Przepraszam wszystkich, którzy czekali na ten rozdział prawie miesiąc. Obiecuję, że się poprawię!
[O mądrości!] Skrzydła twe łopoczą niestrudzenie, krążą, chwytając boską energię: w objęciach twych świat ożywa.
Św. Hildegarda z Bingen
Następny poranek był wyjątkowo słoneczny; Louis uznał to za symbol odrodzenia i nadziei.
I choć w nocy zaśnięcie przyszło mu z trudem, rankiem obudził się jako pierwszy. Poprawił sobie poduszkę pod szyją, żeby móc wygodniej ułożyć się na boku. Przez chwilę po prostu leżał i przyglądał się, jak Harry śpi.
Zauważył, że w chwilach niczym nie zmąconego spokoju lubił na nowo, raz po raz rozważać, co też sprawiło, że był tak kompletnie zadurzony w tym chłopcu. Trudno, żeby było inaczej, skoro przez większość czasu czuł się wręcz torturowany jego nieskazitelnością.
Był zakochany w najprostszych rzeczach; w cieniach, jakie okalały niczego nieświadomą twarz dziecka, w sposobie, w jaki Harry marszczył nos i brwi, skoncentrowany na swoim śnie. Był zakochany w jego splątanych lokach, które opadały aż na rzęsy, w tym, jak od czasu do czasu drżały pod wpływem powietrza. Kochał jego drobne ciałko, wystające obojczyki, opaloną skórę klatki piersiowej, ledwo widoczną spoza guzików flanelowej piżamy, zagłębienie szyi, wciąż skąpane w różowych malinkach, które powstały wczoraj rano.
Był zupełnie zakochany w każdym aspekcie jego dzikiej natury. Wszystko w nim było boleśnie piękne i to sprawiło, że Louis w końcu pojął sens tej sytuacji. Oczywiście, bywał już zakochany, i, co za tym idzie, lądował w objęciach pożądania, lecz owo uczucie...
Ból przebrany za przyjemność, niebezpieczne, niezmienne pragnienie, codzienna walka pomiędzy miłością ojcowską, a tym, co zakazane – oto, czego nie było w jego poprzednich związkach. Tuż za tym marzeniem czaiła się przerażająco prawdziwa chęć, by skrępować swe własne ręce i oddać je chłopcu, poddać się mu, pozwolić mu poprowadzić się w każdym kierunku, jaki tylko Harry uzna za stosowny.
Ekscytacja, którą dawało mu samo bycie przy Harrym, wielbienie go, nieustanne starania, by zyskać jego aprobatę i wywołać na jego twarzy uśmiech, była bodaj najbardziej podniecającą rzeczą, jaka mu się przytrafiła w życiu. Nie miał dzieci. Cholera, nawet nigdy nie planował się żenić. A Harry był po prostu... wszystkim, był kaprysem i porannym, sennym marzeniem w jednym.
Delikatnie pogładził knykciem miękki, brzoskwiniowy policzek chłopca. Harry nie zareagował. Louis wiedział, że był wykończony po tym wszystkim, co się zdarzyło wczoraj.

YOU ARE READING
Lolita » l.s [TŁUMACZENIE PL]
FanfictionPewnego lata w życiu czternastoletniego chłopca stanie się coś, co zmieni go na zawsze... Lipiec tysiąc dziewięćset czterdziestego siódmego roku, urokliwa Nowa Anglia. Louis Tomlinson przybywa do domu niedawno owdowiałej Anne Cox celem przygotowania...