ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

729 53 87
                                    


Przepraszam wszystkich, którzy czekali na ten rozdział prawie miesiąc. Obiecuję, że się poprawię!








[O mądrości!] Skrzydła twe łopoczą niestrudzenie, krążą, chwytając boską energię: w objęciach twych świat ożywa.

Św. Hildegarda z Bingen






Następny poranek był wyjątkowo słoneczny; Louis uznał to za symbol odrodzenia i nadziei.
I choć w nocy zaśnięcie przyszło mu z trudem, rankiem obudził się jako pierwszy. Poprawił sobie poduszkę pod szyją, żeby móc wygodniej ułożyć się na boku. Przez chwilę po prostu leżał i przyglądał się, jak Harry śpi.


Zauważył, że w chwilach niczym nie zmąconego spokoju lubił na nowo, raz po raz rozważać, co też sprawiło, że był tak kompletnie zadurzony w tym chłopcu. Trudno, żeby było inaczej, skoro przez większość czasu czuł się wręcz torturowany jego nieskazitelnością.


Był zakochany w najprostszych rzeczach; w cieniach, jakie okalały niczego nieświadomą twarz dziecka, w sposobie, w jaki Harry marszczył nos i brwi, skoncentrowany na swoim śnie. Był zakochany w jego splątanych lokach, które opadały aż na rzęsy, w tym, jak od czasu do czasu drżały pod wpływem powietrza. Kochał jego drobne ciałko, wystające obojczyki, opaloną skórę klatki piersiowej, ledwo widoczną spoza guzików flanelowej piżamy, zagłębienie szyi, wciąż skąpane w różowych malinkach, które powstały wczoraj rano.


Był zupełnie zakochany w każdym aspekcie jego dzikiej natury. Wszystko w nim było boleśnie piękne i to sprawiło, że Louis w końcu pojął sens tej sytuacji. Oczywiście, bywał już zakochany, i, co za tym idzie, lądował w objęciach pożądania, lecz owo uczucie...


Ból przebrany za przyjemność, niebezpieczne, niezmienne pragnienie, codzienna walka pomiędzy miłością ojcowską, a tym, co zakazane – oto, czego nie było w jego poprzednich związkach. Tuż za tym marzeniem czaiła się przerażająco prawdziwa chęć, by skrępować swe własne ręce i oddać je chłopcu, poddać się mu, pozwolić mu poprowadzić się w każdym kierunku, jaki tylko Harry uzna za stosowny.


Ekscytacja, którą dawało mu samo bycie przy Harrym, wielbienie go, nieustanne starania, by zyskać jego aprobatę i wywołać na jego twarzy uśmiech, była bodaj najbardziej podniecającą rzeczą, jaka mu się przytrafiła w życiu. Nie miał dzieci. Cholera, nawet nigdy nie planował się żenić. A Harry był po prostu... wszystkim, był kaprysem i porannym, sennym marzeniem w jednym.


Delikatnie pogładził knykciem miękki, brzoskwiniowy policzek chłopca. Harry nie zareagował. Louis wiedział, że był wykończony po tym wszystkim, co się zdarzyło wczoraj.

Lolita » l.s [TŁUMACZENIE PL]Where stories live. Discover now