12. Duch? Omamy? Sen?

2.6K 238 264
                                    

💖

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

💖

Była już spokojna niedziela, a wskazówki zegara wskazywały dwunastą godzinę. Blondyn na kanapie kończył czesać brunetkę, a Seo w tym samym czasie mył zęby w łazience. Gdy czarnowłosy skończył postanowił spryskać się swoimi ulubionymi perfumami. Gdy dziewczynka oddaliła się od chłopca, podszedł do niego i również go popsikał. Piegus zdezorientowany spojrzał na mężczyznę stojącego nad nim i podniósł brwi do góry.

— Tak ładnie —  rzucił krótko i zaniósł fiolkę na jej miejsce w łazience. Chłopak mając okazję, szybko zaciągnął się tym cudownym zapachem, który codziennie miał na sobie Bin i uśmiechnął się pod nosem.

Wszyscy zaczęli ubierać na swoje stopy buty, a gdy Lix zauważył poczynania Sang-Mi, zaśmiał się, przez co jej ojciec również na nią spojrzał.

— Sang-Mi nie ta noga kochanie — powiedział rozbawiony i pomógł kilkulatce z tą trudną czynnością.

Jak się na dworze okazało, pani Choi siedziała przy oknie, a gdy zauważyła Seo i jego towarzyszy krzyknęła, zwracając na siebie ich uwagę.

— Seo! Wychodzicie?

— Tak pani Choi, czegoś potrzeba?

— Niech te twoje zdrowe patyki na coś się przydadzą i kup mi cukier puder, później ci zapłacę.

— Nie wiem, o której wrócimy...

— Nie szkodzi, kup. Zawsze jak czegoś potrzebujesz to do mnie pukasz.

''A to ci dopiero... Jakbym nie musiał to bym nie pukał.''

— No dobrze, jak wrócę to zapukam do pani.

Pożegnali się z kobietą i odeszli na bezpieczną już odległość.

— Po co jej cukier puder w niedzielę?

— Nie mam pojęcia Lix, nie mam pojęcia — pokręcił głową — taka już chyba jej natura — zaśmiał się.

Po trzydziestu minutach drogi, szli już spokojnie parkową alejką. Słońce opatuliło ich uśmiechnięte twarze, a delikatny wiosenny wietrzyk mierzwił ich włosy. Sang-Mi szła między mężczyznami trzymając ich za ich duże dłonie.

Dookoła było mnóstwo ludzi, wszyscy korzystali z tej pięknej niedzieli. Na trawie urządzali sobie piknik na kocyku, inni zaś jeździli na rowerach, a inni spacerowali tak jak owa trójka.

Brunetka po jakimś czasie co parę kroków była podnoszona ku górze co sprawiało jej mnóstwo radości. Głośno się śmiała i piszczała co rozśmieszało jej opiekunów, bo czy jest coś piękniejszego niż uśmiechnięte i roześmianie dziecko? Szli tak, aż kilkanaście metrów od nich, ciemnooka zauważyła pana w budce z lodami.

— Lody! Lody! Lody! Chodźmy już! — ciągnęła ich za sobą.

— Sang-Mi — zaśmiał się starszy — powoli, bo się wywrócisz.

DAD, WE NEED MOMMY || CHANGLIX ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz