~*~
– Wszystko w porządku? – zapytała Bellatrix, stając w progu salonu, po którym niespokojnie poruszał się James.
– Śniła mi się – mruknął.
– Kto? – Owinęła się ciaśniej szlafrokiem, w mieszkaniu panował niemały chłód, przez brak wesoło trzaskającego ognia w kominku, usiadła w rogu na fotelu.
– Dorcas. Dorcas Meadows – odpowiedział, nalewając whiskey do szklanki – Ona uratowała mnie w 79, mogłem wtedy zginąć, jednak ona rzuciła się wprost przede mnie i oberwała kilkoma klątwami – każde słowo wypowiadał coraz ciszej, wspomnienie tamtych dni wciąż było mocno bolesne, obwiniał się za to, że przez niego zginęła.
Bellatrix czuła się niezbyt komfortowo, gdy James wspominał o czasach wojny, gdyż nie za bardzo pamiętała ten okres, przez zaklęcie, które ciągle ktoś rzucał, by była posłuszna Czarnemu Panu. Uważała, że poglądy jej rodziców na temat czystości krwi są słuszne, jednak nigdy nie chciała walczyć za czyjąkolwiek ideą.
Teraz po tych wszystkich latach była zmęczoną życiem 30-letnią kobietą, szukającą spokoju, z dala od ciągłych rozpraw w Wizengamocie. W jakiś sposób, spokoju którego szukała, zaznała przy Potterze, chociaż nigdy by tego nie powiedziała.
– Nie będę Ci mówić, co masz zrobić z faktem, że Meadows ci się przyśniła, jednak skoro tak bardzo jesteś jej wdzięczny, jak wrócisz do Anglii, zanieś jej kwiaty na grób – powiedziała – Zmarli lubią, gdy się o nich pamięta, gdy mieszkałam jeszcze w Anglii, często odwiedzałam grób mojej matki po jej śmierci... Dopóki jeszcze wiedziałam kim jestem...
– Powiem teraz coś głupiego – oznajmił James, odkładając szklankę na stolik kawowy, by przysiąść się bliżej Black – Cieszę się, że te kilka miesięcy temu zjawiłaś się u mnie. Zawsze lepiej mieć kogoś, do kogo można się odezwać.
Była Ślizgonka nie wiedząc jak zareagować, przeprosiła mężczyznę i opuściła salon. Nie była gotowa ta tak miłe słowa, które wypłynęły z ust jej współlokatora. Zamknęła drzwi i powróciła do łóżka, myśląc nad tym, że jej życie w sumie mogłoby wyglądać tak jak teraz...
CZYTASZ
𝙿𝚊𝚛𝚢𝚜𝚔𝚊 𝙺𝚕𝚊𝚝𝚔𝚊 // 𝙰𝚄
Fanfic𝙱𝚎𝚕𝚕𝚊𝚝𝚛𝚒𝚡 𝙱𝚕𝚊𝚌𝚔 × 𝙹𝚊𝚖𝚎𝚜 𝙿𝚘𝚝𝚝𝚎𝚛 -𝕮𝖟𝖞 𝖙𝖔 𝖓𝖎𝖊 𝖏𝖊𝖘𝖙 𝖈𝖍𝖔𝖗𝖊, 𝖔𝖇𝖔𝖏𝖊 𝖏𝖊𝖘𝖙𝖊ś𝖒𝖞 𝖓𝖆 𝖏𝖆𝖐𝖎𝖒ś 𝖜𝖞𝖌𝖓𝖆𝖓𝖎𝖚 𝖓𝖎𝖊 𝖟 𝖓𝖆𝖘𝖟𝖊𝖏 𝖜𝖎𝖓𝖞... - 𝕮𝖍𝖔𝖗𝖊 𝖏𝖊𝖘𝖙 𝖙𝖔, ż𝖊 𝖒𝖆𝖒 𝖔𝖈𝖍�...