~*~
Bellatrix obudziła się rano wypoczęta, jednak jej wewnętrzny spokój zakłóciły wspomnienia zeszłej nocy, które nagle zaczęły przewijać jej się przed oczami. Przeciągnęła się na łóżku i rozejrzała po pokoju. Na fotelu na wprost łóżka siedział nie kto inny jak James Potter, trzymający w lewej ręce mugolskiego papierosa, w drugiej zaś miał francuską gazetę, którą codziennie rano listonosz zostawiał pod drzwiami mieszkania.
Widok jego włosów w kompletnym nieładzie wywołał na twarzy byłej Ślizgonka uśmiech. Podniosła się do pozycji siedzącej, przytrzymując granatową pościel. Zsunęła nogi z łóżka i schyliła się podnosząc koszulę Pottera z podłogi. Włożyła ją na siebie i z gracją podeszła do komody, by wziąć z paczki papierosa.
Przez ten cały czas wzrok Jamesa podążał za jej ciałem, uśmiechnął się pod nosem powracając do czytania gazety.
– Masz ogień? – zapytała.
– Myślałem, że powiesz zapomnijmy o tym co się stało – powiedział zwijając gazetę, odłożył ją na parapet i sięgnął po różdżkę, którą skierował w stronę Bellatrix, ta przyłożyła czubek trucizny do jej końca.
– Nie jestem płochliwą gówniarą – zaśmiała się – Zresztą nie miałabym gdzie uciec, przecież mieszkam za ścianą.
– Punkt dla ciebie panno Black.
Zaciągnęła się i spojrzała przez okno, gdzie na chodniku zauważyła mężczyznę spoglądającego w okna ich mieszkania.
– Obserwują nas – powiedziała – Chyba musimy się wyprowadzić.
Po chwili usłyszeli skrobanie w szybę, kobieta otworzyła okna i wypuściła sowę, którą poznała od razu. Jaskier, sowa nie kogo innego jak Syriusza Blacka, jej kuzyna. Odwiązała list od nóżki i podała go Jamesowi. Ten szybko przeczytał napis na kopercie i zrozumiał, że list nie jest zaadresowany do niego.
– To do ciebie – powiedział podając jej kopertę z powrotem.
„Droɢα Kυzyɴĸo Bellαtrιх,
Wιeм, że ɴιe мιelιśмy ɴαjlepѕzycн relαcjι, ɴιeɴαwιdzιłαś мɴιe ι z wzαjeмɴoścιą, αle мυѕzę Cι coś przeĸαzαć. Oczywιścιe ɴιe oғιcjαlɴιe.
Wczorαj odвył ѕιę twój proceѕ ι zoѕтαłαś υɴιewιɴɴιoɴα, вrαt twojeɢo вyłeɢo мężα Rαвαѕtαɴ przyzɴαł ѕιę, że dzιαłαś pod wpływeм zαĸlęcια, ĸtóre oɴ ɴα Cιeвιe rzυcαł. ɴιe мα Cιę w Aɴɢlιι, jedɴĸ jeślι cнceѕz мożeѕz jυż do ɴαѕ wrócιć.
Wιeм, że мιeѕzĸαѕz υ Jαмeѕα, wιęc pozdrów ɢo odeмɴιe.
Syrιυѕz"
– Syriusz napisał, że zostałam uniewinniona – powiedziała bez emocji – Rabastan przyznał się, że to on rzucał na mnie Imperiusa.
– To wspaniale, możesz wracać do Anglii – mruknął Potter, po czym wyszedł z pokoju.
Udał się do kuchni, by napić się kawy. Mimo że chciał dla Bellatrix jak najlepiej, bo zdążył polubić ją przez ten czas, który spędzili mieszkając razem.
– Chyba nie myślisz, że wyjadę bez ciebie, panie Maillot –powiedziała stając w wejściu do kuchni, wciąż miała na sobie jedynie jego koszulkę z logiem Armat z Chudley.
– Chyba nie myślisz, że pozwolę ci tu zostać, w tym przeklętym mieście, pani Maillot – odparł, podchodząc do niej.
Kobieta wiele nie czekając zarzuciła ręce na jego szyję i gwałtownie pocałowała go w usta nie minęło kilka chwil i ponownie znaleźli się w sypialni...
CZYTASZ
𝙿𝚊𝚛𝚢𝚜𝚔𝚊 𝙺𝚕𝚊𝚝𝚔𝚊 // 𝙰𝚄
Fanfiction𝙱𝚎𝚕𝚕𝚊𝚝𝚛𝚒𝚡 𝙱𝚕𝚊𝚌𝚔 × 𝙹𝚊𝚖𝚎𝚜 𝙿𝚘𝚝𝚝𝚎𝚛 -𝕮𝖟𝖞 𝖙𝖔 𝖓𝖎𝖊 𝖏𝖊𝖘𝖙 𝖈𝖍𝖔𝖗𝖊, 𝖔𝖇𝖔𝖏𝖊 𝖏𝖊𝖘𝖙𝖊ś𝖒𝖞 𝖓𝖆 𝖏𝖆𝖐𝖎𝖒ś 𝖜𝖞𝖌𝖓𝖆𝖓𝖎𝖚 𝖓𝖎𝖊 𝖟 𝖓𝖆𝖘𝖟𝖊𝖏 𝖜𝖎𝖓𝖞... - 𝕮𝖍𝖔𝖗𝖊 𝖏𝖊𝖘𝖙 𝖙𝖔, ż𝖊 𝖒𝖆𝖒 𝖔𝖈𝖍�...