𝕯𝖔𝖚𝖟𝖊

63 6 2
                                    

~*~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

~*~

Obudziła się ciężko dysząc znów śniła się jej przygnębiająca przeszłość. Westchnęła ciężko po czym opuściła swoją sypialnię, by zaparzyć sobie w kuchni herbatę. Nie spodziewała się jednak zastać tam swojego współlokatora, który również w dłoniach trzymał kubek z parującą cieczą.

– Widzę, że mamy te same nawyki – powiedziała, zalewając sobie torebkę zielonej herbaty wrzątkiem.

– Nie możesz spać?

– Niestety – westchnęła.

Uwielbiała gorzką herbatę, więc zabrała kubek i usiadła przy małym stoliku obok Jamesa. Milczeli przez jakiś czas.

– Jeśli chcesz możesz mi powiedzieć co się stało, no wiesz – odezwał się były gryfon.

– Poradzę sobie z tym sama – westchnęła biorąc łyk napoju.

– Wiesz, może i przeszłość nie była wspaniała, ale ważne jest to co tu i teraz – powiedział i wstał ze swojego miejsca, włożył kubek do zlewu i pozostawił Bellatrix z jej myślami.

Kobieta wiedziała, że tej nocy nie uda się jej już zasnąć, złapała za ciepłą szklankę i ruszyła do salonu. Przystanęła przy oknie i spojrzała na ponurą panoramę Paryża, miasta które mimo swojego piękna, dla Bellatrix było więźniem. Zdecydowanie bardziej kochała deszczowy Londyn.

Wpatrywała się jeszcze chwilę w widok za oknem. Po pewnym czasie jednak postanowiła usiąść na swoim ulubionym fotelu w rogu mieszkania, chwyciła pierwszą lepszą książkę z regału obok i zaczęła czytać.

James, mimo że wrócił do łóżku przez ten cały czas nie zmrużył oka ani na chwilkę, bał się, że znowu zobaczy scenę rozdzierającą mu serce w drobny mak. Widok jego przyjaciół zamordowanych przez Voldemorta wracał do niego coraz częściej i powoli zaczynał być bezsilny wobec koszmarów. Brakowało mu Remusa, który zawsze wiedział co powiedzieć i choć powoli zaczynał przekonywać się do Bellatrix, wiedział, że to Lunatyk potrafiłby mu bardziej pomóc.

W jednej chwili chciał wrócić do Londynu, nie zważając uwagi na ministerstwo, z drugiej zaś nie potrafiłby zostawić tu Bellatrix samej, choć tak naprawdę nie łączyło ich nic poza wspólnym mieszkaniem.

W objęcia Morfeusza oddał się dopiero nad ranem, gdy słońce powoli rzucało swe słabe zimowe promienie wprost do pokoju.

𝙿𝚊𝚛𝚢𝚜𝚔𝚊 𝙺𝚕𝚊𝚝𝚔𝚊 // 𝙰𝚄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz