e l e v e n

287 32 0
                                        

- Jaemin, skarbie, gdzie się schowałeś?

Pięcioletni Jaemin siedział skulony pod biurkiem, chcąc ukryć się przed wszelkimi spojrzeniami.

- Tatuś poszedł do pracy, jesteśmy tutaj sami. Nie musisz się bać...

Słyszał stukot butów należących do osoby, której zdecydowanie nie chciał teraz widzieć. Czuł, jak z jego oczu zaczynają wypływać łzy.

- Tutaj jesteś!

Głęboką ciszę w domu przerwał krzyk dziecka.

- Spokojnie, kochanie. Mamusia cię kocha, mamusia cię nie skrzywdzi. Wiesz o tym, prawda?

Zapłakany chłopiec pokiwał głową, bojąc się udzielić innej odpowiedzi.

Kobieta wyciągnęła ku niemu swoje ramiona zachęcająco, jednak widząc, że Jaemin odsuwa się od niej, pociągnęła mocno za stopę chłopca, powodując jednocześnie jego głośniejszy płacz.

Dotyk, dotyk, dotyk.

- Pamiętaj, tylko mamusia może dotykać cię w ten sposób. Nigdy o tym nie zapominaj, dobrze?

Zapamiętał jedynie ślady pozostawione przez chłodne dłonie na swoim ciele oraz najgorsze uczucie, jakiego mógł kiedykolwiek doświadczyć.

- Nie bój się, Jaemin, mamusia nigdy cię nie skrzywdzi.

Strach.

***

Siedemnastoletni Jaemin obudził się z krzykiem w gardle i łzami na policzkach. W jego głowie wirowała niezliczona ilość myśli, jednak dominowała jedna, najwyraźniejsza.

Proszę, pomóż mi.

Nastolatek wiedział, że sam musi zmierzyć się ze swoimi demonami.

Dlatego właśnie wstał i po przebraniu się w cieplejsze ubrania, opuścił teren posiadłości, chcąc wybrać się na krótki spacer.

Wędrując po okolicy ostatnim, czego się spodziewał, była drobna postać siedząca przy skraju drogi.

I choć obawa przed obcymi była silna, przezwyciężyła ją ciekawość i chęć pomocy.

Bo pod pozornie chłodną maską Na Jaemina kryło się przepełnione dobrocią serce, a jedynym, co zazwyczaj powstrzymywało nastolatka od działania był strach.

Stawiał kroki powoli, z lekkim zawahaniem. Gdy był na tyle blisko, aby móc ujrzeć zarysy twarzy napotkanej osoby, przeżył głęboki szok.

- Chenle?

Wtedy nieznajomy poruszył się, uniósł głowę, a Jaemin mógł z pewnością rozpoznać w nim swojego przyjaciela.

- Chenle!

Błyskawicznie podbiegł do młodszego, aby chwilę później przykucnąć tuż przy nim i zalać go lawiną pytań.

- Gdzie ty byłeś? Masz pojęcie jak się martwiliśmy? Dlaczego twoje włosy są pomarańczowe? - nie widząc żadnej reakcji u drugiego, postanowił nieco zwolnić. - Co się stało? Dlaczego jesteś tutaj... o tej porze?

Chenle wciąż nie odpowiadał, a im dłużej Jaemin przyglądał się mu, tym bardziej rosło jego przerażenie. Bo choć z początku nie dostrzegał zakrwawionych dłoni czy zaschniętych łez, teraz widział je bez problemu.

- Co ty... - nie był w stanie dokończyć zdania. - Chodź, musimy iść do domu.

Chenle gwałtownie wstał na równe nogi, a z jego gardła wydobył się szloch.

problems; nct dreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz