Prolog

739 36 27
                                    

Na stoliku do kawy stały cztery butelki po czystej. W całym mieszkaniu śmierdziało niczym w gorzelni, a w powietrzy widoczny był dym papierosowy. Trzej pijani faceci ledwo siedzieli na starej, wygniecionej kanapie. Jeden zaś spał w najlepsze pod stołem.

- Ej, stary kurwa, wstawaj z tej podłogi. - wybełkotał nawalony Igor. - A jeśli chodzi o moje skarpety, to możesz je wylizać, bo widzę że ci na tym cholernie zależy.

- On najchętniej wylizałby twój ryj! - podsumował zaprawiony Grucha.

Po chwili cuchnąca stopa Bugajczyka natrafiła na nos leżącego chłopaka.
W pomieszczeniu słychać było głośny rechot zawalonego w trupa Musiała, który spadł z kanapy, kopiąc przy tym zaspanego Borowskiego.

- Co jest do chuja?! - zapytał odurzony smrodem wczorajszych skarpet Igora.

- Adi, no dawaj! Lizu, lizu mi te stopy!- zarechotał szyderczo Igor.

- Nie wymagasz za dużo? - zapytał chłopak z grynasem na twarzy.

Borowski wstał z podłogi, przecierając zaczerwienienie oczy. W jego krwi z pewnością było coś więcej niż alkohol.

- Jak masz ochotę to możesz wylizać mi pałę! - odpalił zalany w trzy dupy brunet.

Adrian nie zwracając uwagę na fakt iż jego przyjaciel mówi do niego, wyszedł na balkon. Wyciągnął z kieszeni paczkę Marlboro, po czym odpalił jednego.

- A temu co? - zapytał Kacper.

- Chuj wie, pójdę zobaczyć. - odparł Igor.

Brunet wstał od stolika i ruszył w stronę balkonu, gdzie stał Adrian. Bugajczyk wziął głęboki oddech. Delikatnie położył rękę na ramieniu przyjaciela.

- Przepraszam, to nie miało tak wyglądać - przez tą całą akcję Igor zdążył trochę wytrzeźwieć.

- Hamował byś się czasem. Nie jestem twoją szmatą! - oburzył się Borowski i stracił dłoń przyjaciela ze swojego ramienia.

- Adi, przecież wiesz, że tak nie myślę. Jesteś moim kumplem i zależy mi na tobie. Bardzo.

Hypeman dyskretnie spojrzał na bruneta.

- Dobra, skoro tak się bawisz to co powiesz, jak zrobię tak. - W tym momencie Igor przełożył jedną nogę przez barierkę balkonu. - Jak jesteś cham to żyj se sam!

- Pojebało cię?! - z prawej dłoni Adriana wypadł niedopalony szlug.

- A co mi tam, raz się żyje! - teraz Bugajczyk stał całkiem po przeciwnej stronie balkonu.

- Złaź idioto! - Adrian podszedł bliżej bruneta. Czuł, że sytuacja wymyka się z pod kontroli.

- Żegnaj okrutny świcie!

Nagle na balkonie pojawił się Dawid.

- Ej stary nie chcę wam przerywać tej jakże romantycznej sceny, ale Olka dzwoni. - z bełkotu Gruszki trudno było coś zrozumieć, ale Igor dał radę.

- O cholera, powiedz jej, że zaraz oddzwonię. - w tej chwili but Bugajczyka zsunął się z jego stopy. - Kurwa, straciłem ostatniego buta. Mojego przyjaciela jedynego, ostatniego, ukochanego, bo Adrian już mnie nie lubi. I nie chce. I nie szanuje. I nie ko..co? I nie komentuje moich postów na Insta.

- Stary idziemy lulu, bo jest już z tobą źle. - podsumował Borowski, ściągając Igora z balkonu.

NIE_JA || Reto x Hypeman [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz