Rozdział XIV

5.7K 500 47
                                    

Kiedy zbliżyliśmy się do zamku, poprosiłam Leo, żeby zatrzymał się zaraz za główną bramą. Wysoki mur był pozostałością z czasów budowy twierdzy, gdy królestwo brało udział w licznych wojnach, głównie z leżącym na południu Kirkrem. Później Edenthrow „wchłonęło" Kirkr,  co do tej pory miało efekt w buntach i atakach na rodzinę królewską.  
Na mój widok strażnicy na murach pomachali mi z wysoka, co z uśmiechem odwzajemniłam. 

- Naprawdę cię lubią. - zwrócił się do mnie Cavar, widząc to.

- Staram się ich rozumieć, to wszystko. - wzruszyłam ramionami. - Gwardia ma działać jak rodzina, musimy wszyscy sobie ufać. Rekruci nie znają mnie zbyt dobrze, bo nie mam za bardzo z nimi do czynienia, ale po oficjalnym wcieleniu do naszych szeregów staram się  spędzić trochę czasu z każdym oddziałem. Nie chcę być szarą eminencją.

- Czyli poniekąd znasz wszystkich? - uniósł brwi czarnowłosy. 

- Wszystkich na pewno nie. - zaśmiałam się. - W każdym razie nie z imienia. Ale kojarzę twarze i wiem, kto jest w którym oddziale. To już coś.

- Dobra, to co to za miejsce, które chciałaś mi pokazać? - Cavar poluzował krawat.

- Chodź, zaraz zobaczysz. - uśmiechnęłam się tajemniczo.

Poprowadziłam go przez dziedziniec i wzdłuż ściany zamku. Był to obszar zazwyczaj zacieniony, rosło tam kilka dużych wierzb płaczących i jeden stary dąb z bardzo rozłożystą koroną. Wzdłuż ściany zasadzono też wysokie krzewy bukszpanu, które ukrywały też stalowe drzwi dla służby zamkowej. Otworzyłam je identyfikatorem.

- Wejdziemy tędy, żeby nie robić szumu wśród służby. - szepnęłam do księcia. - Tylko musimy być cicho, bo ten korytarz strasznie niesie dźwięki i byłoby nas słychać aż w pralni. 

- Skąd to wiesz? - Cavar zamknął za sobą drzwi i zapanowała ciemność.

- Powiedzmy, że dzięki tej wiedzy panie z pralni znały dużo zamkowych plotek. - wyjaśniłam i włączyłam światło na schodach prowadzących w dół. - Ten korytarz jest używany bardzo rzadko, więc małe szanse, że kogoś spotkamy.

Idąc nim, czułam się znowu jak trzynastolatka, która postawiła sobie za cel poznać wszystkie tajemnice tej budowli. Spędzałam wtedy sporo czasu na eksplorowaniu ukrytych korytarzy dla służby, czy schronów, których w zamku było kilka. Szliśmy przez jakiś czas w ciszy i po kilku zakrętach zatrzymałam się gwałtownie. Sekundę później wpadł na mnie mój towarzysz. 

- Amelie, o co... - urwał, kiedy zakryłam mu usta dłonią. 

Kiedy upewniłam się, że będzie cicho, dyskretnie zajrzałam w rozwidlenie po naszej lewej. Na widok, jaki tam zastałam, uśmiechnęłam się z rozbawieniem. Ambrose, strażnik, który dał Cavarowi wymknąć się z pokoju do części szpitalnej, obściskiwał się z Carą, pokojówką. Pewnie powinnam go za to zjechać, ale najpierw sprawdzę, czy powinien być teraz na służbie.
Odwróciłam się do Cavara i przyłożyłam rękę do czoła, jakbym chciała się osłonić od słońca. Potem zorientowałam się, że on pewnie nie zna gestów wojskowych i wskazałam odgałęzienie palcem, na co Cavar pokręcił głową z uśmiechem i złączył palec wskazujący z kciukiem w geście oznaczającym "rozumiem". Stałam przez chwilę zdziwiona, kiedy on ostrożnie wyglądał zza rogu. Chwilę później odwrócił się do mnie z rozbawieniem w oczach. Upewniłam się, że ta dwójka jest na pewno zajęta sobą i jak najciszej minęłam ten korytarz. Zaraz za mną poszedł Cavar i już wkrótce weszliśmy na górę schodami prowadzącymi do kolejnych drzwi. Otworzyłam je i uderzyło mnie jasne światło dnia wraz z ciepłym powietrzem. Odgarnęłam bluszcz zakrywający wejście i zrobiłam miejsce dla bruneta, który wszedł zaraz za mną. Dopiero wtedy się roześmialiśmy.

GwardzistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz