Rozdział V

194 10 6
                                    

*Aleksandra Siemiesz*

Moje przypuszczenia okazały się być słuszne. Jeden z mężczyzn usłyszał zgrzyt kamieni, które wydały ten dźwięk pod wpływem ciężaru mojego ciała. Stanęłam w bezruchu i próbowałam wsłuchać się w rozmowę.

- Myślisz, że jakiś dupek nas podsłuchiwał?! - zapytał z niedowierzaniem młody chłopak

Co teraz? Uciekać? Czy to coś da? Co jeśli tylko pogorszę sprawę?

Tysiące myśli przechodziło mi przez głowę, lecz pod wpływem silnych emocji nie potrafiłam podjąć racjonalnej decyzji. Bez większego zastanowienia postanowiłam szybkim krokiem dostać się do środka starego bloku. Był to ten sam, w którym obecnie przebywali mężczyźni, tylko nie to wejście.

Dobra na trzy
Raz
Dwa...

- Nic pewnego, ale jak to będzie prawda rozpieprze jego mózg na tej ścianie! - podsumował jeden z przestępców ładując broń.

- Trzy! - powiedziałam szeptem i ruszyłam w stronę celu.

Wbiegłam do budynku, szukając wzrokiem w miarę bezpiecznego miejsca, w którym mogłabym przeczekać kilka minut. Rozejrzałam się po obskurnym pomieszczeniu. Na przeciwko wejścia były schody na piętro i do piwnic. Z prawej znajdowało się ciemne pomieszczenie, które oddzielone było starymi, zniszczonymi drzwiami.
Uchyliłam je, powoli ruszając w stronę opuszczonego mieszkania. Chodząc po nim zauważyłam idealne miejsce do chwilowego schronienia.

Usiadłam w ciemnym kącie i położyłam broń obok siebie. Serce biło mi jak oszalałe. Oparłam się o ścianę, która była pozbawiona farby. Po chwili usłyszałam kroki, odgłos ten był coraz głośniejszy. Skuliłam nogi pod brodę i bardzo mocno wtuliłam się w nie.

Kilka minut później nastała idealna cisza, którą co jakiś czas przerywał dźwięk sypiącego się tynku. W chwili gdy już zaczęłam opanowywać nerwy do moich uszu dotarł odgłos serii strzałów.

Cholera, już po mnie!

Pomyślałam zatykając uszy. Siedziałam w rogu pomieszczenia, sparaliżowana strachem. Zaraz potem ruszyłam pędem w stronę wyjścia. Przeciskałam się przez wąskie korytarze.

- Halo, a gdzie się panienka wybiera? - za sobą usłyszałam ochrypły głos.

W jednej sekundzie moje serce przestało bić, a oddech ugrzązł w gardle.

- Widzę, że jesteś tu sama. To niezbyt rozważne błąkać się o tej godzinie. Szczególnie w takich miejscach - kroki rozniosły się echem po pustym pomieszczeniu.

Mężczyzna zbliżał się do mnie. Słyszałam każdy jego kolejny ruch. Zadrżałam nieznacznie, gdy poczułam na szyi jego oddech. Odwróciłam się w stronę tego faceta. Podkrążone oczy wskazywały, że od dłuższego czasu niczego nie brał. Przetłuszczone włosy lepiły się do czoła, a w blasku jego latarki dostrzegłam także jego wątłą posturę.

- Skarbie, nie musisz się mnie bać - szepnął wprost do mego ucha. - Rozluźnij się trochę. Shh... spokojnie.

Wyciągnął swoją rękę i delikatnie musnął mój policzek. Zjechał po szczęce w dół, zahaczając o obojczyk. Przełknęłam ślinę, po czym sięgnęłam do kieszeni w celu wyjęcia broni. Szeroko rozszerzyłam oczy z przerażenia. Kurwa, zostawiłam pistolet w tym cholernym pokoju.

NIE_JA || Reto x Hypeman [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz