23

1.7K 78 13
                                    

Wyszłam z sali wtulona w Ethana. Nie byłam w stanie iść sama, bo uginały mi się nogi. Zanosiłam się płaczem.

Z żalu, z tęsknoty, z niedowierzania.

Nie mogło to do mnie dotrzeć, że naprawdę chciałam zrzec się bycia Śmierciożerczynią.
To była moja najwieksza duma, sens życia.

Nie zwracałam uwagi, gdzie prowadził mnie Ethan. Nie obchodziło. mnie to. Byłam zbyt zdruzgotana.

Nagle usłyszałam jak wypowiedział hasło.

-Kocie Wąsy - mruknął pod nosem. Dopiero po chwili dotarło do mnie, gdzie jesteśmy. Chciałam go zatrzymać, ale było już za późno.

Wprowadził mnie do pokoju.

Gdy tylko uniósł wzrok, zamilkł.

W ciszy przyglądał się mojemu zmasakrowanemu apartamentowi.

-Co tu się stało? - spytał się ze stoickim spokojem, puszczając mnie z szoku. Oparłam się ciężko o drzwi, ledwie trzymając się na nogach. Milczałam. -Co tu się stało?! - podniósł głos.

-Ja się stałam! - krzyknęłam kładąc ręce po bokach głównych - Nic nie rozumiesz? To wszystko tak bardzo przypominało mi moje dawne życie.

-Ja.. ja nic nie rozumiem.. - zaczął się cofać - Oni.. oni mówili, że tak będzie ci lepiej, że to będzie dla ciebie nowe, lepsze życie. Wierzyłem w to - mówił ze strachem w oczach. Widziałam na jakim skraju się znalazł.

-Tamto życie.. - wzięłam głęboki oddech, lecz po policzkach dalej spływały mi łzy. - Tamto życie, było moim idealnym, mimo swych skaz. To było wszystko czego pragnęłam, a teraz? - opadłam na podłogę z niedowierzaniem.  - A teraz jestem niczym, tylko ten cholerny znak ciagle mi o tym przypomina - załkałam ukazując tatuaż. - Bycie Śmierciożerczynią, u boku Voldemorta, to była moja duma, mój sens życia. A wy wszystko mi odebraliście.

Ethan z coraz większym niedowierzaniem cofał się. - Oni.. oni mówili, że ci minie, że przestaniesz tęsknić. Przecież ja.. ja im mówiłem. Mówiłem, że cierpisz - szeptał.

W pewnym momencie stało się coś tak niespodziewanego.

Ethan stanął na mokrym ręczniku i poślizgnął się. Wywrócił się, lecz na tyle niefortunnie, że całym ramieniem trafił na pobite szkło. Tuż po chwili z ran zaczęła sączyć się szkarłatna krew.

-Ethan! - wrzasnęłam.

Nie wiedziałam co zrobić. Nie mogłam się ruszyć. Ethan leżał na ziemi, jęcząc coś pod nosem.

Po chwili mój szok minął, lecz zastapił go strach. Mimo niego zebrałam się w sobie i wstałam. Zaczęłam szukać mojej różdżki. Łzy dalej płynęły mi po policzkach.

-Moja różdżka! Cholera! - krzyknęłam.

Rzuciłam się do szafki nocnej, gdzie miałam nadzieje znaleźć różdżkę. Zasyczałam z bólu. Wyrzucałam każdą rzecz po kolei.

Nie było jej tam.

- Victoria.. - slyszałam jak mruczał. Wokół niego była już kałuża krwi, a ja nie mogłam znaleźć mojej różdżki.

-Ja.. ja nie wiem co zrobić - wyszeptałam zrezygnowana. Zdawałam sobie sprawę, że on może umrzeć. Nagle wpadłam na bardzo ryzykownym, lecz jakże dobry pomysł.

Podbiegłam do niego i rzuciłam się na kolana. Nie obchodziło mnie dalej leżące tu szkło.

Zasyczałam z bólu, zaciskając oczy. Czułam wbijające się odłamki w moje nogi.

Tyle Razy Zraniona.. || Draco Malfoy || W trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz