2 ✓

9.1K 327 472
                                    

====
Czasami robimy rzeczy
których żałujemy
lecz teraz tak wygląda świat
====

Moją, jakże kojąco chwilę refleksji nad życiem przerwał wchodzący do salonu blondyn.

Zaszczyciwszy mnie jednym, niechętnym spojrzeniem, chłopak podszedł do barku i nalał sobie trochę bursztynowej whisky, do kryształowej szklanki. Upił jej mały łyk i usiadł w dużym, skórzanym fotelu, niedaleko mnie.

- Nic nie zjadłaś - mruknął, spoglądając do szklanki.

- Gratuluje spostrzegawczości - odparłam, odstawiając pustą filiżankę na drewniany stoliczek.

Dalej bezwiednie wpatrywałam się w złociste płomienie, tańczące w kamiennym kominku.

Poprawiłam dłonią swoją spódnice.

Gdzieś obok, mogłam usłyszeć ciche prychnięcia, chłopaka.

- Widzisz.. staram się być choć odrobinkę miły - mruknął. Ułożyłam usta w cyniczny uśmiech, przenosząc chłodny wzrok na jego twarz.
- Mimo tego co mówiłaś wcześniej, oraz braku okazania mi jakiejkolwiek wdzięczności - wymieniał pod nosem, coraz bardziej się bulwersując.

- Uważasz, że alkohol o poranku ci z tym pomoże? To co mówiłam wcześniej było prawdą i nie mam zamiaru okazywać ci wdzięczności za coś co musiałeś zrobić - analizowałam jego wypowiedź. - Przecież jak zareagowałby twój ojciec na wieść, że omal nie zamarzłam w nocy, bo jego, jakże perfekcyjny syn zostawił mnie śpiąca w ogrodzie? - chłopak zacisnął dłoń na szklance. Wiedział, że mam racje.

- Na trzeźwo napewno nie dałbym rady - odparł równie gładko co ja, całkowicie olewając temat swojego ojca.

- Dlaczego ze mną rozmawiasz? Jaki masz cel - spytałam znudzona, naszą pogawędką. Nie mogłam go dostrzec. Był dla mnie dalej białą kartką. Pustym polem, które nie wiedziałam jak wypełnić.

- Nie mam go - wymruczał, upijając duży łyk ognistej. 

- Za kogo ty mnie uważasz? Proszę cię. Znam się na takich ludziach jak ty. Dorastałam wśród nich. Nie robicie nic bezinteresownie. Nigdy.

- No proszę.. - wymruczał. - Jesteś mądrzejsza, niż się spodziewałem. Zazwyczaj takie malutkie, śliczniutkie aniołki jaki ty, są głupiutkie - prychnął, znów pociągając trochę bursztynowego alkoholu ze szklanki.

- Jaki jest twój cel? - zawarczałam, olewając jego wstawkę o głupocie.

- Nie ma go - w końcu spojrzał w moje szare tęczówki.

Jego oczy były puste.

Nie widziałam w nich emocji.

Uczuć.

Poczułam jak krew, mrozi mi się w żyłach.

Zazwyczaj umiałam przejrzeć ludzi, nawet przez maskę ich obojętności. Teraz było inaczej.

Chłopak zmarszczył brwi, przyglądając mi się wnikliwie.

- Boisz się mnie? - spytał, głosem tak przesiąkniętym jadem, że przysięgam mógłby on teraz kapać mu z ust.

- Nie - odparłam automatycznie, lekko unosząc brodę do góry.

Tyle Razy Zraniona.. || Draco Malfoy || W trakcie korektyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz