14

2.7K 115 44
                                    

-To nie jest ważne Victorio. Nie wracam do przyszłości. Zakończyłem już tamten rozdział życia.- odparł bez cienia już emocji na twarzy.

-Aha. - Odparłam po cichu bo to było jedyne na co było mnie stać. Zaczełam rozmyślać nad dzisiejszym zdarzeniem. Czy naprawdę tak mało dla niego znaczyłam? Akurat zdziwiło mnie zachowanie Voldzia. Poprzednim razem gdy Draco podobnie się zachował on wpadł w furię. A teraz? Przyjął to całkiem dobrze, napewno lepiej ode mnie. Jestem bardzo ciekawa co tak zmieniło jego podejście do mnie i do moich problemów. Czyżby eliksir uspokajając? Wątpię.

Wróciłam do rozmyślania nad wszystkim od nowa. Z moich oczu, uroniło się kilka łez.

-Victoria...-Voldzio spojrzał na mnie. - Skarbie nie płacz. - podszedł do mnie i swoim zimnym palcem, starał mi łzy.
Odwrócił się i powrócił na fotel szepcząc. - Niech ja go tylko dorwę, zabije go i wypatrosze. - zazgrzytał zębami i zapadł się w fotelu. Spojrzałam na niego czerwonymi od płaczu oczami. Udałam, że tego nie słyszałam.

-Dziękuję. - wyszeptałam i odstawiłam pusty kubek po herbacie na stoliczek.

-Nie dziękuj. - powiedział ostro także że trochę się go przestraszyłam.-Znaczy...- zakłopotał się - Nie musisz dziękować, to nie jest problem naprawdę, to przyjemność ci pomagać.

-Znaczy, że - zamyśliłam się - Lubisz jak Draco tak mnie traktuje?

-Victorio do jasnej cholery nie rozbawiaj mnie! Nienawidzę jak tak robi i gdybym mógł już dawno bym zabił go Avadą i wypatroszył...

-Ej!- przerwała mu gwałtownie i podniosłam się do pozycji siedzącej tak szybko, że niemal złamałam kręgosłup.

-No co?- wzruszył ramionami, taka prawda. - Oczywiście że nie zrobię tego, chciałem to powiedzieć tylko ty mi przerwałaś.- znów wzruszył ramionami.

-To dobrze - znów bezwładnie opadłam na poduszkę.

- Idź spać Victorio, zostanę tu i dopilnuje żeby ten palant tu nie wszedł.- powiedział a ja słysząc to przezwisko uśmiechnęłam się.

Zamknęłam oczy i doczekałam się upragnionego snu.

Nie było mi dane długo spać gdy usłyszałam jakieś krzyki.

-Na Merlina!

Otworzyłam oczy i prawie bezgłośnie podniosłam się na łokciach. Obserwowałam całą sytuację która była istnie komiczna.

Widziałam Czarnego Pana leżącego, tuż przed moimi drzwiami. Pod jego nogami leżał młody Malfoy.

Z całości wywnioskowałam tylko tyle że Draco przyszedł pod mój pokój i urządził sobie drzemkę a Voldemort próbujący wyjść z mojego pokoju po cichu potknął się o niego i upadł jak długi. Normalnie pewnie leżałabym już dawno i zwijała się ze śmiechu ale nie. Zamiast tego z moich oczu skapnęło kilka słonych łez a ja położyłam się jakby nigdy nic spowrotem na poduszce zanim zauważyli że mnie obudzili. Mimo to nasłuchiwałam dalej ich wrzasków przez które nie mogłam ponownie pójść spać.

-Co ty sobie wyobrażasz! Ona - zapewne wskazał na moje łóżko. - To najwspanialsza osoba jaką w życiu spotkałem i niedopuszczę, powtarzam niedopuszczę żebyś poraz kolejny ją zranił! Znasz to uczucie gdy ukochaną osoba rani cię i to do tego stopnia że masz nadzieję że następnego dnia się nie obudzisz? Masz absolutny zakaz zbliżania się do niej. Nie pozwolę żeby po raz kolejny ci wybaczyła i znów cierpiała, nie pozwolę żeby znów płakała w mój rękaw a ty dalej robił to bezkarnie. Nie pozwolę. Masz zakaz zbliżania się do niej.

-Co?! Nie zakażesz mi tego. Nie zrobisz jej tego. A ty wiesz jak jest tak sie czuć? Nie chcieć się obudzić następnego dnia?

-Wyobraź sobie że wiem!-ryknął, Malfoy przekroczył właśnie granicę za którą każdy kończył martwy.

Tyle Razy Zraniona.. || Draco Malfoy || W trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz