27

1.8K 88 14
                                    

====
Nauczyłeś mnie kochać
A później pokazałeś
Że nie warto
====

  Ogromne wrota zatrzasnęły się za moimi plecami.

-Brawo Victorio - usłyszałam głos Ethana, za swoimi plecami.

-Nie masz czego mi gratulować. Robie to wyłącznie ku czci śmierci mego wuja - odparłam chłodno.

W istocie. Nie chciałam tego, lecz czułam, że był to mój obowiązek. Przeznaczenie.

-Rozumiem, lecz i tak tobie gratuluję. Przejęłaś władze - mruknął ledwo słyszalne pod nosem. - Voldemort byłby z ciebie dumny.

-Zrobiłam tylko to, do czego byłam uczona całe życie - mruknęłam.

Chłopak zamilkł.

- Za to ja, gratuluje tobie. Tak jak Voldemort miał Bellę, jako prawą rękę, tak i ty stałeś się właśnie moją - nie zaszczyciłam go nawet spojrzeniem, dalej idąc z wysoko zadartą głową.

-Czuje się niezmiernie zaszczycony - byłam pewna, że mimo wszystko, na jego usta wpłynął chłodny uśmiech.

Przemilczałam to.

-Co masz zamiar teraz zrobić? Atakować znów Hogwart?

Minęliśmy zejście na schody, idąc dalej prostym korytarzem.

-Szczerze mówiąc nie mam pojęcia - mruknęłam ciszej, mniej pewnym siebie głosem.

-Coś wymyślimy. Napewno - zapewnił chłopak.

-Masz racje. Uda nam się spełnić marzenie mego wuja. Uda.- dodałam sobie otuchy, zatrzymując się pod szerokimi, dębowymi drzwiami z ozdobną klamką.

Mimo wszystko dalej dobrze pamiętałam gdzie znajdował się mój pokoju. Mogłam bez problemu rozpoznać te drzwi. Wychowywałam się tu. Wszystko zdawało się być tak znajome.

Już wyciągałam dłoń w stronę klamki, gdy drzwi otworzył mi Ethan.

-Dziękuję - mruknęłam chłodno, wchodząc do pokoju.

-Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić? - spojrzał na mnie, swymi czekoladowymi tęczówkami.

Uniosłam nań chłodne spojrzenie.

Przez krótką chwilę, mały moment, wydawało mi się, że widziałam te same iskierki szczęścia co kiedyś. Jednak zdawało się to tylko wspaniałym złudzeniem.

-Nie, dziękuje. Zaraz udam się do gabinetu Czar.. do mojego gabinetu. Muszę poczytać o używaniu Morsmordre .

-Rozumiem, sugeruje jednak.. - widziałam jak nie umiał dobrać odpowiednich słów - Zrobić się na bóstwo - lekko zawstydzony, spuścił wzrok. - Jako Biała Pani musisz się odpowiednio prezentować.

-Dziękuje za radę - mruknęłam, spoglądając na swoje bose stopy. W głębi duszy wiedziałam, że chłopak miał racje.

Odwróciłam się i zamknęłam drzwi.

Odwróciłam powoli wzrok, niby ze strachu przed mym własnym pokojem. Miejscem, w którym się wychowałam.

Oniemiałam.

Wszystko stało dokładnie tak samo jak wcześniej.

Jakbym nigdy stąd nie wyszła.

Na moje usta wpłynął smutny uśmiech.

Ogromne łoże dalej stało tuż pod oknem. Obok niego dalej stały dwie, małe szafeczki nocne, ze zdobionymi nogami. Na prostopadłej ścianie do wejścia, znajdowały się drzwi do łazienki i garderoby. Ogromne, dębowe biurko dalej stało na przeciwko nich. Skromny barek dalej stał w samym rogu pokoju, wraz z ozdobną skórzaną kanapą i stoliczkiem.

Tyle Razy Zraniona.. || Draco Malfoy || W trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz