*Adrian Borowski*
Zamknąwszy za sobą drzwi, oparłem się o nie plecami. Spuściłem głowę w dół i zamknąłem oczy. Nie mogę już tego znieść. Kiedy widzę Bugajczyka, moje serce dostaje jakiegoś pierdolca, próbuje wyskoczyć z piersi i zapierdalać do niego. Ja po prostu nie wyrabiam. Dlatego musiałem to skończyć. Przecież gdyby Igor dowiedział się o moich uczuciach, zapierdolił by mnie na miejscu. Chociaż serce kroiło mi się na samo wspomnienie jego zaszklonych oczu, nie mogłem postąpić inaczej. Po prostu kurwa nie mogłem.
- Adrian? - doszedł do mnie głos zaniepokojonego Kacpra. No tak, wciąż jestem na jego utrzymaniu.
- Nic mi nie jest - powiedziałem i podniosłem na niego zamglony wzrok. Zdołałem zmusić się nawet do lekkiego uśmiechu. Wyszedł z tego jednak grymas bólu i smutku, który panował w mojej duszy.
- Ta, jasne. A ja jestem skrzydlatą ostrygą w magicznym świecie różowych bananów - prychnął. - Gadaj lepiej co się stało, bo nie mogę już patrzeć na twoją zbolałą twarz.
Poklepał mnie po plecach i lekko pchnął w stronę salonu. Westchnąłem i poszedłem w tamtą stronę. Teraz było mi zupełnie wszystko jedno, czy Kacper dowie się o moim sekrecie, bo i tak dużo mu zawdzięczam. Z resztą nie mam zamiaru dłużej u niego zostawać. Wolę włóczyć się po ulicach Warszawy, niż zaprzątać mu głowę swoją obecnością.
- Co się dzieje między tobą i Igorem? - zapytał bez owijania w bawełnę. W sumie po co ma się wagować, skoro znamy się od tylu lat.
Usiadłem na kanapie i oparłem łokcie o kolana, aby następnie położyć twarz na dłoniach. To twój koniec, Borowski, pomyślałem.
- Ja... sam nie wiem. Jak to usłyszysz, to pewnie wypierdolisz mnie z mieszkania - westchnąłem.
Chłopak klęknął przy mnie i położył swoje dłonie na moich kolanach. Spojrzałem na niego smutnym wzrokiem.
- Adi, cokolwiek zrobiłeś i tak będziesz moim przyjacielem, rozumiesz? Nic tego nie zmieni - uśmiechnął się do mnie ciepło, a już po chwili trwaliśmy w mocnym uścisku.
Odsunąłem go lekko i spojrzałem na swoje dłonie. Cholernie trudno jest mi o tym myśleć, a co dopiero mówić.
- Ja chyba... zakochałem się w Igorze - szepnąłem.
Zalała mnie fala wstydu. Policzki zapiekły, a oczy niebezpiecznie zaszkliły.
- Adrian, spójrz na mnie - stanowczy głos Musiała zmusił mnie do wykonania jego prośby. - Nie potępię cię przez to. Ani teraz, ani później. Nie wyobrażam sobie nawet jak cholernie musi być ci trudno.
- Kacper, nie potrzebuję litości. Wiem przecież, że to i tak chuj strzeli. Ja i Igor? To nie ma prawa bytu. Ile bym oddał, żeby mi to przeszło - westchnąłem.
- Nie chcę ci nic narzucać, ale może pogadasz z Igorem, tylko tak szczerze i bez ukrywania niczego - chłopak wstał z podłogi i usiadł naprzeciw mnie na fotelu. - Skoro nie masz już nic do stracenia, mógłbyś chociaż spróbować.
Łatwo mówić, kiedy to nie twój problem. Przecież nie podejdę do Bugajczyka i nie powiem - słuchaj stary, bo jest problem. Niechcący się w tobie zakochałem i za chuja nie wiem co z tym zrobić, a na dodatek nie mam gdzie mieszkać. Co ty na to, żeby pobawić się w rodzinkę? Ty będziesz tatusiem, ja mamusią, a dzieciaka sobie zmajstrujemy. No chyba kurwa nie.
Dla świętego spokoju zgodziłem się z Kacprem.
- Jest jeszcze jedna sprawa - zacząłem po dłuższej chwili milczenia. - Ten gościu piętro wyżej skończył już remont, także mogę wracać na stare śmieci.
CZYTASZ
NIE_JA || Reto x Hypeman [zakończone]
Fanfiction"Czemu samotność to taka straszna trwoga Niby pijesz z ziomami ale znowu pije sam Tak niewierzący łapię za ręce Boga Którego nie zna i nie chce poznać już od paru lat..."