Rozdział XXIII

4.7K 403 79
                                    

Jak do tego doszło?

Dokładnie to pytanie zadawałam sobie raz po raz, przyglądając się sobie w jednym z wielkich luster garderoby. Mojej garderoby.

W ciągu dwóch dni dowiedziałam się, że przynajmniej na czas wizyt rodzin królewskich znowu będę musiała porzucić swoją sypialnię w podziemiach i przenieść się do jednej z komnat dam dworu. Odwlekałam to jak mogłam i dopiero na dzień przed przyjazdem wszystkich delegacji przeniosłam tam swoje rzeczy. Cały ten dzień minął mi w biegu. Ostatnie próby do koronacji zostawiły po sobie nieopisany ból stóp, który dokuczał mi podczas ostatnich kontroli Gwardii przed największym wydarzeniem roku.

Jeszcze raz spojrzałam na cienie pod moimi oczami, wywołane praktycznym brakiem snu i nerwami i miałam szczerą nadzieję, że Lyra da radę je zakryć. Z zamyślenia wyrwał mnie sygnał telefonu. Byłam potrzebna w centrali.

Kiedy tam weszłam, zastałam oddział Raymila siedzący nad pulpitami. Sam dowódca oderwał się od ekranu i podszedł do mnie.

– Jak dokładnych danych chcesz na temat tych gości? – zapytał, wskazując na listę nieznanych osób, którą zrobiłam kilka dni temu.

Oparłam się o stół i zajrzałam w ekran jednego z gwardzistów.

– Macie przejrzeć metryki, rejestr karny, jeśli będzie trzeba choćby i historię mandatów. Jeśli cokolwiek wyda się podejrzane, macie mnie informować – ścisnęłam palcami nasadę nosa. – Czemu zabieracie się za to tak późno?

Raymil rozłożył ręce w geście niewinności.

– Nie patrz tak na mnie, dopiero dostaliśmy dane od policji.

Spojrzałam w sufit z frustracją.

­– Uwielbiam ich wyczucie czasu... - mruknęłam. – Znaleźć wam zastępców, czy dacie radę zarwać nockę?

– A jak bardzo będziemy potrzebni jutro? – odpowiedział pytaniem.

– Najbardziej w południe – odparłam, jednocześnie przeglądając rozpiskę na pulpicie. – Jakby coś podzielcie się z oddziałem Damona, ich przypisałam jutro dopiero na bal, więc rano mogą odespać.

Zobaczyłam jak brunet kiwa głową.

– A ty gdzie znowu pędzisz? – zapytał, widząc, że zaczynam się zbierać.

– Lyra chciała, żebym jeszcze dzisiaj do niej wpadła – rzuciłam będąc już przy drzwiach. – Jutro jeśli będę potrzebna to dzwońcie, bo Rachel zabroniła mi się pokazywać aż do koronacji.

– A to niby dlaczego? – zaśmiał się mój kolega.

Wzruszyłam ramionami.

– Kim ja jestem, żeby oceniać tradycje królestwa?

– Raczej żeby podważać decyzje Rachel! – usłyszałam jeszcze, zanim wyszłam z podziemi.

Zaśmiałam się pod nosem. Miał rację, przez ostatnie dwa dni zamkowa koordynatorka była przerażająca. Nawet król Matthew bał się cokolwiek mówić podczas prób, czy w ogóle w jej obecności. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, połowa zamku padłaby już trupem. A ja byłabym pierwsza.

Kiedy weszłam do łaźni, w której Lyra i Raven przygotowywali mnie do ostatniego balu, zastałam różowowłosą czytającą spokojnie książkę przy jednej z toaletek. Miała na sobie lekką, brązową sukienkę i biały żakiet, jak zawsze wyglądała swobodnie i elegancko. Zazdrościłam jej tej pewności siebie, która sprawiała, że nawet jutowy worek nosiłaby jak dzieło sztuki. Lyra po prostu czuła się ze sobą dobrze i był to po niej widać. Z drugiej strony, jej wyglądowi nie można było nic zarzucić. Miała świetną figurę, delikatne rysy twarzy, a mocny charakter uwidaczniał się głównie w nagminnym zagryzaniu wąskich warg i niemal morderczym błysku w migdałowych oczach. Kiedy mnie zobaczyła, wskazała niecierpliwym ruchem fotel do mycia włosów.

GwardzistkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz