Rozdział VIII

173 8 5
                                    

*Adrian Borowski*

Ciepłe słońce delikatnie muskało moją skórę, gdy szybkim krokiem szedłem chodnikiem w stronę mieszkania Igora. Odkąd znam Olkę, nie zachowywała się tak. Blondynka zawsze była miła i nawet jeśli kogoś nie lubiła, nie okazywała tego. Cholera, przecież ona miała rację! Gdybym był dobrym przyjacielem, nigdy nie dopuściłbym Igora do narkotyków. A co ja kurwa robię?! Za każdym razem jadę z nim do tej pierdolonej meliny i wybieramy sobie, co kupujemy jak na jakiś zakupach!

Pokręciłem głową z rezygnacją. Koniecznie muszę z nim porozmawiać. Może Ola przyszła do mnie, bo chłopak ma mi za złe te wszystkie imprezy i ćpanie po nocach? W sumie nie dziwię mu się. Po każdym melanżu jestem tak schlany, że ledwo kontaktuję. Chyba czas się ogarnąć.

Zatrzymałem się przed blokiem bruneta, by po chwili zapukać do jego drzwi. Odpowiedziała mi cisza. Ponowiłem czynność z marnym skutkiem. Chwyciłem za klamkę, aby sprawdzić, czy mieszkanie jest zamknięte. Z wielkim zaskoczeniem okazało się, że drzwi ustąpiły pod naciskiem mojej ręki. Wszedłem więc do środka.

- Igor? - zawołałem. Niktjednak mi nie odpowiedział.

Minąłem kuchnię i udałem siędo salonu. Na kanapie siedział brunet. W jego dłoni tkwiła butelkawódki, a w oczach szkliły się łzy.

- Igor, co się dzieje?! -dopadłem do niego, wyrywając mu alkohol z dłoni. Nadal cisza. -Odpowiadaj, kurwa!

On tylko spojrzał na mnie tymibrązowymi tęczówkami, z których chwilę potem wypłynęłypierwsze łzy. Nigdy nie wiedziałem, co znaczy mieć złamane serce,nie miałem bowiem osoby, którą kochałbym bardziej niż moichprzyjaciół. Lecz widok Igora w tym stanie na zawsze pozostanie wmej pamięci. Pierwszy raz ten cholernie twardy chłopak płakał. Tobyło jego motto...

„Jeśli chcesz być twardy,nigdy nie płacz przy kimś. Nawet przy bliskiej ci osobie...''

Zawsze powtarzał te słowa.Trzymał się ich jak kotwicy. Dlatego tak przeraziły mnie te słonekrople spływające po jego rozgrzanych policzkach. Drżącymi dłońmi oplotłem jego ciało, aby wiedział, że go wspieram.

- Powiesz mi co się stało? - szepnąłem. Chłopak gwałtownie zaczerpnął powietrza i odsunął się ode mnie. Zakrył twarz dłońmi.

- Adrian, ja... - zaczął, gdy z jego ust wydobył się cichy szloch. Brązowe włosy nieznacznie opadły na czoło, kiedy pochylił się, żeby wziąć butelkę wódki. W tym samym momencie złapałem za jego nadgarstek.

- Nie, Igor. Nie tym razem - powiedziałem stanowczo, wypuszczając powietrze z płuc.

- A ty co? Moja matka? - sarknął, lecz wycofał dłoń, którą zaczął wycierać wilgotne policzki. Patrzyłem, jak w skupieniu zaciera ślady swojego małego załamania. Pierwszego od kiedy pamiętam.

- Nie, ale jestem twoim przyjacielem i chcę ci pomóc - chłopak spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- Ty może zajmij się najpierw sobą, co?! - warknął. - Święta Teresa się znalazła.

- Masz rację - westchnąłem.

Igor jakby zmieszał się moimi słowami i odwrócił wzrok. Sięgnął po papierosa leżącego na stoliku, po czym go odpalił.

- Olka nie będzie się wściekać? - zapytałem ironicznie, gdyż dziewczyna niedawno rzuciła palenie.

- Ona... odeszła - słowa te zawisły w powietrzu. Jak to odeszła? Przecież ta dziewczyna była szaleńczo zakochana w Igorze! Życia bez niego nie widziała.

- Ale... jak to? - wykrztusiłem po chwili.

- Nie wiem. Kurwa, już nic nie wiem - mamrotał pod nosem, wplątując swe długie palce we włosy. - Najpierw wygarnęła mi, że jestem skończonym chujem, z tym akurat ma racje. Potem zaczęła grozić mi nożem, że chce decydować o naszym życiu, a następnie spakowała się i wyszła nie wiadomo gdzie.

NIE_JA || Reto x Hypeman [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz