~*~
– Ładnie tu masz – powiedział James zdejmując płaszcz. W trójkę ruszyli do salonu, gdzie James i Bellatrix usiedli na sofie, a Remus podszedł do kuchni zaparzyć herbatę.
– Na ile się tu zatrzymujemy? – zapytała Black.
– Dopóki nie odzyskam mieszkania, nie chcę wracać do domu rodziców – oznajmił, rozsiadając się wygodniej na sofie.
– Mi również nie śpieszy się do ojca – westchnęła.
Odkąd rozwiodła się z Rudolfem, Cygnus nie był chętny na spotkanie z nią. Była pierwszą osobą w rodzinie, która nie miała zaaranżowanego małżeństwa i wzięła rozwód, z rzekomym wybrankiem.
– Dostałam list od Andromedy, będąc jeszcze w Paryżu. Zaprasza nas do siebie – dodała po chwili.
– Chyba ciebie, nie wiedziała, że mieszkamy razem – zaśmiał się James.
– Przecież Andromeda i Ted kochają cię, jeśli pojedziesz, ze mną będą zachwyceni.
– I co im powiesz? „Hej przyjechałam z Jamesa, bo sypiamy ze sobą" – prychnął, podchodząc do okna.
– Dokończymy tę rozmowę później – oznajmiła, zauważając Remusa zbliżającego się z trzema filiżankami herbaty.
– Rzadko miewam gości, więc mam tylko zwykłą herbatę – powiedział opuszczając różdżką na stół, mleko cukier i herbaty.
– Na szczęście nie lubię owocowej – zaśmiała się Black, dolewając mleka do napoju.
Reszta rozmowy przebiegła im w miłej atmosferze, szczególnie po tym, jak właściciel mieszkania zaproponował wino. Remus Lupin nie spodziewał się nigdy, że tak dobrze będzie czuł się w towarzystwie starszej kuzynki Syriusza. Gdy opróżnili już większą część butelki, udało im się nakłonić Jamesa do zagrania, krótkiego utworu na pianinie, które znajdowało się w rogu salonu.
– Mam nadzieję, że nie będzie wam przeszkadzało, jeśli już się położę? – zapytał Remus, ledwo utrzymując się na nogach. Od ukończenia Hogwartu rzadko pił alkohol, więc jego niegdyś mocna głowa była bardziej poddana na jego wpływ.
– Jasne, my też pójdziemy już spać? – zwrócił się do Bellatrix.
– Tak, oczywiście, nie chcemy ci przeszkadzać – powiedziała wstając z sofy, na której siedziała. Odstawiła pusty już kieliszek na stolik.
– Nie obraźcie się, ale to mieszkanie jest dość małe i...
– Poradzimy sobie – zapewnił Potter, patrząc znacząco na kobietę.
– W sypialni gościnnej, są wszystkie Wasze rzeczy, które przysłaliście z Paryża – dodał jeszcze Lunatyk i pozostawił byłych współlokatorów samych.
James podszedł do Bellatrix i objął ją w talii, nie odrywając wzroku od jej pięknych oczu. Szybko musnął jej wargi swoimi.
– Mam nadzieję, że dokończymy tę rozmowę tak jak obiecałaś – mruknął jej do ucha.
– Ja zawsze dotrzymuje słowa – zaśmiała się, łapiąc go za rękę. Oboje ruszyli do pokoju, znajdującego się naprzeciwko salonu.
W środku stało pełno pudeł z ich rzeczami, duże łóżko i niewielka w porównaniu do niego szafa, obok której stał fotel. James podszedł do niego i wygodnie rozsiadł się, czekając na słowa, które po chwili wpłynęły z ust Bellatrix.
CZYTASZ
𝙿𝚊𝚛𝚢𝚜𝚔𝚊 𝙺𝚕𝚊𝚝𝚔𝚊 // 𝙰𝚄
Fanfiction𝙱𝚎𝚕𝚕𝚊𝚝𝚛𝚒𝚡 𝙱𝚕𝚊𝚌𝚔 × 𝙹𝚊𝚖𝚎𝚜 𝙿𝚘𝚝𝚝𝚎𝚛 -𝕮𝖟𝖞 𝖙𝖔 𝖓𝖎𝖊 𝖏𝖊𝖘𝖙 𝖈𝖍𝖔𝖗𝖊, 𝖔𝖇𝖔𝖏𝖊 𝖏𝖊𝖘𝖙𝖊ś𝖒𝖞 𝖓𝖆 𝖏𝖆𝖐𝖎𝖒ś 𝖜𝖞𝖌𝖓𝖆𝖓𝖎𝖚 𝖓𝖎𝖊 𝖟 𝖓𝖆𝖘𝖟𝖊𝖏 𝖜𝖎𝖓𝖞... - 𝕮𝖍𝖔𝖗𝖊 𝖏𝖊𝖘𝖙 𝖙𝖔, ż𝖊 𝖒𝖆𝖒 𝖔𝖈𝖍�...