Czyż fakt, że dopiero stojąc na krawędzi dachu, Jisung zdołał zauważyć, jak cholernie kruche jest życie, nie wydaje się nieco zabawny?
Nie, chłopiec nie zamierzał zeskoczyć. Uważał, że zakończenie swojego życia w tak tuzinkowy i pospolity sposób byłoby niemal ujmą na jego honorze.
Park Jisung był człowiekiem, pragnącym wyróżnić się z tłumu. Jego poglądy w dużej mierze różniły się od tych należących do reszty społeczeństwa, przez co nastolatek czuł potrzebę ich manifestacji. Nie satysfakcjonowało go przytakiwanie słowom, z którymi się nie zgadzał, czy ignorowanie bezsensownych i, jego zdaniem, bezmyślnych poglądów - był typem osoby, która w czasie kłótni krzyczała najgłośniej, a rankiem zakładała dwie różne skarpetki.
Mimo mocnego charakteru, w szkole Jisung starał się nie wychylać. Nie był pewny, czy była to kwestia traumatycznych przeżyć przeszłości, czy tez trudnej teraźniejszości, jednak cichy głos w głowie niezmiennie kazał mu zachowywać się tak, aby nie zwracać na siebie uwagi innych.
Wracając do odgrywającej się sceny - nieschematyczna postać Jisunga nie pozwalała mu na krok do przodu. Nastolatek jedynie rozmyślał.
Bo przecież rozważania najlepiej snuje się, patrząc na cudowną panoramę miasta, prawda? Uczucie płynące z wykonywania tej pozornie prostej, wręcz (o ironio) prozaicznej czynności, w dodatku w tak sprzyjających okolicznościach, można porównać do nieopisanej rozkoszy - podobnej do tej, którą odczuwamy delektując się ulubionym smakiem lodów lub stawiając ostatni znak równości w zadaniu z matematyki.
Jednak stojąc nad przepaścią, Jisung nie potrafił odgonić mrocznych myśli. Choć całym sobą wierzył w wyznawane przez siebie wartości, pojawił się sceptycyzm i pytanie - co jeśli? Gdy był już pewien, że za kilka chwil naprawdę wykona ten ostatni, decydujący krok, który tak zaprzątał jego umysł, usłyszał cichy głos.
- Jisung?
Tak, Zhong Chenle zdecydowanie był dla niego wybawieniem.
Nie wiedział, kiedy starszy pomagał mu najbardziej - wtedy, gdy tym spokojnym, delikatnym głosem wymawiał jego imię, czy też w chwili, w której pozwalał mu posmakować swoich słodkich ust.
Cóż, najwyraźniej czekają go kolejne godziny spędzone na rozmyślaniach - tym razem jednak dotyczących nieco przyjemniejszych tematów, w towarzystwie znacznie lepszym niż jego własne alter ego.
***
Sześć z siedmiu miejsc było już zajętych. Oczekiwano jedynie osoby, która wkrótce miała otrzymać najwięcej pytań - Huang Renjuna.
Tym razem sala plastyczna nie przywitała ich lekkimi promieniami słońca, ani śmiechami uczniów, dobiegającymi z zewnątrz. Wyczuwalny był zapach zimy - jednak nie była to przyjemna woń lasu, świeżo upieczonych pierników, czy herbaty z imbirem. Unosił się zapach spalin samochodowych i dymu, a towarzyszył im ostry mróz, sprawiający, że ludzie wsunęli na siebie czapki i rękawiczki.
Może gdyby chłopcy zauważyli wszystkie zalety tej pięknej pory roku, nie byłaby ona dla nich tak okrutna? Może zaczerwienione od zimna policzki i zamarznięte łzy zmieniłyby się w rumieńce radości i ciepłe uśmiechy?
Jednak odsuńmy na bok różnorakie rozważania, opierające się na pytaniu "Co by było gdyby?" i poświęćmy kilka chwil głównemu bohaterowi dzisiejszego spotkania.
Renjun naprawdę chciał przekroczyć próg drzwi. Pragnął wytłumaczyć wszelkie pobudki swoich działań, samemu odkryć swoją historię i podzielić się nią z ludźmi, których od jakiegoś czasu nieświadomie nazywał przyjaciółmi. Problemem był jednak fakt, że Renjun również bał się - ich czynów, gestów i słów, gdy w końcu zrozumieją.

CZYTASZ
problems; nct dream
Fanfictiongdzie okazuje się, że wszelakie problemy są o wiele powszechniejsze niż nam się wydaje, lecz tylko nieliczni są w stanie je dostrzec. lub gdzie klub literacki staje się miejscem zwierzeń siedmiu nastolatków. tw! książka porusza tematykę myśli samobó...