2. Kolejne ogłoszenie w internecie.

3.7K 280 159
                                    

💖

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

💖

Pierwsze i prawdopodobnie najtrudniejsze cztery lata przeleciały jak z bicza strzelił. Seo bardziej się ustatkował i żył dorosłym życiem. W tej chwili miał już dwadzieścia dwa lata, a bycie ojcem było czymś normalnym. Przyzwyczaił się do tego.

Dumnie kroczył każdego dnia z wysoko podniesioną głową nawet jeśli dalej bywało ciężko. Rzucił liceum, nie miał większego wykształcenia toteż zatrudnił się w dobrze prosperującej kawiarni, parę ulic dalej od jego małego mieszkanka. Całymi dniami pracował jako barista. Lubił swoją pracę i chodził do niej z uśmiechem. Współpracownicy byli miłymi ludźmi, a kierowniczka bardzo wyrozumiała.

Wszystko wydawałoby się być takie idealne i stabilne, jednak nie do końca. W owym miejscu pracował dopiero drugi miesiąc, gdyż wcześniejsza kawiarnia splajtowała. Nie było klientów, nie było dochodów, nie było wypłaty.

Życie bez pieniędzy z małym dzieckiem? To nie wchodziło w rachubę. Zalegał z rachunkami, trochę się zapożyczył u znajomych, ale teraz, gdy zmienił miejsce pracy wierzył, że będzie już tylko lepiej. Gdyby mógł uchyliłby nieba małej Sang-Mi.

Musiał niestety pracować od samego rana do wieczora, a przecież nie miał z kim zostawić córki. Jej matka w końcu wybrała inną ścieżkę. Ich drogi się rozdzieliły, a co było nigdy nie wróci. Mała Seo z wiekiem zaczynała upodabniać się do swojej mamy, której nawet nigdy nie poznała, a Changbin nie mógł z tym nic zrobić. Chciał natomiast uchronić ją przed przeszłością i tymi raniącymi faktami. Nie chciał musieć mówić słów ''twoja matka stchórzyła i uciekła'', ''twoja matka uznała, że jest za młoda'', ''twoja matka chciała aborcji''. Nie sądził, aby te słowa mogły normalnie przejść przez jego gardło. Nie chciał w ogóle poruszać tego wrażliwego tematu.

Czasem wieczorami, gdy jego kochana istotka już smacznie spała i gdy nie mógł zasnąć, spoglądał w jakiś jeden, martwy punkt i rozmyślał. Zastanawiał się jak u niej. Czy ona również ma się teraz lepiej i czy jest jakaś nikła szansa, że za nimi tęskni. Był ciekaw jak się jej żyje, czy może znalazła kogoś nowego, a może ma właśnie zamiar założyć rodzinę, a wcześniej planuje się z kimś pobrać? Te męczące myśli często go nachodziły, ale wtedy potrząsnął głową i prowadził ze sobą wewnętrzny monolog. Nie mógł pozwolić sobie na takie nic nie znaczące myśli, jednak nawet jeśli starał się z całych sił z jego ciemnych oczu czasem wypływało kilka, gorzkich łez tęsknoty.

Teraz jego celem było stanięcie na nogi i spłacenie małych długów, jednak pozostawał dalej jeden, znaczący problem. Kto miał się opiekować Sang-Mi pod jego nieobecność? Oczywiście zatrudniał opiekunki. Za każdym razem pierwsze wrażenie było wzorowe. Promienny uśmiech, miłe słówka, poczęstunek cukierkami wyjętych z torebki, wiecie jak to starsze panie na emeryturze.

Kochają dzieci, a teraz mają wiele wolnego czasu, który chcą na coś przeznaczyć. A potem przychodził dzień zapłaty, a one ukazywały swoje prawdziwe oblicze i za każdym razem z niezadowolonymi minami i nie koniecznie miłymi uwagami opuszczały mieszkanie Seo z głośnym trzaśnięciem drzwi.

Changbin to rozumiał, ale co mógł na to poradzić? Jak miał płacić tym staruszkom takie ceny skoro sam potrzebował tych pieniędzy?

Kiedy pewna krótko ścięta brunetka po raz ostatni zjawiła się w jego domu odetchnął z ulgą, mimo, że tak naprawdę stracił kolejną możliwą opiekę nad córką. Kobieta, co prawda nie chciała dużej sumy, ale... Seo nie chciał jej. To była jednostronna miłość, a raczej, co jedynie zauroczenie. Znali się dwa tygodnie kiedy wyznała mu uczucia, a przykleiła do jego ust po miesiącu znajomości. To był stresujący czas dla dwudziestodwulatka. Na jego szczęście obyło się bez stalkowania i wzywania policji. Zapłacił jej za opiekę, a ta nigdy nie wróciła.

Siedział teraz przy włączonym telewizorze, a na kolanach trzymał srebrny laptop. Po jego klawiaturze stukał smukłymi palcami i co chwilę przecierał zmęczone, ciemne oczy. Pisał dziesiąte ogłoszenie w sprawie potrzebnej opieki nad dzieckiem.

Łudził się na to, że napisanie o jego samotnym wychowywaniu córki i małych problemów finansowych ściśnie ludzkie serca i zlitują się nad nim. By ponownie nie stawać w tej beznadziejnej sytuacji, bez owijania w bawełnę napisał, że na wiele go nie stać. Wierzył, że jeszcze znajdzie się ta odpowiednia osóbka i będzie dla niego niczym zbawienie z jasnego nieba.

Westchnął cicho i zamknął urządzenie. Miał już dość tego ciągłego wpatrywania się w jasny ekran. Klepnął się w uda i wstał z ciemnoczerwonej kanapy. Razem z jego podniesieniem się jedna z poduszek spadła na brązowe panele i od razu ją podniósł. Laptop zaś odłożył na stolik przed dużym meblem.

Przeciągnął się, a jego mięśnie rozluźniły się przez co poczuł ulgę. Poczochrał swoje czarne włosy i skierował się do małego pokoiku jego małej księżniczki. Ciemne drzwi były uchylone i delikatnie je popchnął. Oparł się o ich framugę, podwinął ciemne rękawy koszulki, na klatce piersiowej skrzyżował umięśnione ręce i uśmiechnął się.

Sang-Mi mimo późnej już jak dla niej godziny siedziała przy swoim fioletowym stoliku w gwiazdki, a w rączce trzymała plastikową różdżkę z gwiazdką na jej zakończeniu. Drugą dłonią natomiast trzymała biały dzbanuszek ze złotymi zdobieniami i nalewała słonikowi herbaty, której w rzeczywistości tam nie było. Dziewczynka przysiadła na swoim krzesełku plecami do taty i zabrała głos.

— To kiedy ma być bal w twoim królestwie? Mam nadzieję, że ja i moja służba wyrobimy się i będę mogła przyjechać. Najwyżej polecimy z Królem Tatą na latającym dywanie.

Czarnowłosy słysząc ten monolog zachichotał, a czterolatka odwróciła się zaskoczona. Nie sądziła, że jej tata na nią patrzy.

— Co robi moja mała księżniczka?

— Tatuś — uśmiechnęła się — chodź szybko — podbiegła do niego i złapała za dużą dłoń — mamy właśnie spotkanie. Pan Słonik powiedział, że za tydzień ma u siebie bal, pojedziemy?

— Jasne kochanie.

Ukucnął przy stoliku, przy którym Sang-Mi przyjęła swoich gości, pogłaskał po czarnej czuprynie i ucałował w czółko dwa razy.

— Tatuś cie kocha, wiesz? Kochasz tatusia?

— Bardzo, bardzo mocno!

Podniosła się ze swojego plastikowego krzesełka i rzuciła tacie na szyję, dając mu przy tym czułego całusa w polik.

Oczywiście, że kochała tatusia. Tylko jego miała.

— Tatusiu, mogę dzisiaj spać z tobą?

— Możesz córeczko — uśmiechnął się do niej szczerze — możesz — powtórzył.

Chwilę posiedzieli jeszcze w tym małym kąciku zabaw, a później oboje zniknęli w krainie Morfeusza, mocno do siebie wtuleni. Jakby bali się, że ktoś przez sen zechce ich rozdzielić.

Changbin by na to nie pozwolił. 

_____________________________________
[28.07.2020]

[jeśli gdzieś są błędy proszę pisać;)]

DAD, WE NEED MOMMY || CHANGLIX ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz