If you change your mind, I'll come, come, come
Mimowolnie krzywię się w myślach, kiedy do mojego spowitego jeszcze snem umysłu, docierają jakieś strzępki świadomości. Nie mam najmniejszej ochoty wstawać; jest cicho, spokojnie, błogo i ciepło, więc jedyne czego chcę to zostać w tym stanie jak najdłużej. Może być nawet calutki dzień. Mimo wszystko, mój mózg już nieco przestawił się na tryb dzienny i zaczyna zalewać mnie każde wspomnienie z wczorajszego wieczoru. Na sekundę moje serce przestaje bić – nie zliczę, ile razy miałem sny z tobą w roli głównej, dlatego boję się, że mój umysł postanowił sobie zrobić kolejny okrutny dowcip i zrobić z tego wszystkiego tylko i wyłącznie mrzonki.
Gwałtownie otwieram oczy, próbując wszystko ogarnąć wzrokiem. Już teraz trochę się uspokajam, bo doskonale poznaję ten pokój, mimo że nie należy on do mnie. Przynajmniej nie przypominam sobie, żebym miał beżowe ściany. Nieco spokojniej już odwracam się, tak żeby na wszelki wypadek cię nie obudzić. Niemalże od razu uspokajam się i uśmiecham, kiedy widzę, że jeszcze śpisz.
W pokoju jest ciągle dosyć ciemno, najpewniej jest jeszcze wcześnie, a poza tym po szumie wiatru i stukaniu o szybę domyślam się, że pogoda jakoś specjalnie się nie zmieniła. Przysuwam się nieco bliżej ciebie, układając tak, aby jednocześnie móc być jak najbliżej, a cię nie obudzić. Jakoś odechciewa mi się spać w momencie, kiedy mój wzrok wyostrza się i zauważam wszystkie szczegóły twojej pogrążonej we śnie twarzy. Wyglądasz dużo młodziej, tak, że gdybym cię nie znał, nie powiedziałbym, że przekroczyłeś dwudziestkę. Jak prawie zawsze podczas snu masz lekko uchylone usta, a ja wsłuchuję się w twój cichy oddech i ledwo słyszalne bicie twojego serca. Gdybym miał wybrać jak spędziłbym ostatni dzień swojego życia, to z pewnością wybrałbym ten leniwy, spokojny dzień, kiedy byłbym tak blisko, aby słuchać jego bicia. Sam nawet nie wiem, dlaczego. Może dlatego, że dawało mi to potwierdzenie że jesteś przy mnie? Że to wszystko jest realne? A może dlatego, że była to kolejna rzecz po prostu związana z tobą, więc zrozumiałe jest, że miała dla mnie szczególne znaczenie? Ale chyba nie ma to teraz znaczenia.
Przysuwam się jeszcze bliżej, tak, że widzę już dokładnie każdą zmarszczkę na twojej skórze, każdą bliznę czy pęknięte naczynko. Twoje rysy wydają się być łagodniejsze niż zazwyczaj, aczkolwiek znów poraża mnie ostrość twoich kości policzkowych i linii szczęki. I kiedy w ciągu dnia zwracałem głównie uwagę na twoje ogromne oczy, to teraz, kiedy śpisz, najbardziej fascynują mnie twoje długie rzęsy i rozczochrane, opadające na czoło włosy. Nie wiem dokładnie ile trwa moje wpatrywanie się w ciebie, lecz na pewno dłużej niż myślę. Zawsze rankiem czas leci dużo szybciej, zakładam więc, że minęło już trochę czasu. Cienie pod twoimi oczami dosyć mocno zbladły, aczkolwiek podejrzewam, że będziesz potrzebował jeszcze trochę odpoczynku, aż znów będziesz wyglądał zdrowo.
Wyciągam rękę spod kołdry i najwolniej i delikatniej jak umiem przesuwam wierzchem dłoni, a potem samymi opuszkami palców po twoim policzku. Dziękuję sobie w duchu, że nie stchórzyłem i finalnie się tu pojawiłem. Chociaż jak tak teraz myślę...
Zanim zdążam dokończyć myśl, zauważam jak twoje powieki zaczynają lekko drgać, a oddech staje się mniej regularny. Zaczynasz się budzić, a ja bezgłośnie obserwuję jak wolno poruszasz się jeszcze w półśnie. Dopiero po pewnym czasie otwierasz oczy i przez chwilę mrugasz, jakby chcąc złapać ostrość. W końcu twoje spojrzenie ląduje na mojej sylwetce, a ja automatycznie zaczynam się rumienić i przygryzam wargę. Wiem, że parę godzin wcześniej wyznałeś mi miłość, ale to była noc, a teraz jest dzień. Może nie całkiem, ale jednak. A to jest różnica.
Zanim wpadam na pomysł co właściwie powinienem powiedzieć, ty uśmiechasz się czule i tak po prostu przytulasz mnie do siebie. Poddaję się temu, oplatając cię jedną ręką w pasie. Całujesz mnie w czoło, po czym odzywasz się zachrypniętym od snu głosem.
CZYTASZ
Come what may | p.prevc x k.stoch
Fiksi PenggemarI jeśli jeszcze tego nie zauważyłeś, albo nie wyraziłem się wystarczająco jasno, to wiedz, że nie ważne co będę cię kochał. Pory roku mogą się zmieniać, a ja ciągle będę cię kochał tak samo. Druga część "Sweater Weather" - przed przeczytaniem poleca...