Dzień rozpoczął się zwyczajnie – choć prawdą jest, iż pojęcie normalności bywa względne, dla Renjuna poranek zdawał się nadzwyczajnie nużący.
Ominął śniadanie, ponownie spróbował skontaktować z Chenle (odpowiedziała mu poczta głosowa), później zasiadł przy biurku i spędził kilka godzin na tworzeniu. Efektem jego pracy były dwie nowe maskotki – szmaciana lalka, odziana w błękitną sukienkę oraz śnieżnobiały króliczek, na którego pociesznym pyszczku widniał uroczy rumieniec.
Gdy wyjrzał za okno niebo było już usłane milionami gwiazd. Na jego biurku piętrzyły się skrawki materiałów, waty oraz guzików. Częścią widocznego bałaganu były również różnokolorowe kubki po herbacie i kawie. Nastolatek zabrał się za robienie porządków, jednocześnie ignorując uciążliwe burczenie w brzuchu – jak już zostało wspomniane, dla niego była to jedynie część rutyny.
Przed zaśnięciem sprawdził jeszcze grupową konwersację, na której znajdowali się wszyscy członkowie klubu literackiego. Przeglądał wszystkie wiadomości tego dnia, mając nadzieję, że oprócz zaproszeń do wspólnej gry w chińczyka, zauważy oznakę życia od młodszego przyjaciela. Niestety jego oczekiwania ponownie okazały się daremne, gdyż ostatnia odczytana przez blondyna wiadomość wysłana została około dwa tygodnie wcześniej.
Zamykając oczy, marzył byciu idealnym lub przynajmniej wystarczającym.
Zbudził się w środku nocy, nie pamiętając kompletnie nic z przeżytych wcześniej przygód krainy marzeń sennych. Słyszał jedynie dźwięk dzwoniącego telefonu, a gdy chwilę później Jaemin poinformował go o zdarzeniu, jakiego był świadkiem, niemal z prędkością światła zerwał się na równe nogi.
Minęło około pół godziny, zanim ze zmartwieniem wpatrywał się w śpiącego Chenle, u którego boku siedział, teraz już jedynie cicho pochlipujący, Jisung.
Miał tak wiele pytań, jednak znacznie mniej odpowiedzi. Mimo to, pozostawał cicho, nie chcąc zbudzić niemal najmłodszego wśród obecnych nastolatka. Choć jego umysł toczył burzliwą wojnę z samym sobą, zasypiając po raz drugi słyszał tylko jedno pytanie.
Co do cholery działo się przez te dwa tygodnie?
Na odpowiedź niestety musiał jeszcze chwilę poczekać.
***
No dalej, księżniczko, pora wstać.
Tego ranka Jeno obudził się z okropnym bólem głowy, co spowodowane było przeżyciami minionej nocy. Po powolnym opuszczeniu łóżka, zjedzeniu lekkiego śniadania, zażyciu tabletek przeciwbólowych oraz przebraniu się w czyste i zdecydowanie wygodniejsze ubrania, nareszcie zerknął w ekran telefonu.
Wraz z uczynieniem tej prostej czynności, przeżył ogromny szok, gdyż wtedy właśnie zobaczył kilkadziesiąt nieodebranych połączeń od Jaemina, Renjuna i Marka oraz tę jedną, wyjątkową wiadomość.
„Wiemy, co z Chenle, przyjedź do domu Jaemina."
Ubrał buty, które jako pierwsze wpadły mu w ręce, po czym pobiegł na najbliższy przystanek. Czekanie na autobus trwało zdecydowanie dłużej, niż powinno, a swoją niecierpliwość Jeno wyrażał poprzez irytujące stukanie palcami w ławkę pod zadaszeniem.
Podróż pod wysłany przez Jaemina adres trwała całe dwadzieścia trzy minuty, zaś bieg z miejsca wysiadki do domu przyjaciela – kolejne sześć.
Spocony i zdyszany, stanął pod bramą i wcisnął dzwonek. Gdy usłyszał cichy odgłos, a wejście zaczęło się uchylać, ruszył w kierunku drzwi, gdzie chwilę później został powitany przez gosposię. Kobieta w średnim wieku poprowadziła go do pokoju na piętrze, gdyż to właśnie tam mieli znajdować się jego przyjaciele.

CZYTASZ
problems; nct dream
Fiksi Penggemargdzie okazuje się, że wszelakie problemy są o wiele powszechniejsze niż nam się wydaje, lecz tylko nieliczni są w stanie je dostrzec. lub gdzie klub literacki staje się miejscem zwierzeń siedmiu nastolatków. tw! książka porusza tematykę myśli samobó...