Rozdział szósty

959 56 100
                                    

Nie lubię mówić o uczuciach.
Być może nawet nie potrafię o nich dłużej pomyśleć.
Ludzie potrzebują towarzystwa, więc uporczywie szukają kogoś, kto będzie podobny do niego.
Znalazłam się po środku i nie wiem, jak się wydostać.

Zazwyczaj odrzucam niepotrzebne zauroczenia, uchraniając się przed kującym w serce rozczarowaniem. I choć wciąż chcę być wolna, złapałam się w sidła niechcianego uczucia.

Gdyby spojrzeć na to z góry, mogłoby się wydawać, że jest do błahostka, łatwa do rozwiązania. Schodząc coraz niżej, powoli dotykając twardej i zimnej ziemi i na chwilę patrząc moim sercem, ma się wrażenie, że przede mną stoi największy problem, z jakim przyszło mi się zmierzyć.

Jednak w niedługim czasie wszystko miało się zmienić.

ϟϟϟ

Ponad miastem zgromadziły się ciężkie, ciemnoszare chmury. Powietrze stało się duszące, choć pozostawało wciąż przyjemnie ciepłe.

Na suchą ziemię powoli spadały pierwsze krople deszczu. Ulice szybko pustoszały, co nie umknęło mojej uwadze.

Dopiero kropi, a oni już uciekają pod dachy, jakby byli z cukru, pomyślałam, zmierzając pewnym krokiem do herbaciarni. Otworzyłam drzwi, by następnie z szerokim uśmiechem powitać mojego księcia z bajki, jak nazwała go moja siostra. Zaśmiałam się cicho, gdy Lee pomachał do mnie dzbankiem z herbatą, o mało nie doprowadzając do nieszczęścia. Podeszłam do wolnego stolika i oparłam głowę na dłoniach, wpatrując się w przyjaciela.

Może to on? Może on ukradł mój zdrowy rozsądek i teraz nie chce mi go oddać? Mimo, że to nienormalne, ale nie odganiam tej myśli od siebie.
Wyjątkowo.

- Co podać? - ciepły głos utulił mnie na chwilę, przerywając zbędne myśli.

- Poproszę zieloną herbatę z płatkami wiśni, trochę rozumu dla mojej siostry i... jeszcze może ciebie. - zaśmiał się. - Choć podejrzewam, że na to ostatnie będę musiała poczekać do wieczora.

- Niekoniecznie. - zarumienił się.

Przybliżył się do mnie, co przyprawiło mnie o tak bardzo niepotrzebne zaróżowienie policzków.

- Za chwilę mam przerwę. Poczekaj pięć minut, możesz nawet odliczać. - wyszeptał, a kiedy znów spojrzał mi w oczy, spłonęłam rumieńcem. 

Durnym i dziecinnym rumieńcem.

- O... okej. - odpowiedziałam, kiedy Lee postawił przede mną filiżankę z herbatą i wrócił do pracy.

Raz, dwa, trzy... liczyłam w myślach, wciąż śledząc ruchy nastolatka.

Wydawał się oazą spokoju. Jak gdyby nie miał problemów albo znalazł cudowny sposób na pozbycie się ich w zawrotnym tempie.

Mówi się, że każda mała dziewczynka marzy o zostaniu księżniczką, ślubie z przystojnym księciem i o posiadaniu wielkiego, pięknego pałacu.
Nie w moim przypadku.
Będąc dzieckiem, nie marzyłam. Niezależnie, jak dziwną dziewczynką byłam, wspominam te czasy z uśmiechem. Kiedy moje dawne koleżanki, które prawdopodobnie nie pamiętają o moim istnieniu, rozmawiały o typowo "dziewczyńskich" rzeczach, ja siedziałam obok, udając, że słucham. W tym czasie jednak, po cichu planowałam kolejne kroki, które postawię na chodnikach tego okropnego miasta. Dziwiło to moich rodziców, choć nigdy nie ingerowali zbytnio w moje wychowanie. Za to siostra... czego ona nie robiła.

Destiny || Avatar the Last AirbenderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz