14. Pierwszy i ostatni raz.

2.7K 238 95
                                    

💖

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

💖

Kwadrans później cała gromadka znalazła się już przed odpowiednim blokiem. W trochę niezręcznej ciszy weszli na drugie piętro po kamiennych schodkach, które trzeba by już pozamiatać.

Najstarszy otworzył swoim towarzyszom białe, dobrze mu znane drzwi, których zamek ostatnio często się zacinał i zaprosił do środka. Sam zaś najpierw zapukał do tych obok, czyli do mieszkania pani Choi, dla której miał upragnione przez nią produkty. Był z siebie dumny, że jednak nie zapomniał o rzeczach dla niej. Taka była prawda, jak czegoś potrzebował to zawsze do niej przychodził. Ewentualnie do sąsiadki z pierwszego piętra, która ma dwie córki, ale to już zdecydowanie rzadziej przez starszą z dziewczyn, która pałała do niego zauroczeniem, którego on oczywiście nie odwzajemniał w żadnym stopniu. Była dla niego tylko młodszą od siebie córką sąsiadki z dołu. On natomiast miał przy sobie osoby, na których mu najbardziej zależało i nie potrzebował już nikogo więcej.

Po za tym może głośno by się do tego nie przyznał, ale jego serce radośnie podskakuje, gdy w piątkowe wieczory może zasnąć mając przy sobie piegowatego blondyna, a rano może z nim i swoją córeczką zjeść pyszne śniadanie, które osiemnastolatek przyrządza z uśmiechem na tej promiennej twarzy. Jednak wróćmy do tego co dzieję się teraz...

Musiał poczekać dobre dwie minuty, aż usłyszał dźwięk otwieranego zamka. Gdy się otworzyły w ich progu oczywiście stanęła starsza kobieta z trwałą, zmarszczkami na twarzy i okrągłymi okularami na nosie. Była zaskoczona jego wizytą, pewnie całkowicie wyleciała jej z głowy prośba zrobienie przydatku z tych jego, jak to powiedziała zdrowych patyków i o zakup cukru pudru, który potrzebny jest jej w tą cudowną i niby spokojną niedzielę.

Mężczyzna przywitał się z nią tak jak wymagała tego kultura, a ta zmierzyła go tym swoim wzrokiem znad okularów, szczerze nienawidził kiedy tak robiła, ale ona już taka była i się nie zmieni.

Podniósł prawą rękę do góry, bo to w niej właśnie trzymał małą siatkę z jej zakupami i wtedy ją olśniło wręcz. Ucieszona, że jednak wypełnił jej prośbę klasnęła w dłonie i zniknęła w głąb mieszkania po swoją, zniszczoną już, portmonetkę. Zmrużyła oczy, aby lepiej widzieć pieniądze i odpowiednią sumę podała mu do dłoni, on zaś oddał jej zakupy. 

Już otwierała wąskie usta, aby zapodać kolejny, jak zawsze nieciekawy, bądź irytujący temat, ale pierwszy odezwał się Seo. Na jego szczęście udało mu się wymigać od tej niepotrzebnej pogawędki z kobietą, informując ją o gościach w jego mieszkaniu. Grzecznie siknął głową, a ona zakluczyła się na cztery spusty.

Jakby nagle palił się blok to ona spaliłaby się razem z nim, bo nie zdążyłaby drzwi otworzyć... Nie mówiąc już o jej szybkości poruszania się, która była równa ślimakowi, ale cóż z wiekiem tak już jest.

Nie przedłużając wszedł do swojego małego mieszkanka i zdjął buty na ich miejscu. Wszyscy siedzieli już na ciemnoczerwonej kanapie, a ta atmosfera między nimi dusiła Changbina  niesamowicie. Wiedział, że Felix pewnie jest przerażony obecnością Wendy, a zwłaszcza, że siedzieli blisko siebie. Musiał mu wybaczyć.

DAD, WE NEED MOMMY || CHANGLIX ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz