2

404 20 2
                                    

To już dzisiaj. Będę poddana testom i poznam swojego przyszłego męża. Czy będzie dobrym człowiekiem, czy mnie pokocha? Czy ja pokocham jego?

Z tymi myślami wchodzę do budynku przechodząc przez rozsuwane drzwi. Pierwszym co rzuca mi się w oczy jest recepcja. Miła blondynka kiwa w moją stronę, żebym się nie obawiała i do niej podeszła.

-Dzień dobry. Przyszłam na ,,testy".

-Dobrze. Jaki rocznik?- zaczęła wpatrywać się w monitor.

-2000.

-Pierwsze piętro, pokój 203, tam się wszystkiego dowiesz. Winda jest jak idziesz prosto.-wskazała ręką.- I potem na lewo.- Już miałam iść, ale zatrzymała mnie machnięciem ręki.- Musisz mieć specjalną opaskę. Nie wolno się samemu szwendać po budynku bez żadnego identyfikatora. Zaczekaj chwilę, zaraz przyjdę. Mamy specjalne opaski dla każdego rocznika.-powiedziała i zniknęła za najbliższymi drzwiami, a ja zostałam sama. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo nie było, a pusta recepcja i szklane okno sprawiały wrażenie opuszczonej przestrzeni. Zanim blondynka zdążyła wrócić usłyszałam czyjeś śmiechy, a zarazem krzyki. W moją stronę szło trzech chłopaków. Widać było, że są ze starszych roczników. Przynajmniej tak sądzę. 

Błagam niech mnie nie zauważą. 

Zazwyczaj nie miałam żadnego kontaktu z chłopakami.Nie mam pojęcia na jakiej zasadzie dogadam się z moim mężem.

Co ja tu do cholery robię? Trzeba było oblać egzaminy.

-Uuuu, świeżynka.- zagwizdał jeden z nich, kiedy dokładnie obok mnie przechodzili.

-Który rocznik?- zanim zdążyłam się odwrócić, stanęli obok mnie z obu stron. Odwróciłam się z zamiarem pójścia do windy, nim zetknęłam się z wysokim chłopakiem. Pierwsze co zobaczyłam była jego klatka piersiowa. Umięśniona, a można było to zobaczyć przez opinający czarny t-shirt. Otoczyli mnie z trzech stron, a kiedy spojrzałam w górę, brązowe oczy skanowały mnie niczym rentgen. To spojrzenie było na tyle przeszywające, że serce o mało co nie wyskoczyło mi z piersi.

-Przepraszam..-powiedziałam chcąc przejść, ale najwidoczniej brunet nie był na tyle łaskawy żeby się przesunąć.

-Jak masz na imię?-zapytał, ale nie miałam ochoty teraz mu się przedstawiać ani prowadzić z nim dyskusji.

-Czy możesz się przesunąć. Chcę przejść.- było mi gorąco, poliki mnie paliły z powodu jego bliskość. Nienawidzę, kiedy ktoś stoi tak blisko mnie.

-Twoje imię to Czymożeszsięprzesunąć?- zakpił, na co przewróciłam oczami. Gdzie jest do cholery ta kobieta?

-Jestem Sean.- wyciągnął rękę blondyn po mojej prawej stronie, ale zignorowałam go.

-Czy to pierwsza dziewczyna, która nie podała ci ręki?- zapytał szatyn tym razem z mojej lewej strony. Jedynce czemu zdążyłam się przyjrzeć była róża wytatuowana na jego szyi. Zaczęli się śmiać, a ja wykorzystałam okazję, by spojrzeć na przerażającego przede mną bruneta. Bił od niego chłód i chociaż nie był zły wizualnie to szczerze powiedziawszy bałabym się go. Zanim zdążyłam odwrócić wzrok, brunet zauważył, że mu się przyglądam.

Na moje szczęście w końcu przyszła ta nieszczęsna kobieta.

-Co tu się wyprawia?! Odsunąć się od niej! Raz!Raz!- z wielką niechęcią odsunęli się, dzięki czemu mogłam odetchnąć. Odwróciłam się do blondynki posyłając jej dziękujące spojrzenie.- Z tego co wiem wasz rocznik niedługo będzie wybierał, więc macie co robić, a nie napastować biedną dziewczynę. I to w trójkę! 

ConstraintOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz