Rozdział piąty

933 63 51
                                    

Stawiłam się pod herbaciarnią na czas. Słońce chyliło się ku zachodowi, a ja powoli traciłam cierpliwość. Nie lubię, kiedy ktoś się spóźnia. 

- Yuki? To ty? - usłyszałam za sobą ciepły, chłopięcy głos. - Wybacz, jeśli musiałaś czekać, po prostu nie mogłem wyrwać się stryjowi i ...

Odwróciłam się i spojrzałam na przyjaciela. Wyglądał bardzo odświętnie, co wywołało u mnie szeroki uśmiech. Miał gładko zaczesane włosy, przez co na środku powstał widoczny przedziałek. Jego strój składał się z jasnozielonej koszuli i ciemnych, materiałowych spodni. Wszystko to ozdabiały liczne jakże niepotrzebne, złote guziki. Sprawiał wrażenie zakłopotanego i zażenowanego.

- Ślicznie wyglądasz. - powiedział, rumieniąc się. 

Zaraz, co?

- Um, dziękuję. - podeszłam do niego, kierując wzrok na jego fryzurę. - Niewygodna?

- Powiedzmy. Stryj czesał mnie ponad dziesięć minut...

Szybkim ruchem rozczochrałam jego włosy.

- Lepiej? - spytałam.

Przytaknął. 

Teraz wyglądał nawet słodko. Gdybym była głupią, kierującą się jedynie wyglądem dziewczyną, mogłabym się w nim zakochać.

Przestań

- To co robimy? - spytałam po krótkiej ciszy.

Chłopak nie odpowiedział, tylko chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą.

-To niespodzianka.

Szliśmy spokojnie, podziwiając nocne niebo. Mijaliśmy tłumy spieszących się ludzi, który otaczali nas ze wszystkich stron. My jednak byliśmy ponad nimi - każdy krok stawialiśmy bez stresu, delektując się własnym towarzystwem.

Przez moją głowę przechodziły różne myśli. Czy wyglądamy jak para? nie wiem, jednak samo wspomnienie o tym we własnej podświadomości, budziło we mnie nieprzyjemne dreszcze.

- Zimno ci? - spytał chłopak, zwalniając.

- Nie, po prostu... - szybko, wymyśl jakąś głupotę! - ...po prostu przypomniało mi się, co działo się dzisiaj u mnie w domu. 

- Co takiego, jeśli mogę spytać?

- Eee... opowiem ci, kiedy gdzieś usiądziemy. Bo wiesz, nie chcę  przypadkiem zemdleć.

Zaśmiał się, a ja zaraz po nim. Czułam się wspaniale w jego towarzystwie. Lepiej, niż mogłabym się tego spodziewać.

ϟϟϟ

- Zamknij oczy. - polecił mi Lee, kiedy zatrzymaliśmy się w ciemnej uliczce, otoczonej z obu stron budynkami.

- Nie wiem, czy mogę ci zaufać... - uśmiechnęłam się głupawo, przyjmując na siebie rażący wzrok chłopaka. - Dobra, dobra! Już, zamykam.

Zacisnęłam powieki, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Lee chwycił moją dłoń i ruszył przed siebie. 

- Daleko jeszcze? - spytałam po kilkunastu krokach. W odpowiedzi usłyszałam tylko cichy pomruk niezadowolenia, co wywołało u mnie kolejny krótki śmiech. 

Ciekawe o czym teraz myśli? zastanawiałam się. Może chce mnie zabić? W sumie, nawet fajna opcja.

- Możesz już otworzyć oczy.

Wykonałam polecenie. Przed sobą ujrzałam nieduży placyk, na którym byłam niedawno.  Jednak tym razem w wysokich latarniach żywo płonął ogień.

Destiny || Avatar the Last AirbenderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz