Rozdział XXII

4K 375 18
                                    

Krok. 

Krok. 

Ukłon. 

Zatrzymaj się. 

Powiedz formułkę.

Ukłoń się znowu.

Uśmiechnij się, oni chcą widzieć twój uśmiech.

Z letargu próby do koronacji wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Rachel posłała mi spojrzenie, które odczytałam jako Jeśli to nic ważnego, to masz tu wrócić za trzy minuty. Spojrzałam na wyświetlacz i zdziwiłam się, widząc numer Cavara. Wyszłam z sali tronowej i odebrałam.

- Coś się stało? - zapytałam, ciągle zdziwiona.

- Czemu coś miało się stać? - odpowiedział mi książę.

- Zadzwoniłeś.

Zdążyłam zapomnieć, jak przyjemnie niski miał głos. Jego właściciel właśnie westchnął głęboko po drugiej stronie.

- Naprawdę uważasz, że zadzwoniłbym tylko, jeśli coś by się stało?

Usiadłam ciężko na jednym z parapetów okiennych i przeczesałam włosy dłonią.

- Nie pamiętam, kiedy ktoś zadzwonił z innego powodu - wyznałam, obserwując gwardzistów stojących na błoniach zamkowych.

Usłyszałam, jak z irytacją wciąga powietrze i sama instynktownie napięłam mięśnie, szykując się na jego słowa. Jednak kiedy się odezwał, był spokojny.

- Miałaś kiedykolwiek przyjaciela?

Poczułam, jak pieką mnie oczy i odchyliłam głowę, próbując zagonić łzy znowu do środka.

- Tak. Miałam - i sama wydałam na niego wyrok.

- Amelie... - zaczął Cavar, ale przerwałam mu, nie czując się na siłach, żeby prowadzić tę rozmowę.

- Wybacz Cavar, ale muszę wracać do pracy - już chciałam się rozłączyć.

- Zadzwonię do ciebie wieczorem - rzucił, nie ustępując.

W końcu, niemal nadludzkim wysiłkiem nacisnęłam czerwoną słuchawkę i oparłam głowę o ścianę za mną. Wiedziałam, że musiałam wracać na próbę i przyjęłam to niemal z ulgą. O wiele łatwiej było rzucić się w wir pracy i obowiązków, niż roztrząsać to, co się wydarzyło. Nie dawałam sobie żadnej chwili oddechu, bo wtedy wracały do mnie wspomnienia chwil spędzonych z Nathanem, osobą, która znała mnie jak nikt na tym świecie. W jednej chwili byłam wdzięczna losowi za mój pracoholizm, w następnej przeklinałam go za to, co mnie spotkało. Pierwszy raz w życiu myślałam o tym, co by było, gdybym nigdy nie została porzucona pod zamkiem, tylko wychowana w jakiejś zwykłej, szarej rodzinie. Chociaż zaraz potem przychodziła myśl, że chyba lepiej byłoby tylko, jeśli zostałabym znaleziona za późno. 

Gdy jednak nie miałam co robić, spałam. Był to co prawda sen, który nie przynosił żadnego odpoczynku, ale cieszyłam się, że nic wtedy nie czuję. Sny zdarzały się tylko, kiedy nie kładłam się dostatecznie zmęczona, jednak zazwyczaj byłam tak padnięta, że praktycznie osuwałam się w pustkę. 

Weszłam do sali akurat w momencie, w którym Viorica powtarzała słowa swojej przysięgi. Spojrzała na mnie z niemym pytaniem, a ja kiwnęłam głową na znak, że wszystko w porządku. Nawet jeśli nic takie nie było, chciałam stwarzać pozory. Oni chcieli widzieć mój uśmiech, nie moją słabość. Dzisiaj jeszcze miałam w planach przymiarkę sukni na koronację, przegląd wieczornych raportów i sprawdzanie listy gości na bal maskowy. Który, swoją drogą, ciągle uważałam za okropny pomysł. Po kolejnym powtórzeniu mojej części, Rachel podeszła do mnie, kręcąc głową.

GwardzistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz