💖
— Czekajcie — czarnowłosy przerwał panującą między nimi ciszę i zatrzymał się obok spożywczaka, obok którego właśnie przechodzili — muszę coś kupić, dajcie mi chwilę.
— W porządku — z uśmiechem odpowiedziała farbowana brunetka.
Felix jedynie przytaknął głową, a czterolatka mocniej ścisnęła rękę blondyna. Szła z nim tak przez całą drogę od parku, jej ojciec i nieznajoma jej kobieta kroczyli tuż za nimi, nie odzywając się do siebie nawet słówkiem.
Po chwili Seo zniknął za szklanymi drzwiami i usłyszeli ten charakterystyczny dźwięk dzwoneczków, informujący o przybyciu nowego klienta, który ma zamiar wydać swoje ciężko zarobione pieniądze.
Sang-Mi spojrzała na spiętego Lee i uśmiechnęła się szczerze. Wyciągnęła ręce ku górze, a on od razu zrozumiał aluzję i po sekundzie uniósł ją i trzymał mocno na swoich rękach. Zrobił to, ale czuł się okropnie skrępowany sam z małą Seo w obecności brunetki. Domyślał się oczywiście kim jest ów kobieta i co ją łączy z Changbinem, a raczej co ich kiedyś łączyło.
Mała Seo mimo, że ma dopiero cztery lata to już w jakimś małym stopniu ją przypominała, chociaż była bardziej podobna do taty. Nie było mowy o pomyłce, trzymał na rękach jej dziecko. Jej córka się do niego przytulała, a ona, co prawda z uśmiechem, ale pożerała ten widok.
Nie wiedział, czy jest szczęśliwa, że widzi ją całą i zdrową, czy może ma ochotę wydłubać mu oczy tymi czerwonymi paznokciami. Nie miał pojęcia co siedzi jej w głowie. Unikał jej spojrzenia jak ognia. Dawno nie czuł się tak, cóż źle. Bo do przyjemnych uczuć tego nie można zaliczać. Jego serce biło zdecydowanie za szybko, a w gardle czuł gulę, która utrudniała mu oddychanie, a co tu dopiero wspominać o odezwaniu się.
Dziewczynka natomiast czuła się całkowicie swobodnie w objęciach braciszka. Nie wiedziała, że coś jest na rzeczy, bo skąd? Nie miała pojęcia, że stojąca metr od nich piękność w kucyku i z czerwoną szminką na pełnych ustach to jej biologiczna mama. To była po prostu obca kobieta, która z jakiegoś, nieznanego jej powodu idzie z nimi do domu.
Mama, która zostawiła ją i jej tatę tuż po narodzinach, bo stchórzyła, bo była zbyt młoda. Mama, która mając dziewiętnaście lat dowiedziała się o ciąży i mama, która chciała usunąć ciążę. Ale dzięki jej partnerowi nie doszło do tego okropnego czynu, przez którego nie byłoby jej teraz.
Kobieta z wysokim kucykiem na głowie i torebką w zadbanych dłoniach przyglądała się tej dwójce i nawet nie starała się z tym kryć. Lee czuł się dziwnie osaczony i miał wrażenie, że brunetka przejrzała go na wylot i wie o nim dosłownie wszystko.
Nagle zabrała głos, a chłopiec zadrżał. Był okropnie skrępowany, a jego żołądek mocno się ścisnął słysząc jej melodyjny głos.
— Spotykacie się z Changbinem?
— Spotyka...? — powtórzył, patrząc na nią z szeroko otwartymi oczyma. Spoglądał na nią chwilę, aż dotarło do niego znaczenie tych słów, a wtedy wrócił na ziemię — C-C... Nie! Nie, nie... Ja tylko... — było mu ciężko cokolwiek z siebie wydukać — Opiekuję się Sang-Mi, przyjaźnimy się...To nic wielkiego — dodał ściszonym głosem.
Kobieta zachichotała widząc jego zakłopotanie i słysząc zdenerwowanie w jego zaskakująco niskim głosie. To było w ogóle możliwe w tym wieku mieć taki głos? Ale nie o tym teraz.
Kosmyk farbowanych włosów, który przykleił się jej do czoła poprawiła i schowała za ucho, na którym były trzy różne kolczyki, a czerwone usta zasłoniła dłonią, gdyż dalej chichotała. Lee strzelił dojrzałego buraka, miał ochotę zapaść się głęboko pod ziemię ze wstydu i zażenowania. Prawdopodobnie każda jego szara komórka była w tym momencie czerwona, a piegowate poliki zarumieniły się. Odchrząknął, a wzrok wbił w jej buty na obcasie. Kontakt wzrokowy z matką Sang-Mi był ostatnią rzeczą, o której teraz myślał.
— Braciszku — odezwała się dotychczas cicha dziewczynka na jego rękach — nie chcę jutro iść do przedszkola... — powiedziała bardzo smutnym głosikiem, a drobne rączki mocniej zacisnęła na felixowej szyi.
Czyli to teraz wypełniało jej myśli. Znowu te cholerne przedszkole i dzieci, które jej dokuczają z niewiadomych jeszcze przyczyn.
— Wiem kochanie, ale musisz — westchnął i pogłaskał plecy małej brunetki.
Wiele by dał, by nie musiała tam już nigdy przychodzić, ale niestety musiała. Zmiana przedszkola też nie wchodziła w rachubę, bo inna placówka znajdowała się o wiele za daleko od bloku Seo.
Kobieta zaciekawionym wzrokiem wpatrywała się w jej drobną sylwetkę i uważnie wsłuchiwała się w jej słowa, nie odzywała się jednak.
— Obronisz mnie w razie czego? — wyprostowała się i spojrzała w ciemne oczy starszego. Jej smutny wyraz twarzy łamał mu serce — Tak jak ostatnio?
— Oczywiście, że tak Sang-Mi — uśmiechnął się do niej szczerze na chwilę zapominając o nieznajomej tuż obok - braciszek zawsze cię ochroni, więc nie martw się już, dobrze? — złapał za jej mały polik i pogładził go delikatnie kciukiem.
Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, ukazując mu przy tym swoje małe uzębienie, o które razem z Changbinem u niej dbali, złapała piegowate policzki chłopaka w swoje drobne dłonie i mocno dała mu czułego całusa w jeden z nich.
— Dziękuję, jesteś najlepszy! - wykrzyczała ucieszona.
Taką mógł ją widzieć codziennie do końca swoich dni. Uśmiechniętą, roześmianą i całą w skowronkach. Dalej pamiętał jak płakała tego feralnego dnia w przedszkolu, wiedział, że długo nie zapomni tamtego widoku.
Płacz u dzieci niby była normalną rzeczą, ale to raczej, gdy czegoś im się zabroni...Kiedy coś im nie wyjdzie lub kiedy są zmęczone, cóż wiele jest powodów do płaczu dla małych dzieci, ale...Nie chciał musieć jej oglądać zapłakaną przez inne dzieci. Jaki miały powód do śmiania się z niej? Dlaczego i po co? Chciał wiedzieć by móc pomóc, ale jak na razie nie naciskał i czuł małą ulgę wiedząc, że Seo również o wszystkim wiedział. On na pewno tak tego nie zostawi, a Felix miał zamiar mu w tym pomóc.
— Ty też jesteś najlepsza Sang-Mi, twój tatuś też — oddał jej całusa w jej blady policzek, a zaraz po tym Changbin raczył całą trójkę swoją obecnością.
— Już jestem, musiałem kupić rzeczy dla sąsiadki — przytaknął głową jakby do siebie. W prawej dłoni trzymał siatkę z zakupami, a lewą ręką drapał się po karku jakby był zdenerwowany — możemy już iść.
Nikt oczywiście nie protestował i ruszyli przed siebie. Felix znowu stał na czele z czterolatką, a za nimi szła pozostała dwójka.
__________________________________________
[14.01.2020r.] - [08.07.2020r.] [zgadnijcie kto ma jutro urodziny, heh]
[ilość słów przed poprawą: 642, ilość słów po poprawie: 1011]
[dzisiaj 8 lipiec, a u mnie jest taka brzydka pogoda, zimno jest -_- ja nie wiem hhh]
[miłego dnia, miłych wakacji/urlopu Kids]
CZYTASZ
DAD, WE NEED MOMMY || CHANGLIX ✅
FanfictionBycie młodym tatą jest trudne, a zwłaszcza, gdy nie ma z tobą matki dziecka... Bo żadna rodzina nie jest idealna. ,,Zostaniesz moją mamą?" ZAKOŃCZONE ✅ 2 część pt. ,,Dad, we need babysitter" na profilu! Zapraszam! _____________________________ 1 #o...