawsze... Lipiec tysiąc dziewięćset czterdziestego siódmego roku, urokliwa Nowa Anglia. Louis Tomlinson przybywa do domu niedawno owdowiałej Anne Cox celem przygotowania...